Site icon Z pasji do liturgii

Księgi liturgiczne katedry krakowskiej na początku XII w.

Wskazówkę o sprawach i losach naszego Kościoła w pierwszych wiekach jego istnienia daleko pewniejszą, aniżeli nieliczne zapiski rocznikarskie, podają księgi liturgiczne, zachowując się jeszcze, acz już w szczupłym bardzo zasobie, w archiwach naszych kapituł katedralnych, bądź też indziej zwłaszcza pochodzące z bibliotek klasztornych. Bezpośrednio mieszczą one w sobie wiadomość pozytywną o czci Bożej i sprawowaniu nabożeństwa w czasie kiedy te księgi były w użyciu liturgicznym; równocześnie stanowią one dostateczną podstawę do dalszych wniosków, określających czas, miejsce i sposób pojawienia się ksiąg tychże, a tym samem wskazujących drogę i rodzaj wpływów, które oczywiście wraz z innymi czynnikami kształtowały u nas życie kościelne i religijne. Pod jednym wszakże warunkiem badanie tych ksiąg winno być podjęte. Przed oceną i wyzyskaniem ich zawartości wszechstronnym należy stwierdzić niewątpliwą lub co najmniej prawdopodobną przynależność ich do danej katedry czy klasztoru. Od sposobu wykazania związku ich z kościołem, któremu służyły lub miały służyć, zależy wartość naukowa nasuwających się wniosków ogólniejszej natury: niezwykłą bowiem jest waga historyczna ksiąg liturgicznych jako pomników realnych i świadectw przeszłości, bezpośrednio nas doszłych, prawie na równi z dokumentami w przekazie ich oryginalnym; wśród źródeł historycznych dziejów Kościoła zajmują one miejsce obok dokumentów a przed pomnikami monumentalnymi.

Z wszystkich katedr biskupich w Polsce jedynie krakowska na Wawelu znajduje się w tem szczęśliwem położeniu, iż posiada prastary inwentarz swego skarbca z pierwszych lat w. XII-go, i to dwukrotnie sporządzony przy zmianach na stolicy biskupiej: w r. 1101 i 1110. Mieści się w nim spis »rzeczy kościelnych«, w szczególności szat, (aparatów) wraz z sprzętem kościelnym (argenterią) i ksiąg, zarówno świętych z Bibliotheca[1], czyli Pismem św. na czele, liturgicznych, teologicznych jak i świeckich, tj. szkolnych i prawnych. Z szeregu tych ostatnich wyłączyć należy Capitulare, gdyż pod tą nazwą nie można tutaj rozumieć zbioru ustaw świeckich czy kościelnych (dekretałów), ale niewielką księgę liturgiczną, wskazującą perykopy ewangeliczne na święta i dni (ferie) całego roku kościelnego, poczynającego się z Bożym Narodzeniem: Capitulare euangeliorum de circulo anni, jak pełny jej tytuł opiewa; wskazuje to również pozycja tego kapitularza ewangelicznego w drugim spisie wśród poszczególnych ksiąg liturgicznych. Najczęściej spotyka się go na końcu ewangeliarzy, jak np. w sławnym kodeksie emmeramskim tejże katedry krakowskiej z ostatnich lat w. XI-go (na ośmiu ostatnich kartach); w powyższych spisach jej ksiąg ewangeliarz ten pochodzenia ratysbońskiego nie jest uwidoczniony, bo go natenczas w naszym »skarbcu św. Wacława« jeszcze nie było. Kalendologia jego dla naszej katedry była już wtedy dobrze przestarzała, gdyż capitulare to benedyktyńsko-bawarskie należy do pierwszej grupy tego rodzaju pomników pochodzących z w. IX-go; miałoby ono pewne znaczenie w początkach u nas Kościoła, gdyby się dało stwierdzić jakąś bliższą łączność jego z Ratysboną: niema w nim nie tylko św. Wojciecha, ale ani św. Wacława, jak również Znalezienia św. Krzyża i św. Mikołaja itd., a św. Marcin na dniu 11 listopada nie wyparł w nim jeszcze z pierwszego miejsca św. Menny, żołnierza-męczennika z czasów prześladowań i na Zachodzie niezmiernie czczonego. Rzecz inna z drobnym objętością kapitularzem ewangelicznym skarbca katedry krakowskiej, bo było natenczas w użyciu, ale nas nie doszło[2]. W innej zatem księdze liturgicznej tegoż skarbca trzeba szukać świąt i świętych, obchodzonych i czczonych wtedy w kościele krakowskim, przy którym właśnie niedawno urządzona została kapituła. Z 30 pergaminowych ksiąg teologicznych i liturgicznych tegoż kościoła, wyszczególnionych w spisach jego skarbca, zwłaszcza w drugim, wygotowanym wkrótce po śmierci biskupa Balduina, który sakrę wziął w Rzymie u papieża Paschalisa II (w r. 1003), dochowało się po dziś dzień szczęśliwie w Archiwum Kapitulnym obok dzieł Grzegorza W. i glossy Rabana Maura kilka homiliarzy i dzięki Bogu przynajmniej jedna księga liturgiczna.

