Dekretem SRC [Świętego Kongregacji Obrzędów – przyp. red.] z dnia 9 kwietnia 1919, wprowadzono, a raczej przywrócono do mszału prefację żałobną, znaną już przedtem np. we mszale paryskim z XVI w. Nie jest to więc nowa prefacja, jak ta o św. Józefie równocześnie z nią wprowadzona.
Prefacje, najuroczystsze śpiewane modlitwy eucharystyczne zawierają w sobie tyle treści dogmatycznej, jak żadne inne modlitwy. Ich naczelne miejsce przed Kanonem, nadto ten moment, że uwzględniają dogmatyczną stronę każdego święta, i to w odniesieniu do konsekracji, to wszystko przemawia za tym, by się im trochę przypatrzyć. Omawiana tu prefacja żałobna zaczyna się zwykłym i wspólnym innym prefacjom wstępem, aż do słów: per Christum Dominum nostrum. Potem dopiero zaczyna się tekst, który dla każdej prefacji stanowi cechę wyróżniającą:
LT: In quo nobis spes beatae resurrectionis effulsit: ut quos contristat certa moriendi conditio, eosdem consoletur futurae immortalitatis promissio. Tuis enim fidelibus, Domine, vita mutatur, non tollitur: et dissoluta terrestris hujus incolatus domo, aeterna in coelis habitatio comporatur. Et ideo...
PL: W którym nam nadzieja szczęśliwego zmartwychwstania zabłysła, tak, iż tych, których niechybny los śmierci zasmuca, przyszłej nieśmiertelności obietnica pociesza. Dla Twych wiernych bowiem, Panie, życie nie ustaje, lecz się przemienia; a gdy przybytek ziemskiego tego żywota w proch się rozsypie, wieczne w niebiesiech zdobywają mieszkanie.
Cała filozofia chrześcijańskiego światopoglądu na życie streszczona jest w tej przepięknej modlitwie eucharystycznej, czyli – według nowszej nomenklatury – prefacji. W obliczu śmierci rozum ludzki jest bezwładny. Tylko promień objawienia Bożego może coś nieco rozjaśnić te straszne, pełne grozy i strachu przepaści. Tak też jest, a nawet więcej, bo Chrystus odchylił czarną zasłonę śmierci, i ciemną krainę smutku zamienił w opływający jasnością i radością świat.
Jest to prawda dopiero w chrześcijaństwie wyraźnie zakreślona, że zmartwychwstaniemy. Osoba zaś Chrystusa zmartwychwstałego rzuca ponad wszystkie groby ziarna kiełkującej prawdy, żeśmy nieśmiertelni.
Nasze życie pozagrobowe i nasze zmartwychwstanie jest w ścisłej łączności ze zmartwychwstaniem Chrystusa. On nietylko dla siebie powstał z martwych do nowego życia, ale i dla nas, nasze zmartwychwstanie uzależnił od swego. Sam powiedział do Marty:
„Jam jest zmartwychwstanie i żywot, kto wierzy we mnie, choćby i umarł, żyw będzie, nie umrze na wieki… a ja go wskrzeszę w dniu ostatnim“ (Jan 11, 25, 26; 6, 40).
Nigdy nie słyszano tak uroczystych słów z ust Pana Jezusa. Kościół zaś powtarza je w każdej Mszy żałobnej na dzień pogrzebu i w antyfonie Ego sum, śpiewanej po Benedictus, tuż przed spuszczeniem trumny do grobu. Ta sama prawda o naszem zmartwychwstaniu ożywia tekst naszej prefacji: In quo nobis spes beatae resurrectionis effulsit – W którym (Jezusie) nam nadzieja szczęśliwego zmartwychwstania zabłysła. Prosty to wniosek, który się narzuca wszystkim w Chrystusa wierzącym. Św. Paweł tak tę myśl ujmuje, a Kościół powtarza ją znów w lekcji tej samej Mszy żałobnej na dzień pogrzebu: abyście się nie smucili, jak inni, którzy nadziei nie mają (1 Tes 4, 12). Nie ulega wątpliwości, że śmierć jest największą karą dla człowieka i że nie była początkowo w planach u Boga. Stąd ten strach przed nią, i ten smutek na myśl o tym nieuniknionym terminie, który czeka każdego. I choćby nam życie opływało w radości i szczęściu całkowitem, to ta jedna myśl, że umrzemy, wszystko psuje; i gdy ją odsuwamy, ona się wciska do serca, nawet najwięcej oddanego sprawom i uciechom doczesnym. Ta nieszczęsna myśl zatruwa nam życie: Quos contristat certa moriendi conditio – których zasmuca niechybny los śmierci. Na to nikt nic nie poradzi. Jest to naturalny wstręt i przestrach w obliczu śmierci, jest to czysto ludzka rzecz, za to nikogo nie można obwiniać. Sam Chrystus odczuwał trwogę śmiertelną przed męką.
