Ostatnimi czasy dość mocno można odczuć napięcie pomiędzy grupami wiernych, spośród których jedne opowiadają się za wprowadzaniem coraz to nowszych elementów do liturgii, a drugie są temu przeciwne. W takich dyskusjach zazwyczaj brakuje właściwego zrozumienia tego, czym jest powtarzalność rytu, a w kontekście powyższych sporów – czy taka powtarzalność jest konieczna. Właśnie w tym celu w kolejnym tekście serii ,,O liturgii słów kilka” poruszono taką tematykę.
Już na samym początku trzeba objaśnić właściwą etymologię słowa ,,ryt”. Dzisiaj to sformułowanie najczęściej odnosi się do innych liturgii (mozarabskiej, wizygockiej, dominikańskiej, etc.), lecz wyraz ten nie jest jedynie określeniem innych ceremonii liturgicznych. Tak naprawdę słowo to oznacza
,,ustalony sposób wykonywania czynności liturgicznych, magicznych, kultowych itp.”[1].
Można za pomocą tego sformułowania również określić obrazek wykonany rylcem, lecz ta definicja nie jest związana z opisywanym przedmiotem. Dlatego zajmując się pierwszym wytłumaczeniem, należy zaznaczyć, że konkretne obrzędy liturgiczne, które wykonuje się w graniach jakiegoś prawa (np. rubryk) jest ,,rytem”. W tej perspektywie lepiej można zrozumieć określanie np. obrzędów Komunii św., jako ryt komunijny, czy obrzędów święceń w stopniu prezbiteratu jako ryt sakramentu święceń. W zasadzie każda celebracja liturgii ma swoje ramy prawne, o czym też było pisane we wcześniejszych publikacjach. Rubryki bowiem nadają jej swoiste ramy i strzegą całą świętą czynność przed dowolnym wykonaniem. Właśnie dlatego rytuał (nie utożsamiając tego słowa z konkretną księgą liturgiczną) jest czynnością prawnie usankcjonowaną[2]. Liturgia, jako zbiór czynności sprawowanych w sposób uporządkowany i hierarchiczny przez poszczególne osoby w celu oddania chwały Bogu i uświęcenia ludzi jest pewnym rytuałem. Wszakże każdy element liturgii jest w jakiś sposób powtarzalny. Znany jest przecież wygląd celebracji, w którym – zależnie od czasu liturgicznego – zachodzą mniejsze lub większe zmiany, niemniej trzon ceremonii jest zawsze utrzymany. Można to porównać do porannej pobudki, po której człowiek wykonuje konkretne czynności zmieniające się w zależności od dnia czy potrzeb, jednak główne funkcje wykonywane po wstaniu z łóżka są na ogół takie same (np. już samo wstanie z łóżka)[3]. Podobnie zatem jest z czynnościami kultycznymi.
Skoro czynności kultyczne są uporządkowane i ciągle mają taką samą strukturę, wówczas też są przez większość wiernych dobrze znane (ze względu na kolejność występowania). B. Nadolski zaznacza, że nie istnieje na świecie żadna religia, która by nie miała jakiegoś rytuału[4], wszakże
,,dzięki temu zabiegowi [odejściu od codzienności za pomocą rytuału – przyp. własny] jednostka może w pełni przeżyć doświadczenie religijne”[5].
Każda grupa wyznaniowa posiada konkretne obrzędy, które są wykonywane w celu uwielbienia bóstwa. Zazwyczaj obrzędy te są bogate w symbole, poprzez które rozum może niejako wniknąć w wykonywane czynności[6]. Skoro zatem symbole będące w rycie jakoś przemawiają do człowieka, to i sam ryt (bez dodatku symboli) ma właściwości dialogiczne, wszak jest on mową[7]. Nie jest to jednak tylko mowa, bo przecież ryt oznacza czynność, a więc rytuał zawiera mnóstwo znaków (werbalnych i niewerbalnych), przez co nie da się go zamknąć w przedziale: czynność – słowo. Rytuał przekracza ten porządek, gdyż jest on połączeniem mowy z czynnością, która wpływa na świadomość religijną czy kultyczną wyznawców. Ma on zatem coś ponadczasowego – coś zrozumiałego dla każdego. Jeśli zamknęłoby się rytuał jedynie w formie słownej (bez czynności), to ryt nie byłby zrozumiały dla szerszej grupy odbiorców (m.in. przez barierę językową). Ale czy wówczas można by było mówić o rycie? Czy udałoby się go odseparować od czynności? Zdaje się, że nie da się tego uczynić, ponieważ sama czynność (nawet wykonywana w milczeniu) przekazuje jakąś wiadomość, konkretną informację zdolną do odtworzenia przez każdego. Warto tutaj podać przykład – znak krzyża. Czy wykonując znak krzyża idąc przed kościołem (bez wypowiedzenia na głos słów: W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen), znak ten nie będzie zrozumiały nawet dla tych, co do kościoła nie przychodzą? Będzie zrozumiały, ponieważ sam ryt znaku uzmysłowi im coś związanego z wiarą, pewną czynność kultyczną, na którą mogą zareagować (np. zwróceniem myśli w stronę wiary/Boga/Kościoła). Zatem można napisać, że ryt nie potrzebuje słów. One są mu nie potrzebne do oddziaływania, lecz ich obecność mu nie przeszkadza. Słusznie zatem B. Nadolski konkluduje:
,,Ryt jest potwierdzeniem, że nie ma absolutnej dychotomii pomiędzy mówić i czynić”[8].
