Site icon Z pasji do liturgii

Odczytać Sobór na nowo – Refleksja nad trzema wybranymi notami Konstytucji o Liturgii Świętej

Sobór Watykański II (1962-1965), którego obrady rozpoczęły się sześćdziesiąt lat temu, jest tematem często wzmiankowanym i poruszanym. Nic w tym dziwnego, wszak to, co się wówczas dokonało było i jest czymś bardzo ważnym w życiu Kościoła. Jeśli mówi się, że liturgia jest tą celebracją, w której Kościół objawia się w całej swej pełni, to reforma liturgii – dokonana po tymże soborze – była więc czymś bardzo istotnym dla całego Kościoła. Jednak Sobór Watykański II (1962-1965) nie zmienił liturgii, lecz dał pewne wskazania, w jakim kierunku miałaby podążyć odnowa liturgiczna. Dobrze wiadomo, że jej efekt bywa cały czas krytykowany, dlatego wielu zadaje sobie pytanie: ,,Czy tak miała wyglądać odnowiona liturgia? Czego właściwie chcieli Ojcowie soborowi?”. Na te pytania warto odpowiedzieć, aby ukazać cel odnowy zaproponowanej przez Sobór Watykański II (1962-1965). Zostanie to uczynione w trzech aspektach: języka, czynnego udziału w liturgii i katechizacji. 

Na początku warto zauważyć to, co w umyśle wiernych jest pewnego rodzaju przymiotem starej liturgii, a więc chodzi o język łaciński. Sobór Watykański II (1962-1965) wcale nie wyzbył się tego języka w liturgii, gdyż w Konstytucji o Liturgii Świętej z dn. 4 grudnia 1963 r. można przeczytać:

,,W obrzędach łacińskich zachowuje się używanie języka łacińskiego poza wyjątkami określonymi przez prawo szczegółowe […]. Można zezwolić na stosowanie w odpowiednim zakresie języka ojczystego w Mszach świętych sprawowanych z udziałem ludu, zwłaszcza w czytaniach, w ‘modlitwie powszechnej’ oraz – jeśli miejscowe warunki tego wymagają – także w tych częściach, które należą do wiernych”[1].

Zatem Sobór pragnął, aby język łaciński pozostał obecny w liturgii Mszy świętej[2]. Łacina jest bowiem swego rodzaju znakiem, który wskazuje na pewne misterium, stanowiące swoiste ,,główne ‘sacrum’ celebracji”[3]. Niektórzy autorzy wskazują przy tym, że porzucenie łaciny – dokonane za sprawą reformy liturgii – było czymś, co sprawiło, że znaczna część duchownych i świeckich przestała zaznajamiać się z tym językiem, który jest przecież językiem Kościoła[4]. Tymczasem Sobór zachęcił do tego, aby nie iść w tę stronę, tzn. w stronę porzucenia łaciny. Świadczy o tym chociażby artykuł 54, w którym zawarto stwierdzenie, że wierni powinni umieć odmawiać teksty mszalne do nich należące w języku łacińskim[5]. Ilu z nich to dzisiaj potrafi? Jeśli każdy z tych, który powołuje się na dziedzictwo Soboru wiedział, co tak dokładnie to zgromadzenie biskupów ustaliło, zabiegałby o to, aby przyznać należne mu miejsce. Pierwsze wydanie Wprowadzenia do Mszału z 1969 r. w numerze 19, podobnie jak obecnie obowiązujące wydanie tego Wprowadzenia z 2003 r. w numerze 41, wzmiankuje:

,,Wypada, aby [wierni – przyp. własny] potrafili razem śpiewać w języku łacińskim przynajmniej niektóre części stałe Mszy świętej, zwłaszcza symbol wiary i modlitwę Pańską”[6].