Jest nią benedykcjonał biskupi czyli zbiór modłów liturgicznych biskupa nad ludem przy uroczystej celebrze mszalnej, jak zresztą dostatecznie wyjaśnia jej tytuł, wypisany rubro majuskułą epigraficznie, z kropką w środku wiersza po każdym wyrazie, na odwrocie pierwszej karty:

»In nomine Domini incipit Liber benedictionalis quo honoratur officium pontificalis ordinis. Benedictiones ab episcopissu per populum per anni circulum«. Początkowo modły te (kolekty, oracje) mieściły się w sakramentarzach i wyrastających z nich plenariach mszalnych (mszałach), i dopiero z czasem wydzielono je w osobną księgę. Trzy benedykcjonały posiadała natenczas katedra krakowska: Benedictionales III (w spisie 1110 r.). Atoli, czy zupełnie jednakowej były one treści, jeden i ten sam miały układ, czy współczesne sobie były i z jednej wyszły oficyny, razem czy oddzielnie je nabyto? Na wszystkie te pytania nie można dać ścisłej odpowiedzi. Tylko prawdopodobieństwo przemawia za tym, żeby zbyt znacznej nie przyjmować między niemi rozbieżności, jeżeli się dopiero teraz, za rządów biskupa Balduina pojawiły w kościele krakowskim, i zapewne, jak się samo ciśnie to przypuszczenie, z jego daru. Dotychczas wystarczały same plenaria, których trzy podaje spis pierwszy jako jedyne księgi, nie tylko liturgiczne ale i w ogóle. Zgodnie z historycznym rozwojem i rodzajem natenczas ksiąg używanych przy służbie bożej, zgodnie również z rozciągłością nazwy »plenarium«, jako też z potrzebą ksiąg różnolitych przy celebrze pontyfikalnej, widzieć należy w tych księgach nie trzy egzemplarze jednej i tej samej księgi, ale raczej obok nieodzownych sakramentarzy w formie swojej natenczas już się rozrastającej, zwłaszcza od końca w. X na drodze do pełnego mszału, który z rozpowszechnieniem się mszy prywatnych wszedł dopiero w w. XIX-tym w pospolite użycie, były to także lekcjonarze, zawierające pełny tekst perykop Pisma św. z listów apostolskich (lekcjonarz w ściślejszym znaczeniu) i zarazem ewangelij. Obraz odmienny i to już pełnego rozwoju ksiąg liturgicznych wszelakiego gatunku przedstawia spis drugi, notujący aż trzy benedykcjonały. Można przyjąć, iż oba zaginione były odmiennego typu, różne od zachowanego, nie wyłącznie biskupie, o ile mieściły się w nich modły przy udzielaniu sakramentów i sprawowaniu czynności, błogosławieństw sakramentalnych (sakramentarzy), i to wraz z opisem sposobu ich dopełniania także przez kapłanów, kiedy czynności te święte nie wymagały sakry biskupiej. W tym wypadku nie stałoby nic na przeszkodzie wyrażonemu świeżo mniemaniu, że znajdujący się dzisiaj w Bibliotece Jagiellońskiej, co najmniej od drugiej połowy w. XVIII-go kodeks liturgiczny tego typu (Nr 2057), a oznaczony w katalogu jej Wład. Wisłockiego niezbyt trafnie jako pontyfikat, był jednym z trzech benedykcjonałów katedry krakowskiej, bo istotnie z owych czasów pochodzi i przynależność jego pierwotna do naszej katedry jest już dostatecznie stwierdzona[3]. Niemniej jednak można utrzymywać, iż kodeks Jagielloński zanotowano w powyższym spisie ksiąg skarbca katedralnego na właściwszym sobie miejscu o jedną pozycję wyżej: wśród czterech Ordinales, do nich bowiem należy, jako do przesłanników wyodrębnionych później rytuałów biskupich (pontyfikatów) i kapłańskich, w przeciwieństwie do zachowanego a współczesnego mu w Archiwum Kapitulnym benedykcjonału, który jest czysto biskupim i żadnych nie zawiera przepisów liturgicznych.