Istotą zaś rytu jest połączenie istoty nieboskiej z tym, co Boskie, a więc – podobnie jak liturgia – ryt ma coś z wieczności[9].
Niestety rytuał, podobnie jak kult, może być źle zrozumiany, co ze swej strony doprowadzi do skostnienia tego terminu. Czym innym jest bowiem rytuał, a czym innym rytualizm. Tak samo, jak czym innym jest rubryka, a czym innym rubrycyzm itd. Zagrożeniem rytu, jak i najczęstszą przyczyną rytualizmu jest powtarzalność czynności. W poprzednich tekstach zwracano uwagę na to, że liturgia jest dziełem Boga, a więc bez względu na jej kształt, który w ciągu wieków nadał jej Kościół (przy zachowaniu elementów nadanych przez Boga w tejże celebracji) jest ,,miejscem” relacji pomiędzy człowiekiem a Absolutem. Tak więc ryt nie jest przeszkodą do nawiązania dialogu z Bogiem, a wręcz przeciwnie – umożliwia to. Świadczy chociażby o tym doświadczenie religijne, którego można doznać za jego pomocą[10]. Jednak to niejedyna funkcja rytuału. Ma on ich znacznie więcej. Nie da się co prawda ujednolicić wszystkich zadań rytu, lecz da się wyszczególnić najczęściej wzmiankowane. Warto posłużyć się tutaj metodą segregacji funkcji rytu, których dokonał m.in. W. Piwowarski, dzieląc je na: religijne i pozareligijne[11]. Odchodząc od tej drugiej grupy, która nie jest przedmiotem rozważań, należy skoncentrować się na funkcjach religijnych. Pierwszą z nich jest nawiązanie relacji ze świętością, a więc z Bogiem. O tym też było już wyżej pisane – ryt ma pomóc doświadczyć Boga, a więc – przekładając to na liturgię – odpowiadając pozytywnie na łaskę Boga, zbliżyć się do Niego poprzez lautretyczne wzniesienie i przemienienie swoich intencji (jak i samego siebie). Druga funkcja rytu jest podobna do poprzedniej, jedyną różnicą jest adresat – za jego pomocą człowiek ma nawiązać relację z innymi ludźmi zgromadzonymi tu i teraz w celu sprawowania kultu. Ryt bowiem odnosi się zarówno do przestrzeni wertykalnej (Bóg – (niebo) – człowiek (ziemia)), jak i horyzontalnej (człowiek (ziemia) – człowiek (ziemia)). Jednak żeby człowiek mógł nawiązać z innymi relacje, musi podporządkować się regułom panującym w danej społeczności, a więc przede wszystkim moralności, o której była mowa w poprzednim tekście z tej serii. Moralność zatem, a właściwie przemienienie w nią ludzi, jest kolejną funkcją rytu. Obrzęd ma za zadanie uzmysłowić człowiekowi Boski porządek świata, a więc również zasady moralne w nim panujące. Pomaga w tym powtarzalność, która jest czwartą funkcją rytu. Najlepiej to widać na przykładzie rytu mszalnego – mimo tego, że mijają wieki cały czas w niej jest obecne dziękczynienie, podczas którego dokonuje się przemiana chleba w Ciało Chrystusa i wina w Krew Chrystusa. Ma ona za cel ukazanie, że to, co było dawniej nie jest przeciwieństwem tego, co jest teraz. Z powtarzalnością łączy się uobecnienie (piąta funkcja rytu), które sprawia, że np. dany obchód liturgiczny jest rzeczywiście jakimś etapem misteriów zbawienia (np. fiolet, brak radości, brak ładnego wystroju, ogołocenie ołtarza i skromniejsze szaty w Wielkim Poście, jako znak umartwiania się Pana na pustyni)[12]. Misteria zbawienia uobecniane w liturgii mają również za cel wskazanie wieczności, do czego też przyczynia się rytuał (funkcja szósta). Kolejnym zadaniem rytu jest ukazanie łączności obrzędów katolickich bez względu na miejsce wykonywanych czynności oraz – tym samym – wyróżnienie tej społeczności spośród innych wyznań