Życzeniem papieża Pawła VI (+1978) było, aby wierni umieli również modlić się tekstami Gloria, Sanctus Agnus Dei w języku łacińskim[7]. Można więc zauważyć, na co wskazał swego czasu S. Cichy, że używanie języka łacińskiego przeszło pewną ewolucję: od całej liturgii w tym języku (poza czytaniami), do całej liturgii w języku ojczystym (poza śpiewami)[8]. Jednak używanie łaciny jedynie w śpiewach to naprawdę najbardziej minimalny sposób wykorzystywania tego języka, a jednak – i to się nie udało na szeroką skalę. Z pożytkiem przecież można byłoby zastosować łacińskie śpiewy części stałych, a w znaczniejszych kościołach wykorzystywać także te możliwości, jakie daje Wprowadzenie do Mszału względem Graduału Rzymskiego lub Graduału Zwykłego w aspekcie antyfon na wejście oraz na Komunię i śpiewów międzylekcyjnych[9]. Właśnie dlatego współcześni liturgiści opowiadają się za tym, aby uczyć wiernych niektórych modlitw po łacinie, a od czasu do czasu sprawować Msze w języku łacińskim[10]. W ten sposób warto na nowo odczytać wskazania soborowe, wedle których ma miejsce następująca sytuacja:

,,Nie można dziś Mszy św. z ludem odprawiać w całości po łacinie. Nie można też łaciny całkowicie usuwać. Absolutna monopolizacja języka ojczystego jest objawem chorobowym, jest pewnym brakiem”[11].

Dlatego, aby wcielić po sześćdziesięciu latach te soborowe zalecenia w życie, wystarczy rozpocząć od celebrowania sumy niedzielnej w języku ojczystym ze śpiewem łacińskich części stałych, aby wierni chociaż osłuchali się z tym językiem[12]. Należy jednak zawsze wykorzystywać okazję używania łaciny podczas Mszy św., w której biorą udział kapłani i wierni różnych narodowości[13]. Jakże biedna byłaby liturgia Kościoła – używając słów K. Gambera – gdyby jego język i piękne śpiewy gregoriańskie były obecne tylko w filharmoniach!

Jeden z polskich kapłanów użył kiedyś sformułowania, że dzięki językowi ojczystemu w liturgii wierni rozumieją wiele z kwestii lingwistycznej, lecz nie rozumieją prawie nic z tajemnicy liturgii[14]. Uwidacznia się to także w błędniej pojmowanym czynnym udziale w liturgii. Jest to więc drugi aspekt, na który należy zwrócić uwagę. Na łamach tej strony szeroko już o tym pisano, więc dopowiedziane tutaj zostaną tylko te najważniejsze informacje. Otóż Ojcom zamieszczającym notę w art. 14 wspomnianej Konstytucji na temat takiego sposobu brania udziału w liturgii przez wiernych, nie chodziło o wykonywanie jakichś czynności, lecz o wewnętrzne przeżywanie akcji liturgicznej[15]. Niestety wielu przyjęło to w sposób niezgodny z tym, jaki mieli na myśli biskupi biorący udział w Soborze Watykańskim II (1962-1965), co spowodowało mnóstwo wypaczeń. W wielu miejscach zaczęto celebrować wspólnotę, gdyż liczyło się nie to ,,jak” coś się wykona, ale raczej ,,co” się wykona, innymi słowy chodziło więc tylko o czczy aktywizm zewnętrzny[16]. W ten sposób człowiek może burzyć świętą celebrację od środka, a wynik takich działań widać na Zachodzie, gdzie liturgia jest do tego stopnia podporządkowana do człowieka, że nawet nagina się prawo Boże, aby jakaś osoba nie poczuła się urażona. Jest to głębokie nieporozumienie! Nie chodzi bowiem o to, co człowiek dokona swoimi siłami, aby przypodobać się Bogu, lecz w jaki sposób odpowie na Bożą łaskę, czego wynikiem (a nie podstawą) będzie jakiś aktywizm zewnętrzny, np. wykonanie konkretnej czynności[17].

Żeby jednak to osiągnąć, trzeba formować wiernych i katechizować ich na temat liturgii oraz w ogóle teologii. Katechizacja jest tutaj bardzo istotna. Kto wie, czy gdyby w czasie reform soborowych katechezy nadążały nad zmianami, liturgia Kościoła wyglądałaby tak, jak dzisiaj wygląda. Jednak ich wówczas nie było, a jeśli były, to nie nadążały nad reformami. Co jednak jest dzisiaj? Nic się nie zmieniło. Sobór natomiast pragnął, aby takie katechezy były głoszone:

,,Celem uwydatnienia wewnętrznego związku między obrzędem i słowem w liturgii należy: […] usilnie kłaść nacisk na katechezę ściśle liturgiczną, a podczas wykonywania obrzędów, jeśli zajdzie potrzeba, przewidzieć krótkie pouczenia”[18].

