Site icon Z pasji do liturgii

Liturgia w seminarium duchownym

Jednym z pierwszych i najważniejszych warunków nowego ukształtowania życia religijnego, które jest celem odrodzenia liturgicznego, jest objęcie tym ruchem duchowieństwa. Naogół trudno będzie bardzo starszym i w czysto podmiotowej pobożności wychowanym księżom zmienić dopiero później swoje nastawienie. Fakt, iż ruch liturgiczny walczyć dziś musi wciąż jeszcze z licznemi trudnościami i przeciwnościami i w wielu okolicach powolne jeno czyni postępy, wypływa przeważnie z braku kapłanów, którzyby mieli pełne tej sprawy zrozumienie. Chcąc tę przeszkodę usunąć, zwrócić należy uwagę na religijne wychowanie teologów. Już w seminarjum muszą oni poznać i uświadomić sobie pierwsze i najważniejsze swe zadanie, że mają być kapłanami-liturgami. Gdy proboszcz sam przeżywa liturgię i wiedzie swych parafjan do współofiary podczas Mszy św., do przeżywania roku kościelnego, do zrozumienia sakramentów i życia łaski, wówczas uchyla się jedna z największych przeszkód, a pozostałe mniejsze trudności dadzą się zczasem, przy dobrej woli i ustawicznej pracy łatwo przezwyciężyć.

W niniejszej rozprawie postaram się rzucić okiem na stan ruchu liturgicznego w seminariach (o ile je znam) i wyciągnąć z tego niektóre wnioski. W większości seminarjów duchownych ogranicza się życie religijne dziś jeszcze do podmiotowej pobożności. W wielu wypadkach nie dotarł do seminarjum ruch liturgiczny zgóry (przez przełożonych), lecz zazwyczaj jeden lub kilku kleryków, którzy jeszcze przed wstąpieniem uczestniczyli w ruchu liturgicznym młodzieży i liturgicznie byli nastawieni, oddziałuje potem na swych współtowarzyszów w tym kierunku, torując drogę. Początkowo była to cicha praca jednej duszy nad drugą, której zaraz wcale nie zauważono. Później dopiero, gdy zawiązało się kółko liturgiczne i rozpoczęła się wspólna praca, wyłoniły się trudności, których nie można było uniknąć. Przełożeni musieli wówczas zająć wobec nowego ruchu oficjalne stanowisko. W niektórych seminarjach powstały nieporozumienia; ujmowano ruch ten z fałszywego punktu widzenia, odmawiano mu prawomyślności, a to wskutek nieroztropnych poczynań kilku zbyt gorliwych zapaleńców, i kończyło się na nieprzychylnem ustosunkowaniu się przełożonych do całej sprawy. Jasną jest rzeczą, że w takiem seminarjum ruch liturgicznyma nader trudne warunki rozwoju. W przeważnej liczbie seminarjów działo się pod tym względem lepiej; było mniej trudności, a przełożeni odnosili się przychylniej, tak, że ruch szykbie robił postępy. W tych seminariach, w których nieznaczna ilość kleryków ma liturgiczne nastawienie i gdzie nie utworzyło się kółko współpracujące na tem polu, przełożeni nie zwracają wogóle na tę rzecz większej uwagi. Owe nieliczne wśród kleryków jednostki, pozostawione są wówczas same sobie i poprzestać muszą na tym, czego się przypadkowo, z czasopism i książek, czy też podczas dni liturgicznych dowiedzą. Najlepiej dzieje się pod tym względem w tych seminarjach, w których przełożeni nietylko odnośny ruch tolerują, lecz sami nim kierują, wychowując w tym duchu kleryków. Dla lepszego zorientowania się w położeniu, weźmy jeszcze i to pod uwagę, że nie we wszystkich seminarjach zapoczątkowano pracę liturgiczną w jednym i tym samym czasie. W wielu zakładach ustalił się ten ruch już oddawna. Przeżywanie liturgii, wspólne msze, chorał itd. to są rzeczy tam same przez się zrozumiałe. Bywają natomiast jeszcze seminaria, w których liturgiczne nastawienie dopiero się zapoczątkowuje, a droga do społecznego uczestnictwa we Mszy św., w najprostszej nawet formie, jeszcze jest daleka.

Z tego pobieżnego przeglądu można wysnuć wnioski, które są doniosłego znaczenia. W wielu seminarjach dali początek liturgicznemu nastawieniu nie przełożeni, lecz poszczególni klerycy. Skutkiem tego cały dalszy rozwój jest przeważnie indywidualny o miejscowem zabarwieniu. Do współpracy alumnów z różnych seminariów nie doszło prawie nigdzie. W każdem seminarium pojawiały się zawsze na nowo te same trudności i każde musiało dlatego właśnie, że było w wysiłkach swych odosobnione i zdane tylko na siebie, szukać bezradnie samo środków i dróg do pokonania przeszkód.

Byłoby wielce poźytecznem i potrzebnem, by wspólnie opracowywać te zagadnienia, które dotyczą jedynie liturgicznie nastawionych kleryków, a których to spraw nie dałoby się omówić łatwo i swobodnie w czasopismach. Poszczególne seminarja nie byłyby w takim razie zostawione same sobie, lecz miałyby łączność z innemi, a prace ich i usiłowania przeszłyby w szlachetne współzawodnictwo w spełnianiu tego zadania i posłannictwa, które należy do nas wszystkich. Współpraca ta stanowiłaby też dla niektórych silny bodziec wobec tego, że uczestniczyłby w niej nietylko zespół alumnów danego zakładu, lecz wszystek ogół liturgicznie nastawionych kleryków. Wyrównałyby się też wówczas cokolwiek różnice w rozwoju. Seminarja ożywione już ruchem liturgicznym mogłyby podzielić się swem doświadczeniem z temi, które dopiero pierwsze kroki na tym odcinku stawiają, i pouczyć je, w jaki sposób ustrzec się można niektórych trudności i błędów i przezwyciężyć je. Dałoby się również opracować w głównych zarysach wspólny plan pracy, któryby każde seminarjum na swój sposób starało się wykonać. Przede wszystkiem byłoby to bardzo pożyteczne (dla księży bezwarunkowo konieczne), by celem dogmatycznego uzasadnienia ruchu liturgicznego podano w systematycznym porządku odpowiednią literaturę do tego zagadnienia.

Uprasza się poszczególne seminaria o zajęcie stanowiska wobec rzuconej tu propozycji i zachęty, a w danym razie o dalszą rozbudowę, Moźeby redakcja czasopisma „Myst. Christi“ podjęła się prowadzenia tej sprawy? Byłoby to napewne z największą dla tejże korzyścią.

Podajemy jeszcze myśl jedną na dalszy już okres czasu. Byłoby bardzo wskazane urządzić w ciągu wakacji wspólne dni wyszkolenia dla kleryków, którzy w poszczególnych seminariach, w liturgicznych związkach i kółkach najintensywniej pracują! Takie spotkanie i zbliżenie, mogłoby nasunąć wiele pięknych zadań i zachęcić do tych lub owych poczynań.

W artykule niniejszym chciałem tylko wskazać na palące w niejednem seminarjum zagadnienia i zadania, które domagają się rozwiązania w interesie samego a zdrowo i organicznie rozwijającego się ruchu liturgicznego.

Neoprezbiter

(Artykuł pochodzi z czasopisma “Mysterium Chrisi” (R. 4, nr 3). 1932/1933, s. 116-118)

Exit mobile version