czy też ideologii (funkcja siódma). Można by tutaj jeszcze z pewnością przedstawić wiele innych funkcji rytu, lecz te powyższe są w pewien sposób wystarczające, wszak wskazują one na to, że sprowadzenie rytu do rytualizmu jest niebezpieczne tylko wówczas, gdy tak naprawdę nie rozumie się istoty rytu, który wykracza poza prawo liturgiczne. Nie można bowiem rytu utożsamić z rubryką. To są dwie różne rzeczy. Ryt ma bardzo wiele wspólnego z liturgią – jest powszechny, ma wskazywać na coś większego, a więc nie jest celem samym w sobie oraz pozwala nawiązać relację ze Stwórcą. Nic przeto dziwnego, że rytuał jest częścią liturgii. Trzeba więc uważać na to, aby rytuał (przez złe pojmowanie tego sformułowania) nie uległ skostnieniu, które może objawić się na wiele sposób. L. Bouyer zwraca uwagę na to, że jeśli rytuał jest pozostawiany sam sobie i nie jest
,,wyjaśniany przez autentyczne słowo Boże, [to – przyp. własny] przeradza się w magię, zabobon. Z drugiej strony działanie rytualne nie może być zredukowane do minimum, czy składać się z rzeczy oderwanych od rzeczywistości, ponieważ wówczas ryt staje się szaradą”[13].
Ochroną przed skostnieniem rytu są zatem nauki – konkretniej katechezy liturgiczne (one zawierają w sobie również nauki o rytuale).
Czy jednak powtarzalność rytu nie sprawia, że jest on podatny na skostnienie? Może należałoby bardziej urozmaicać liturgię poprzez różne modernizacje tak, by każda liturgia miała jedynie kilka elementów wspólnych (np. tylko kanon) z innymi liturgiami w tygodniu? Jednak może należy zrobić odwrotnie, tj. zachować powtarzalność, lecz uprościć te znaki, aby były łatwiejsze w odbiorze? K. Flanagan odnosząc się do ostatniego pytania, podkreśla że jest to socjologiczna naiwność[14]. Jego stwierdzenie wyjaśnia A. Nichols, w słowach:
,,Pogląd głoszący, że im bardziej znak jest zrozumiały, tym skuteczniej wkracza w życie wiernych, nie przemawia do socjologicznej wyobraźni. Nie można tak po prostu zakładać, że skoro ludzie coś zrozumieją, to głębiej się z tym zidentyfikują”[15].
Prosty przykład: Czy samo rozumienie słów wypowiadanych przez ludzi w niedzielę podczas Credo (chociażby sformułowanie: ,,Który od Ojca i Syna pochodzi”) jest dla nich zrozumiałe i jasne? Odpowiedź każdy raczej zna, niemniej osoby zakładające, że oni to rozumieją są naiwni w kontekście socjologicznym. Właśnie dlatego słusznie niektórzy socjolodzy twierdzą, że pewna tajemniczość czy pewne niezrozumienie rytu jest potrzebne i korzystne[16]. Dlatego nie należy redukować rytów tylko dlatego, że są one niezrozumiałe. Ten antropologiczny zwrot mający szczególne nasilenie w trakcie i po reformach posoborowych sprawił, że wielu (szczególnie zachodnich biskupów) dopasowywało liturgię pod ludzi tak, by wszelkie niezrozumiałe rzeczy wyeliminować z liturgii. Teraz też warto udzielić odpowiedzi na pozostałe pytania zawarte na początku tego akapitu. Na pierwsze pytanie odpowiedź jest negatywna – powtarzalność nie jest czynnikiem skostnienia rytu, bo jest nim brak wyjaśnień rytu. Natomiast zbytnia modernizacja rytu mająca na celu ukazanie danej wspólnoty jako innej od reszty sprowadzi się do celebracji nie mającej na względzie Boga, lecz bardziej człowieka. Może to skutkować tym, że wyodrębnioną się grupy, które
,,mogłyby wykorzystać liturgię do własnych celów, albo osób, które traktowałyby ją jako okazję do zademonstrowania swoich umiejętności kontaktowania się z ludźmi”[17].