Dzisiaj dla wielu duszpasterzy ważna jest młodzież, różne katolickie wydarzenia, chęć bycia ,,fajnym” (jakkolwiek to brzmi), ale dla takich księży liturgia jest najczęściej tylko obowiązkiem, który trzeba pełnić z racji przyjętych święceń. Jednak i tacy duszpasterze mogą katechizować wiernych, bo prawdziwa katecheza winna opierać się przede wszystkim na łączeniu słowa z czynem. Wielu liturgistów oferuje swoją pomoc za pośrednictwem różnych artykułów naukowych czy mistagogicznych, na których można się opierać w głoszonych katechezach, więc tym, co owi kapłani (ale i wszyscy inni księża oraz zaangażowani świeccy) powinni dać wiernym, to dobrze sprawowana liturgia, do której każdy wierny ma prawo, a o czym najczęściej nie ma pojęcia. Trzeba raz na zawsze odejść do przykrego stanu rzeczy, który trafnie zauważył J. Kopeć:

,,Sytuacja z minionego czasu, gdy Kościół był zamknięty w murach świątyń i sal katechetycznych przy formacji dorosłych, młodzieży i dzieci, utrwaliła legalistyczne podejście do liturgii i duszpasterstwa u duchownych i świeckich. Ujawnia się ono nadal w stagnacji, skostnieniu i rytualizacji przeciętnych typów celebracji w kościołach parafialnych. Ten stan rzeczy potwierdza przyjęcie fałszywej przesłanki pastoralnej, że samo duszpasterstwo w Polsce jest masowe, tj. nastawione na tłumy, a w nikłym stopniu otwarte na formację personalną. Doprowadziło to do tego, iż w licznych zgromadzeniach religijnych dominowały w liturgii czynniki emocjonalnego i zewnętrznego oddziaływania, np. polityczne akcenty w homiliach, eksponowanie emblematów i samych przedstawicielstw grup zawodowych, uroczyste powitania uczestników celebracji, popisy chórów i orkiestr czy śpiew popularnych pieśni kościelnych nie mających jednak związku z treścią celebracji liturgicznej. I choć te uroczyste celebracje okazjonalne, pielgrzymkowe lub jubileuszowe spełniały swoją funkcję w zakresie manifestacji wiary, przekazu informacji społeczno-religijnych czy dostarczaniu poczucia siły ludzi wierzących, nie miały one jednak istotnego znaczenia dla liturgicznej formacji wewnętrznej laikatu, a także w nikłym stopniu oddziaływały na podnoszenie formacyjnego stylu celebracji parafialnych”[19].

Trzeba więc skupić się na liturgii tak, jak tego pragnęli Ojcowie soborowi. Mija sześćdziesiąt lat, a założenia te nie są zbyt szeroko realizowane.

Wiele można byłoby jeszcze napisać, ale zasadniczy cel publikacji został już osiągnięty. Istnieją bowiem trzy ważne elementy, które są ze sobą ściśle związane, a które wyżej zostały wymienione: język łaciński, właściwie pojmowany czynny udział i katechezy. Jeśli tych ostatnich nadal nie będzie, to na nic się zda stosowanie języka łacińskiego w liturgii, a właściwe pojmowanie uczestnictwa w liturgii nadal będzie niezbyt dobre. Warto więc spojrzeć na cały tekst Konstytucji o Liturgii, do czego autor szczerze zachęca, aby spojrzeć na to, że wiele jest jeszcze do zrobienia w celu właściwej implementacji wskazań soborowych, uwzględniając nawet Instrukcje wykonawcze.

