Site icon Z pasji do liturgii

“Oczy wszystkich…” (Ps 144, 15)

“Oczy wszystkich są zwrócone ku Tobie, o Panie, i Ty każdemu udzielasz żywności w swoim czasie; Ty otwierasz rękę swoją i napełniasz błogosławieństwem wszystko, co żyje”.

Taka jest modlitwa nasza, nim się posilimy pokarmem doczesnym. Te same słowa śpiewamy we mszy na święto Bożego Ciała, prosząc niemi o pokarm niebieski. I podoba się nam ta pomysłowa równobieźność słów i domyślamy się, że pod nią kryje się równoległość wyrażonych przez słowa rzeczy. Tak też jest w istocie. Równoległość tu wspomniana nie jest przypadkową. Tkwi w niej owa głęboka myśl chrześcijańska, że każdy posiłek ziemski jest symbolem, obrazem posiłku duszy, posiłku wiecznego. Wszak wiemy, że przez wcielenie Słowa Bożego, przez złączenie się pierwiastka boskiego z materią, ten ziemski świat się uświęcił i konsekrował. Wszystkie zjawiska tego doczesnego życia wydźwignęły się ponad płaszczyznę ziemską, nabrały charakteru wyższego, podniesione zostały do płaszczyzny boskiej. Rzeczy doczesne są symbolem rzeczy wiecznych. Znaczenie równoległości jest więc takie: jak ołtarz w kościele wskazuje nam na stół wieczernikowy i stół rodzinny, tak na odwrót: stół rodzinny wyobraża nam ołtarz i owiany jest jego świętością; gdyż święcenie swoje bierze z Eucharystii, wskazuje na to choćby liturgiczny określnik, którym oznaczamy modlitwę przed jedzeniem. Modlitwa ta nazywa się bowiem „benedictio mensae“, benedykcją stołu. Słysząc to słowo, myślimy mimowoli o słowach kanonu mszy św., gdzie mowa jest o tym, jak Chrystus błogosławił (benedixit) chleb i wino. Związek między stołem a ołtarzem widnieje również w podobieństwie modlitw eucharystycznych z modlitwami przed jedzeniem.

“Starochrześcijańskie modlitwy przy stole tak podobne są do modlitw eucharystycznych, iż nieraz niewiadomo, czy te formułki odnoszą się do zwykłego posiłku, jak np. do agapy czy do samej Eucharystii”.

A świadomość tej łączności stołu ziemskiego ze stołem bożym leży widać głęboko na dnie duszy chrześcijańskiej, skoro właściwa jest nietylko starożytności, lecz i dziś ujawnia się w modlitwach, np. w Bawarii, gdzie po właściwej modlitwie przed jedzeniem dodaje się następujące słowa:

“Niech będzie uwielbiony i błogosławiony najśw. sakrament ołtarza… Posil i napój przed śmiercią naszą nas i wszystkie w Chrystusie wierzące dusze na żywot wieczny. Amen”.

Wykazana ta łączność myślowa pogłębi się jeszcze przez inną łączność bardziej uchwytną. Polega ona jeszcze na tym, że pokarmy z naszych stołów ziemskich otrzymały rzeczywiste poświęcenie przy ołtarzu podczas ofiary Mszy św. Dzieje się to pod koniec kanonu przy słowach: per quem haec omnia, Domine, semper bona creas, sanctificas, benedicis et praestas nobis (Przez którego Ty, Panie, te wszystkie dary zawsze stwarzasz, uświęcasz, ożywiasz, błogosławisz i nam udzielasz). Tymi słowy, a poza tym osobną modlitwą, która te słowa dawniej poprzedzała, święcił kapłan dobra ziemi przez wiernych przynoszone, a więc: chleb, mąkę, wino, olej, owoce, jarzyny, mleko, miód itp. Ze zwyczaju tego pozostało do dziś święcenie olejów w Wielki Czwartek. W księgach liturgicznych zaś przechowały się: benedykcja świeżych winogron w dniu 6 sierpnia (Pobłogosław, Panie, i te świeże owoce wina…), benedykcja mieszanki wody, mleka i miodu, którą podawano na Wielkanoc i Zesłanie Ducha św. nowochrzeńcom:

“Pobłogosław, Panie, te dary wody, miodu i mleka, przez Ciebie stworzone. Napój sług swoich z tego zdroju wody żywota wiecznego, który jest Duch prawdy. Pożyw ich tern tu mlekiem i miodem, jak ojcom naszym Abrahamowi, Izaakowi i Jakóbowi, obiecałeś, że ich wprowadzisz w ziemię obiecaną, płynącą mlekiem i miodem. Połącz więc, Panie, sług swoich, z świętym Duchem, jako ten miód i to mleko w jedno się złączyły. Jest to bowiem symbolem zjednoczenia pierwiastka niebieskiego i ziemskiego w Chrystusie Jezusie, Panu naszym, przez którego Ty, Panie, te wszystkie dary zawsze…”.

