Rozwój życia liturgicznego w parafii, zwłaszcza gdy znajdują się w niej duchowni i świeccy zdolni do podjęcia takiego działania, zakłada w przeważającej większości zwrócenie szczególnej uwagi na tę świętą rzeczywistość, poprzez zakup ładniejszych szat i sprzętów czy korzystanie ze skarbca modlitw i czytań nowego rytu. Jednakże bardzo często kryje się pod tym pokusa utraty jakości liturgii. Ktoś mógłby zaprotestować, mówiąc, że to się wyklucza – przecież wyżej wymienione osoby troszczą się o liturgię. W istocie ich chęci i działania nie są niczym złym, o ile nie ingerują one w duchowość i nie zmieniają na gorsze sposobu uczestniczenia wiernych w Mszy św.
Działania, o których wyżej była mowa, mają swój zalążek w Soborze Watykańskim II (1962-1965), który w pierwszym punkcie swojej Constitutionis de Sacra Liturgia z dn. 4 grudnia 1963 r. zapisał:
,,Sobór święty postawił sobie za cel: przyczynić się do coraz większego rozwoju życia chrześcijańskiego wśród wiernych […], dlatego uznał, że w szczególny sposób należy zatroszczyć się także o odnowienie i rozwój liturgii”[1].
Ta święta celebracja, oficjalnie nazywana liturgią (pojęcie to weszło bowiem do powszechnego obiegu dopiero w XX w.), jest dziełem Boga, powierzonym człowiekowi[2]. Jednakże bardzo często ten wymiar świętych obrzędów się zaciera. Takie ryzyko istnieje również wtedy, gdy człowiek pragnie dowolnie modyfikować święte obrzędy (choćby w najczystszych intencjach), poprzez gwałtowne zmiany (choćby zgodne z przepisami), które niejednokrotnie irytują wiernych. W sposób szczególny należy tutaj zauważyć aktywizm, spowodowany niewłaściwym pojmowaniem soborowego sformułowania participatio actuosa[3]. W rzeczywistości pojęcie to nie oznacza bowiem wykonywania zewnętrznych gestów, przyjmowania jakichś postaw, wypowiadania czegokolwiek czy angażowania się w jakieś specjalne czynności. Za pomocą tego terminu (tłumaczonego wraz z participatio activa jako czynny udział) określa się bowiem wewnętrzne przeżycia, które mogą być wyrażone poprzez zewnętrze znaki[4]. To jest niezmiernie istotne – jakikolwiek akt zewnętrzny jest dopiero wynikiem tego, co dokonało się we wewnątrz człowieka[5]. Wszakże gest cielesny jest swego rodzaju ,,nośnikiem” duchowego znaku[6]. Właśnie dlatego zgromadzenie liturgiczne nie jest zrzeszeniem współpracowników, którzy będą budowali między sobą jedność poprzez porozumienie, które wpłynie na kształt liturgii, lecz raczej wspólnotą, utworzoną przez katabasis Trójjedynego Boga[7]. Przed takim pojmowaniem Kościoła i liturgii, która na tym cierpi, ludzie uciekają, gdyż aktywizm odstrasza, a nie zachęca, mimo że najczęściej odpowiedzialni za wprowadzenie tego stanu rzeczy w parafii czy diecezji mieli dobre intencje[8]. W rzeczywistości bowiem nadmierne angażowanie świeckich w liturgię (wyznaczanie grupy osób, które w poszczególne dni będą wykonywały czytania, śpiew międzylekcyjny, nosiły dary, troszczyły się szaty itd., gdy są do tego ustanowieni czy pobłogosławieni usługujący (lub w aspekcie przygotowania liturgii – zatrudnieni kościelni)) może sprawić, że to, co jest prawdziwym czynnym udziałem, zostanie unicestwione, na rzecz angażowania poszczególnych wiernych w święte ceremonie w sposób ilościowy, a nie jakościowy[9]. Może to bowiem doprowadzić do tego, że wierni będą uważali, iż brak wykonywania jakiejś czynności jest niewłaściwym uczestnictwem w Mszy św. To zaś stanie źródłem kolejnych problemów.
Warto posłużyć się tutaj przykładem: w danej parafii proboszcz, który widząc stan liturgiczny powierzonej mu wspólnoty, wprowadza w jej ramy właściwą formę Mszy św. – tę, której pragną dokumenty, przedstawia Sobór i określają obowiązujące księgi. Na ogół nie jest w tym nic złego, pragnie się bowiem postępować zgodnie ze wskazaniami Kościoła. Jednakże nadmierne kładzenie akcentu na zmiany (dokonywane niekiedy bardzo szybko), rychło może odstraszyć wiernych. Trzeba bowiem pamiętać, że wielu ludzi wychowało się na tej dawniej sprawowanej liturgii, na której budowało swoją duchowość[10]. Nagła zmiana, bez odpowiedniej katechezy wprowadzającej, może nie przynieść wiosny duchowości parafialnej, lecz deszczową jesień. Dlaczego na najbardziej uroczystsze liturgie roku (Triduum Paschalne, Narodzenie Pańskie) przybywa tak wielu wiernych, którzy przeważnie w pozostałe dni roku do kościoła nie przychodzą? Być może właśnie dlatego, że takie ceremonie zaspokajają ich emocjonalność[11]. Splendor liturgii, której nie towarzyszą katechezy ukazujące znaczenie poszczególnych znaków, gestów, czynności i postaw, bardzo szybko może stać się pięknym zewnętrznie rytuałem, który dla wiernych będzie jednak pusty, zwłaszcza gdy na pierwszy plan wchodzi emocjonalność[12]. Przychodzą tu na myśl ważne słowa jednego z polskich biskupów, wygłoszone w 2020 r. na Jasnej Górze, podczas liturgii Wigilii Paschalnej:
,,Wielkości i mocy wiary nie mierzy się ludzką miarą: miarą pełnych kościołów, miarą dostojnych liturgii i królewskich celebracji, ani nawet miarą mądrych kazań”[13].