Słusznie zatem socjologia uważa, że ryty mogą dobrze działać tylko poprzez ograniczenie ich jakimś przepisem oraz poprzez powtarzalność[18]. Wówczas ten, co spełnia dane ryty jest utożsamiony z kimś innym (w liturgii bowiem występuje on w roli Chrystusa), dzięki czemu ma on szansę zapomnieć o sobie i podporządkować się świętemu obrzędowi tak, by to rzeczywiście było dzieło Boga. Mogą mu w tym niestety przeszkadzać czynniki zewnętrzne – zwrócenie ku wiernym, występy grup artystycznych w ramach liturgii (co nie powinno mieć miejsca!) czy też nadaktywność wiernych[19]. Ryt zatem potrzebuje szacunku, a ten można wzbudzić poprzez pewne oddzielenie – poczucie dystansu. Jeśli rytuał jest sprawowany w zbytnim spoufaleniu się celebransa z wiernymi, to nie daje uczestnikom tego, co powinien był dawać, ponieważ taka forma rytuału krępuje
,,ludzi właśnie wtedy, gdy mogliby wznieść się ku Bogu skokiem religijnej wyobraźni”[20].
Trzeba zatem przyznać rację Flagananowi oraz Martionowi, którzy podkreślają, że wprowadzenie do liturgii minimalizmu rytów (poprzez liczne uproszczenia) oraz większe zbliżenie się celebransa do ludu było złym krokiem, a wszelkie zmiany mające na celu uproszczanie i likwidowanie przestrzeni pomiędzy nimi jest złym pomysłem[21]. Właśnie dlatego powtarzanie rytów, które mają w sobie chociaż cień tajemnicy sprawia, że mogą one być ciągle na nowo odczytywane i przeżywane. Znamienne są tutaj słowa J. K. Huysmansa:
,,Niezmienność rytu jest rodzajem uczestnictwa w wieczności. Ma się pojęcie, ideę pewnej nieprzemakalności, nieprzenikalności, wieczności Kościoła”[22].
Kiedy więc rytuały stają się niezrozumiałe? Tylko wtedy, gdy
,,zostaną za takie uznane i odrzucone”[23].
Odrzucenie zaś rytuału oznacza pogardę dla niego, a co za tym idzie – dla Boga, od którego rytuał pochodzi. Trzeba przez to przyjąć inne stanowisko – przyjąć rytuał z całą jego tajemniczością i powtarzalnością, która jest realnością i powagą życia[24].
Warto też wspomnieć szerzej o powtarzalności w kontekście liturgii jako relacji. K. Grzywocz trafnie zauważa, że:
,,Spotkania potrzebują rytuałów, które podtrzymują, pogłębiają i wyrażają więź […]. Człowiek potrzebuje czegoś stabilnego i niezmiennego w relacji”[25].
Taką stabilność daje powtarzany rytuał, który często zawiera jakieś elementy wspólne dla konkretnej kultury. Słusznie tutaj Benedykt XVI podkreśla, że zasadą rytuału jest brak dowolności[26]. Tam, gdzie pojawia się dowolność, tam też pojawia się ryzyko nadużyć, tak często występujących. Rytuał dobrze wyjaśniony, który jest przynajmniej w dostatecznym stopniu zrozumiały przez wszystkich musi także zawierać element tajemnicy, który nada każdemu obrzędowi swoiste odwołanie do czegoś więcej, co będzie także oddziaływało na uczestnictwo wiernych. Nie wolno zaciemniać rytuałów tylko po to, by wskazywały one na coś Boskiego. Takie działania będą tylko szkodziły. Sam Bóg przecież zsyłając Swego Syna na ziemię sprawił, że
,,Słowo, stając się ciałem, przemówiło do ludzi w ich języku i przez znane im rytuały”[27].
Można zatem powiedzieć, że ryty odzwierciedlają wiarę. Im one bardziej zawiłe i niezrozumiałe, tym wiara w to, co się dzieje jest zapewne mniejsza. Tak samo, jak ryty są proste i nie mają nic z Boskości Trójcy. Dopiero synteza prostoty ze skomplikowanym obrzędem sprawia, że człowiek może naprawdę zacząć poznawać powtarzalność, jako coś wspaniałego, coś, co ukazuje mu ciągle pewną nowość i intrygują go do odkrywania czegoś innego w tym obrzędzie, który widzi już kolejny raz.