Wszystkie znamiona paleograficzne benedykcjonału katedry krakowskiej, który jak na swój wiek szacowny i losy jej archiwum, zachował się doskonale, a przy tym jeszcze wyjątkowo w współczesnej, niegdyś ozdobnej, dzisiaj całkiem zniszczonej oprawie[4], każą go odnieść zgodnie z dotyczasowym mniemaniem do końca w. XI lub samych początków XII-go. Do nieznanej ojczyzny jego powstania, gdzie został sporządzony, przy czym z góry trzeba wykluczyć zamówienie jego dla Krakowa, albowiem niema w nim modłów o św. Wacławie ani nawet kommemoracji o nim, mogą prowadzić z nadmienionych cech, prócz charakteru pisma piękną a dużą i równą minuskułą, inicjały ozdobnie rysowane cynobrem na początku tekstu i poszczególnych działów oraz przy każdym święcie uroczystym (solemnitas); osobnego potrzeba do tego studium i uwzględnienia materiału porównawczego, którym się jeszcze nie rozporządza. Bezpieczniejszą i znacznie krótszą drogę do krainy a może i domu narodzin tego benedykcjonału, pisanego jedną ręką (wyjąwszy ostatnich pół trzecia dopisanych nieco odmienną i innym atramentem, ale tam jeszcze na miejscu w tej samej oficynie), wskazuje zamieszczony poniżej wykaz rubryk (nagłówków) świąt i świętych.