Owszem, liturgia wyraża wiarę Kościoła, lecz nie jest ona miernikiem jej poziomu. W ten sposób można byłoby dojść do skrajności, że na wiejskiej parafii, gdzie pracuje jeden starszy kapłan i każda Msza św. jest recytowana, wiara ludu jest słabsza od tej, która panuje w parafii katedralnej, gdzie ceremonie kościelne odznaczają się solennością. Kto wie, czy czasem nie jest odwrotnie, zwłaszcza gdy za reformą nie podąża formacja[14]. Wszakże działania, które mają za cel rychłe wprowadzenie uroczystych liturgii zgodnych z wytycznymi Kościoła, które omijają (mniej lub bardziej celowo) duchowość wiernych i Boga, można przyrównać do budowy wieży Babel (Rdz 11, 1-9) lub domu budowanego na piasku (Mt 7, 21-29)[15]. Wznoszenie czegokolwiek na nietrwałym fundamencie prędzej czy później upadnie. Już samo jego istnienie jest niebezpieczne, a co dopiero przebywanie wewnątrz takiego budynku. Dlatego niemiecki teolog H. Balthasar (+1988) wskazywał, że byłoby wprost bluźnierstwem odpowiedzenie na to wielkie dzieło miłości Bożej poprzez postępowanie człowieka, chcącego ,,stworzyć” liturgię bez ducha[16]. Nie można tutaj deprecjonować jednak wszelkich działań, dostosowywania liturgii parafialnej do przepisów Kościoła, lecz takie przedsięwzięcia należy czynić bardzo ostrożnie, aby przypadkiem nie utracić jakości i duchowości. Właśnie dlatego trzeba mieć na uwadze, że liturgia to ofiara, której skuteczność nie zależy od działania ludzkiego, lecz od tego, czy Bóg ją przyjmie. W kanonie rzymskim kapłan modli się, aby Anioł zaniósł ofiarę na ołtarz w niebie, by ludzie zgromadzeni na liturgii otrzymali błogosławieństwo i łaskę, lecz co się stanie, gdy Bóg nie przyjmie tej ofiary? Co się wydarzy, gdy zewnętrznie piękna liturgia, nie przedstawi Bogu tego, co miała przedstawiać? K. Małys wskazuje na to, że wówczas wydarza się tragedia, od której należy stronić[17].
Widać zatem, że liturgia może być reformowana (czasem nawet powinna), lecz nigdy nie może się to odbywać w sposób szybki, bez wyjaśnień i z pominięciem ducha[18]. Niekiedy jednak niektórzy pragną zmieniać liturgię lub poszczególne jej elementy pod siebie, akcentując jedynie własne ,,ja”. Otóż takie osoby nie są duchowo dojrzałe[19]. Kiedy człowiek zamyka się na drugą osobę i pragnie zarządzać kimś innym w duchu własnych wyobrażeń, które rzekomo pozwalają mu obcować z Bogiem, staje się po prostu kłamcą (1 J 4, 20). Trafnie o tym napisał K. Grzywocz:
,,Kto twierdzi, że ma bliską więź z Bogiem, a jednocześnie nie ma więzi z człowiekiem, najczęściej spotyka się nie z Trójjedynym, a z własnymi myślami i projekcjami – nie wychodzi poza getto własnego ja”[20].
Właśnie dlatego niektórzy teolodzy podkreślali, że uczestnictwo w liturgii wymaga ascezy i pokory[21]. Jednostka musi się bowiem podporządkować ogólnemu wyrazowi modlitwy Kościoła. Nie może zarządzać liturgią, jak własnym dziełem[22]. Spory o detale między ludźmi średnio zaznajomionymi z teologią i liturgią też są błędne, gdyż takie osoby zazwyczaj traktują ten jeden element jako istotę całej celebracji[23]. W rzeczywistości zaś te święte obrzędy, w które włączony jest cały wszechświat, angażują każdego człowieka, który przebywając we wspólnocie zgromadzenia liturgicznego, bierze udział w liturgii[24]. Dlatego dość kuriozalne są sytuację, gdzie np. jakiś zasłużony ministrant przy dużej liczbie koncelebransów, nie udostępni im swojego miejsca przy ołtarzu[25].