Reasumując cały wywód – liturgia potrzebuje dobrze rozumianego rytuału, który będzie powtarzany. Nie może on w żaden sposób być dowolnie interpretowany, ani podważany przez osoby, które za jedyną wyrocznie wszystkiego uważają Pismo. Papież Benedykt XVI zwraca na to uwagę:
,,Radykalizacja metody historyczno-krytycznej ujawnia dziś wyraźnie, że zasada <<tylko Pismo>> nie może stać się podstawą Kościoła i wspólnoty wiary. Pismo jest tylko wtedy Pismem, gdy żyje w żywym podmiocie – Kościele”[28].
Nie wolno zatem zmieniać liturgii pod siebie (o tym już autor tej serii pisał i zapewne jeszcze wiele razy napisze), ponieważ to nie jest dzieło ludu dla ludu, lecz Boga dla ludu. Liturgia nie jest dziełem człowieka. Ta ceremonia będzie zawsze pociągająca dla wiernych, kiedy tylko będzie w niej obecny rytuał mający w sobie pewną tajemniczość.
Dawid Makowski
Bibliografia:
- Baniak J.: Istota, funkcje i ewolucja rytuału religijnego. W: Studia socjologiczne.
- Bouer L.: Le rite et l’homine. Paryż: 1962.
- Grzywocz K.: Liturgia jako modlitwa. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017.
- Nadolski B.: Wprowadzenie do liturgii. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2004.
- Nowakowski M.: Czym jest rytuał? W: Studia Redemptorystowskie. Nr 8. 2010.
- Nichols A.: Patrząc na liturgię. Poznań: 2005.
- Ratzinger J.: Duch liturgii. Przekł. Pieciul M. Kraków: Wydawnictwo AA, 2000.
Netografia:
- W: ,,Słownik języka polskiego PWN” [online] https://sjp.pwn.pl/slowniki/ryt.html, [dostęp: 27.02.2021].
- Śniadoch G.: Ucieczka w rytualizm, tajemniczość, magię. W: ,,Mity o Mszy Trydenckiej” [online] http://mityomszytrydenckiej.blogspot.com/2009/02/ucieczka-w-rytualizm-tajemniczosc-magie.html, [dostęp: 27.02.2021].
[1] Ryt. W: ,,Słownik języka polskiego PWN” [online] https://sjp.pwn.pl/slowniki/ryt.html, [dostęp: 27.02.2021].
[2] Por. Nadolski B.: Wprowadzenie do liturgii. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2004, s. 99.
[3] Trzeba pamiętać, że nie każda czynność świecka jest rytuałem, jak i nie każda czynność kultyczna nim jest.
[4] Por. Tamże.
[5] Nowakowski M.: Czym jest rytuał? W: Studia Redemptorystowskie. Nr 8. 2010, s. 225.
[6] Por. Tamże.
[7] Por. Nadolski B.: Wprowadzenie do liturgii. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2004, s. 99.
[8] Por. Tamże.
[9] Por. Tamże, s. 100.
[10] Baniak J.: Istota, funkcje i ewolucja rytuału religijnego. W: Studia socjologiczne. 1992, s. 100.
[11] Por. Tamże, s. 102.
[12] Jest to oczywiście jeden z wielu przykładów.
[13] Bouer L.: Le rite et l’homine. Paryż: 1962, s. 62. Cyt. za: Nadolski B.: Wprowadzenie do liturgii. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2004, s. 100.
[14] Flanagan K.: Socjology and Liturgy. Cyt. za: Nichols A.: Patrząc na liturgię. Poznań: 2005, s. 56.
[15] Tamże.
[16] Tego zdania jest np. Flanagan. Zob. Tamże.
[17] Tamże, s. 58.
[18] Por. Tamże, s. 59.
[19] Por. Tamże.
[20] Tamże.
[21] Zob. ich opinie, w: Tamże, s. 62-64.
[22] Cyt. za: Nadolski B.: Wprowadzenie do liturgii. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2004, s. 103.
[23] Flanagan K.: Socjology and Liturgy. Cyt. za: Nichols A.: Patrząc na liturgię. Poznań: 2005, s. 64.
[24] Por. Nadolski B.: Wprowadzenie do liturgii. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2004, s. 103.
[25] Grzywocz K.: Liturgia jako modlitwa. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017, s. 20.
[26] Zob. słowa J. Ratzingera, w: Śniadoch G.: Ucieczka w rytualizm, tajemniczość, magię. W: ,,Mity o Mszy Trydenckiej” [online] http://mityomszytrydenckiej.blogspot.com/2009/02/ucieczka-w-rytualizm-tajemniczosc-magie.html, [dostęp: 27.02.2021].
[27] Grzywocz K.: Liturgia jako modlitwa. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017, s. 22.
[28] Ratzinger J.: Duch liturgii. Przekł. Pieciul M. Kraków: Wydawnictwo AA, 2000, s. 150.