Co czynić? czy popaść w beznadziejny fatalizm? My chrześcijanie, wierzący w Chrystusa powinniśmy się wznieść ponad te czysto ludzkie kłopoty i aspiracje. Wiara nam przynosi pociechę i rozprasza ten smutek. Tak już św. Paweł, mówiąc o zmartwychwstaniu zwracał się do Tesaloniczan z wezwaniem: Przetoż pocieszajcie jedni drugich temi słowy (1 Tes 4, 17). Liturgia żałobna to samo nam powtarza: Eosdem consoletur futurae immorłalitatis promissio – tychże przyszłej nieśmiertelności obietnica pociesza. Ta pociecha nie jest tylko dla tych, co to wybierają się w podróż do krainy, z której już nie ma powrotu, ale i ci mają z niej zakosztować, co zostali tu jeszcze i opłakują swych zmarłych. Ale jeszcze więcej trzeba powiedzieć, że ta prawda jest siłą pokrzepiającą na całe wogóle życie. W świetle zmartwychwstania i przyszłego życia pozagrobowego to nasze tu na ziemi bytowanie ma jeszcze właściwy sens i znaczenie.
Śmierć nie jest śmiercią, tylko odmianą tego życia na inne życie. Oto prawda, którą Kościół tak wyraźnie wypowiada w prefacji żałobnej, i to z tym większą pewnością, bo się powołuje na samego Chrystusa: Tuis enim fidelibus, Domine, vita mutatur, non tollitur – Dla twych wiernych bowiem, Panie, życie nie ustaje, lecz się przemienia. Nowe życie czeka nas, życie bez końca. Jakaż tedy, proporcja zachodzi między tem ziemskiem a przyszłem życiem? Śmierć jest tylko zniszczeniem domku doczesnego, mieszkania tymczasowego, wystawiongo tylko na czas ziemskiej podróży; zato tam w niebie czeka nas mieszkanie w domu Ojca niebieskiego. Tę myśl wypowiada Apostoł: bo nie mamy tu miasta trwałego, ale przyszłego szukamy (Hbr 13, 14).
Kościół nie zamyka nam oczu na tę straszną rzeczywistość, jaką jest śmierć, i dlatego w swych pouczeniach, pełnych grozy i świętej bojaźni stawia nam przed oczy sąd Boży, który nas nie minie. Stąd te tak poważne i do głębi przejmujące słowa i melodia w resp. Libera me, Domine – Wybaw mię, Panie, albo w sekwencji Dies irae. Ale więcej podaję radosnych i pocieszających zapewnień, nawet przyznać należy, że w tekstach liturgii żałobnej więcej jest radości i pogodnej nadziei niżeli smutku i żalu. Kościół zapowiada, że po pracy będzie odpoczynek, po ciemnych i smutnych chwilach tego życia wieczna światłość olśni dusze spracowane i spragnione ochłody: Requiem aeternam – et lux perpetua, to są życzenia, które się cisną na usta Matki-Kościola, gdy odprowadza swe dzieci zaśnięte na miejsce chwilowego odpoczynku.
Liturgia żałobna nie jest znów tak żałobna w swych melodiach czy tekstach jak sądzą dziś powszechnie ci, co nie znają jej treści, i swe ziemskie smutki czy ludzką rozpacz przenieśli na jej teren, wmówili w siebie, że melodie gregoriańskie przy pogrzebie są pełne bólu, smutku a nawet rozpaczy.
Tymczasem niczego podobnego nie znajdujemy w tych modłach liturgicznych, jakie Kościół odprawia nad trumną swych dzieci. Przeciwnie nadzieja, pociecha, przeczuwanie szczęścia, w jakiem są wybrani, to są cechy liturgii żałobnej. Teksty jej są bardzo stare, one podsunęły pierwszym wiekom te liczne symbole, znaki czy ozdoby, które umieszczano na płytach grobowych tak w katakumbach jak i na innych cmentarzach. A jak dziś wygląda pogrzeb ze swemi źałobnemi akcesoriami; trupie głowy, śmiejące się szyderczo, szkielety, czarne pokrycia, żałobne i beznadziejne melodie!
Jaka przepaść dzieli je od tego nastroju radosnego i zwycięskiego, poważnego co prawda, ale światłem opromienionego, który się tak przebija choćby w melodii i treści niezrównanej antyfony: In paradisum deducant te Angeli. Melodie gregoriańskie, pod które podłożony jest tekst Mszy żałobnej (Requiem… In memoria… Absolve…) są w tych samych tonach, co np. we W. Sobotę lub nawet w samą Wielkanoc. Ten charakter liturgji żałobnej powinien znaleźć odbicie i w nowożytnej sztuce i muzyce kościelnej.
Autor Nieznany
(Artykuł ukazał się w czasopiśmie “Mysterium Christi” (T. III. Nr 8. 1932) na stronach 334-340. Redakcja nieco uaktualniła język publikacji).
togel online link togel situs toto slot resmi toto togel jacktoto slot online situs toto toto togel toto togel link slot link slot jacktoto link slot jacktoto toto jacktoto situs toto jacktoto situs toto