Przywodzi się je wszystkie, w pełnej całości nie naruszonym następstwie ich układu, od siebie zaznaczając tylko miesiące i daty dzienne ujęte w nawias, których brak oczywiście w księdze benedykcjonału. Dodane w nawiasach przy imionach świętych uzupełniające ich określenia wyjęte są z samego tekstu modłów benedykcyjnych, o ile ich nie przytacza rubryka. Wydobywa się też z tekstu nieuwidocznione w niej komemoracje, wspomnienia innych świętych, nie mających osobnych modłów a zażywających czci w Kościele. Święta i święci uwydatnione drukiem rozstrzelonym są opatrzone w tekście zdobnym, jednobarwnie (cynobrem) a artystycznie i każdym razem w odmiennej kompozycji wyrysowanym inicjałem romańskim początkowego wyrazu modlitwy benedykcyjnej, zwyczajnie Deus lub Omnipotens, dość często Benedicat, a czasem tylko innym np. Respice, po razu Adesto, Expurget, Fortitudo i Uenturas… sollempnitatis; liturgiczne ma to zarazem znaczenie, gdyż jak się już nadmieniło, oznacza on ich obchód uroczysty. Pisowni rubryk i tekstu, z którego daje się kilkaw ybranych przykładów, wydawca nie modernizuje, by nie zacierać właściwości pisowni, a na przytoczenie podobizn go nie stać. Powstrzymuje się wreszcie tenże od wszelkich na tern miejscu objaśnień, podając wyłącznie sam materiał. O doniosłości jego liturgicznej i historycznej świadczą trzy dające się niewątpliwie stwierdzić fakt, a mianowicie, iż się po raz pierwszy odsłania z tajemniczego mroku kalendarz świąt i świętych w kościele, t. j. w katedrze i diecezji krakowskiej, katedrze nowej Zbawiciela i św. Wacława, który jeszcze nie ma swojego święta, ale je obchodzono według commune Sanctorum, co nieobojętną jest rzeczą przy określaniu ojczyzny tego benedykcjonału; po wtóre, iż stanowi on jedno z podstawowych źródeł najstarszego dotychczas kalendarza tejże katedry i ściślej mówiąc zachowanego w przekazie jej XX. wikariuszów) z czasów kanonizacji św. Stanisława, w którym łatwo już teraz oznaczyć inne warstwy a ma je różne i niniejszy benedykcjonał); wreszcie nad wszelkie spodziewanie redakcja literacka modłów benedykcyjnych księgi tej liturgicznej wprowadza w krąg i nastrój stylistyki współczesnego jej w Polsce kronikarza panegirysty dynastii piastowskiej, tzw. (od czasów Długosza), Galla.

Ks. Jan Fijałek

(Tekst pochodzi z ,,Nova Polonia Sacra” (T. I). 1928, s. 351-355).

 

[1] W znaczeniu dzisiejszym wzięli ten wyraz wydawcy tego inwentarza: August Bieleowski w ,,Monumenta Poloniae historia” I (Lwów, nakładem własnym 1864) 377 i x. Ignacy Polkowski, ,,Katalog rękopisów kapitulnych  katedry Kraków”, w Archiwum do dziejów literatury i oświaty w Polsce III (w Krakowie, nakł. Akademii Umiejętności 1884) 4. Stąd poszło utrzymujące się w literaturze naukowej naszej niewłaściwe rozróżnianie skarbca od biblioteki, jakoby już w owych czasach istniejących oddzielnie przy naszych kościołach.

[2] Również i przy ewangeliarzu gnieźnieńskim znajduje się takie capitulare, ob. podobizną pierwszej jego karty, którą był podał nieodżałowanej pamięci X. Tadeusz Trzcińsk , ,,Katalog rękopisów Bibljoteki Kapitalnej w Gnieźnie” w Rocznikach Towarzystwa Przyjaciół nauk w Poznaniu T. XXXV i w osob. odb. z r. 1910 tab. 2; tylko nieściśle nazwane jest ono komesem, gdyż cornés obejmował spis perykop pełnego lekcjonarza, tj. epistoł i ewangelii.

[3] Przez Wład. Abrahama, odkrywcę tej księgi liturgicznej, w znakomitym studium Pontificale biskupów krakowskich z XII w. (Polska Akademia Umiej. Wydział Histor.-Filoz. T. 66 (w Krakowie 1927) Nr 1.

[4] Do opisu x. Polkowskiego (1. c. str. 39 pod sygnaturą dotychczasową 20/40) trzeba dodać wymiar 17X25; oprawny jest w deskę dębową grub. 1.1 i okrywającą ją irchę ze śladami tytułu na wierzchu u góry przy przylepionej na grzbiecie karcie przed stu laty z napisem drukowanym: Benedictionale Cod. mem. Saec. XII. Dotychczas nie foliowany, kart 202. Notka X. bpa L. Łętowskiego na ostatniej karcie, że to nie nasz Adalbertus pod d. 23 kwietnia jest mylną.

Exit mobile version