Widzialnych tych święceń darów natury niema wprawdzie dziś już we Mszy św. Tym niemniej jednak dobra naszych stołów ulegają tej samej mocy uświęcającej ołtarza. I tak wspólne nasze posiłki mają w sobie dostojeństwo liturgiczne. W pierwszych wiekach towarzyszyły obiadom czytanie pisma św. i śpiew psalmów. Ale i dziś jeszcze posiłek ludności wiejskiej, u której praludzkie tradycje lepszą mają ostoję niż u powierzchownego mieszczanina, wykazują charakter iście liturgiczny.

“Obiad jest jak liturgia: jak czynnościom kapłańskim, tak i obiadom wyznaczono czas ściśle określony, od którego się nie ustępuje; nie wypada jadać poza czasem. Spis potraw dla każdego dnia tygodnia ustaliły wiekowe tradycje, dniom świątecznym należy się obiad obfitszy. Również i sam tok posiłku podlega wyraźnemu porządkowi: prośba do Boga i modlitwa dziękczynna jasno są określone; odmawia je gospodarz a nikt inny, domownicy mówią za nim. Zwyczaj ustala też, kiedy przyłączają się wspólną modlitwą do słów przewodniczącego. Nic nie dzieje się dowolnie. Następnie siadają do stołu. Gospodarz ma przeznaczone miejsce, naprzeciw niego gospodyni. Każdy ma swoje miejsce. Zwyczaj ustala, kiedy pierwszy zanurza łyżkę; i tego nie pozostawiono do woli. I nie byle komu wolno kroić chleb dla wszystkich. Czynność ta ma swój określony czas, nikt się nie spieszy, nikt też jej nie przedłuża ponad wyznaczony czas”.

Tak to więc każdy nasz posiłek jest odbiciem uczty ofiarnej przy stole Pańskim i jako taki symbolem naszej Communio cum Jesu Christo. A jak do społecznej uczty eucharystycznej gotujemy się odnowieniem ducha braterstwa, przebaczeniem wzajemnych win, jak mówimy: i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom, tak też do obiadu rodzinnego nikt nie powinien przystępować z gniewem w sercu, lub antypatią, i przy obiedzie nikt nie winien ośmielić się na wygłaszanie słów nienawistnych. Myśl tę oświetla zwyczaj staropolski, o którym piszę historyk w życiu królowej Jadwigi:

“Zresztą każden krok życia tamtoczesnego podawał sposobność do praktyki pewnego zwyczaju pobożnego, utrzymywał w ciągiem ożywieniu duszę pobożną… Przy zasiadaniu do stołu odbywała się przed benedykcją biblijna ceremonia umywania rąk, często wodą różaną, mającą dać pobożne świadectwo, iż spółbiesiadnicy nie kryją żadnej względem siebie winy lub zdrady”.

Żadna też rodzina nie powinna wyłączać zasadniczo jakiegoś stanu od wspólnego stołu. Wszak i Zbawiciel gromadzi przy swoim stole wszystkie członki Kościoła bez jakiejkolwiek różnicy. Dlatego i od obiadu rodziny chrześcijańskiej nie wolno wyłączać kogokolwiek. Gdzie w takim duchu gromadzi się rodzina chrześcijańska naokoło stołu, tam staje ona pod zasłoną symbolu rzeczywistości. Chrystus kiedyś powiedział:

“Królestwo niebieskie podobne jest do godów wieczerzy”.

A potwierdza to Kościół, kładąc w usta gospodarza domu wspaniałe życzenie: Ad coenam vitae aeternae perducat nos Rex aeternae gloriae – “do wieczerzy żywota wiecznego niech nas zaprowadzi król wiecznej chwały”.

Ks. dr Kazimierz Bieszk

(Artykuł pochodzi z czasopisma “Mysterium Chrisi” (R. 6, nr 6). 1935, s. 129-132)

Exit mobile version