Dawid Makowski

Bibliografia:

  1. Cichy S.: Język łaciński w odnowionej liturgii. W: ,,Ruch Biblijny i Liturgiczny” (31/2). 1978 (s. 83-88).
  2. Congregatio de Culto Divino et Disciplina Sacramentorum: Guida per le grandi celebrazioni. Roma: 2014.
  3. Congregatio pro Culto Divino et Disciplina Sacramentorum: Institutio Generalis de Missalis Romani. Roma: 2003.
  4. Gamber K.: Łacina w Mszy świętej. W: ,,Z pasji do liturgii” [online] https://zpasjidoliturgii.pl/lacina-w-mszy-swietej/, [dostęp: 12.10.2022].
  5. Jurczak D., Jarczewski D.: Nerw święty. Rozmowy o liturgii. Kraków: 2022.
  6. Jurczak D.: Katecheza mistagogiczna – uświęcenie ludu przez liturgię. W:  ,,Wolą Boga jest wasze uświęcenie”. I. Red. Porosło K. Kraków: Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów, 2016 (s. 227-244).
  7. Kopeć J.: Formacja liturgiczna czyli mistagogia w liturgii i przez liturgię. W: ,,Wiara” [online] https://liturgia.wiara.pl/doc/419581.Formacja-liturgiczna-czyli-mistagogia-w-liturgii-i-przez/4, [dostęp: 31.12.2020].
  8. Matczak B.: Konstytucja ,,Sacrosanctum Concilium” a reforma liturgiczna – refleksje subiektywne. W: ,,Źródło i Szczyt”. Red. Porosło K. Kraków: 2011 (s. 207-223).

[1] Zob. Sacrosanctum Oecumenicum Concilium Vaticanum II: Constitutiones de Sacra Liturgia. Roma: 1963, art. 36 i 54.

[2] Zob. Jurczak D., Jarczewski D.: Nerw święty. Rozmowy o liturgii. Kraków: 2022, s. 102.

[3] Zob. Sorrentino A.: Zreformować reformę? Tłum. Żądło A. Kielce: 2019, s. 113.

[4] Zob. Gamber K.: Łacina w Mszy świętej. W: ,,Z pasji do liturgii” [online] https://zpasjidoliturgii.pl/lacina-w-mszy-swietej/, [dostęp: 12.10.2022].

[5] Zob. Sacrosanctum Oecumenicum Concilium Vaticanum II: Constitutiones de Sacra Liturgia. Roma: 1963, art. 54.

[6] Zob. Congregatio pro Culto Divino et Disciplina Sacramentorum: Institutio Generalis de Missalis Romani. Roma: 2003, nr 41.

[7] Zob. Sacra Congregatio pro Culto Divino et Disciplina Sacramentorum: Epistola qua volumen ,,Iubilate Deo” ad episcopos missum est. Roma: 1974 (z przyp. 1).

[8] Zob. Cichy S.: Język łaciński w odnowionej liturgii. W: ,,Ruch Biblijny i Liturgiczny” (31/2). 1978, s. 86.

[9] Zob. Congregatio pro Culto Divino et Disciplina Sacramentorum: Institutio Generalis de Missalis Romani. Roma: 2003, nr 48 i 61-63.

[10] Zob. Jurczak D., Jarczewski D.: Nerw święty. Rozmowy o liturgii. Kraków: 2022, s. 109.

[11] Zob. Cichy S.: Język łaciński w odnowionej liturgii. W: ,,Ruch Biblijny i Liturgiczny” (31/2). 1978, s. 87.

[12] Zob. Tamże.

[13] Zob. Congregatio de Culto Divino et Disciplina Sacramentorum: Guida per le grandi celebrazioni. Roma: 2014, nr 12.

[14] Zob. Jurczak D., Jarczewski D.: Nerw święty. Rozmowy o liturgii. Kraków: 2022, s. 108.

[15] Zob. Tamże, s. 29.

[16] Zob. Matczak B.: Konstytucja ,,Sacrosanctum Concilium” a reforma liturgiczna – refleksje subiektywne. W: ,,Źródło i Szczyt”. Red. Porosło K. Kraków: 2011, s. 214.

[17] Zob. Jurczak D.: Katecheza mistagogiczna – uświęcenie ludu przez liturgię. W:  ,,Wolą Boga jest wasze uświęcenie”. Wyd. I. Red. Porosło K. Kraków: Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów, 2016, s. 240.

[18] Sacrosanctum Oecumenicum Concilium Vaticanum II: Constitutiones de Sacra Liturgia. Roma: 1963, art. 35, ust. 3.

[19] Zob. Kopeć J.: Formacja liturgiczna czyli mistagogia w liturgii i przez liturgię. W: ,,Wiara” [online] https://liturgia.wiara.pl/doc/419581.Formacja-liturgiczna-czyli-mistagogia-w-liturgii-i-przez/4, [dostęp: 31.12.2020].

Exit mobile version