Cóż więc można począć w tej sytuacji? Na pewno starać się troszczyć o liturgię, mając na uwadze konkretną wspólnotę. Liturgia parafialna w Polsce nie może być wyrazem duchowości afrykańskiej czy jakiekolwiek innej, lecz musi właśnie odzwierciedlać ducha danej parafii. Właśnie dlatego ujednolicając liturgię, należy wzbraniać się przez szybkimi zmianami (historia posoborowa uczy, że kościoły, gdzie zmiany zachodziły szybko, są dzisiaj puste). Warto wprowadzić na początek uroczystą sumę, która jako taka będzie sprawowana w całości ,,po nowemu” (tzn. według przepisów Kościoła). Powinny podczas niej być obecne ładne śpiewy (w perspektywie jakiegoś czasu warto byłoby wprowadzić chorał, po uprzednim wytłumaczeniu zamierzonej reformy), kapłan i asysta powinni mieć szaty dobrego kroju, świece przy ołtarzu winny być woskowe, na środku mensy mógłby być postawiony krzyż, wykorzystywano by różne znaki (kadzidło, krzyż, akolitki, Ewangeliarz) oraz czerpano by ze skarbca tekstów mszalnych[26]. Wszelkie zmiany w innych Mszach św. należy dokonywać spokojnie, stopniowo, po uprzednim wyjaśnieniu takich rozwiązań. Jednakże od razu można przystrajać ołtarz kwiatami, wymienić świece na woskowe, ujednolicić sposób służenia, głosić katechezy czy urozmaicać repertuar pieśni. Duchowość wiernych na pewno się rozwinie, gdy w liturgii będą wykorzystywane poszczególne znaki oraz symbole i gdy ceremonie Kościoła będą sprawowane starannie (to jest pierwszy krok do jakichkolwiek zmian)[27]. Warto również przywrócić różne nabożeństwa paraliturgiczne i nie usuwać ich tam, gdzie taki zwyczaj pozostał (droga krzyżowa, gorzkie żale, majowe, czerwcowe, różaniec, litanie itd.). Można również pomyśleć nad przywróceniem liturgii godzin (zwłaszcza niedzielnych nieszporów). Parafianie na pewno poczują więź ze swoim Kościołem poprzez różnego rodzaju procesje (teoforyczne, błagalne, dziękczynne, odpustowe) i formy adoracji[28]. Widać zatem, że liturgia nie wyczerpuje całej działalności Kościoła, choć jest najważniejszym wyrazem czci względem Boga[29].
A. Nichols przedstawiając swoje badania nad reformą liturgii, napisał:
,,W tym właśnie duchu [podchodzenia do kultu z bojaźnią i drżeniem – przyp. własny] pragnąłem zabrać głos w dyskusji na temat liturgii”[30].
Liturgia jest zbyt święta, aby podchodzić do niej inaczej niż z bojaźnią. Każdy, kto przystępuje do niej bez pokory, naraża ją na zeświecczenie i zmodyfikowanie pod siebie, a nie pod Boga. Utrata jakości to pokusa, która jest dzisiaj obecna. Można bowiem reformować liturgię, dostosowywać ją do przepisów, usuwać wszystkie ,,niepotrzebne” (w opinii danej osoby) ceremonie paraliturgiczne, głosić płomienne kazania i sprawować piękną liturgię, przy jednoczesnym zatraceniu ducha. Warto więc pamiętać, że żaden człowiek (nawet papież) nie jest panem, ale pokornym sługą świętej liturgii.
Dawid Makowski
Bibliografia:
- Balthasar H.: Die Würde der Litrugie. W: Com. Nr 7. 1978 (s. 481-487).
- Blachnicki F.: Liturgia a wspólnota. Kraków: 2015.
- Folsom C.: Człowiek współczesny a liturgia. I. Red. Porosło K. Kraków: 2018.
- Grzywocz K.: Liturgia jako modlitwa. W: DKPL. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: 2017 (s. 17-27).
- Jurczak D., Jarczewski D.: Nerw święty. Rozmowy o liturgii. I. Kraków: 2021.
- Kunzler M.: Liturgia Kościoła. Tłum. Balter L. Poznań: 1999.
- Małys K.: Życie i duchowość kształtowana przez liturgię – tradycja mnisza. W: DKPL. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: 2017 (s. 93-103).
- Nichols A.: Patrząc na liturgię. Poznań: 2006.
- Pierskała R.: Uczestnictwo wiernych w odnowionej liturgii. W: LS. L-M-A. T. XIX. Nr 2. 2013 (s. 371-384).
- Porosło K.: Przez rzeczy widzialne do niewidzialnych – Symbol właściwym językiem liturgii. W: MF. Red. Porosło K. Kraków: 2010 (s. 86-109).
- Porosło K.: Wstęp. W: MMŚ. Kraków: 2021 (s. 9-13).
- Ratzinger J.: Duch liturgii. Przekł. Pieciul E. Kraków: 2000.
- Sacrosanctum Oecumenicum Concilium Vaticanum II (1962-1965): Constitutionis de Sacra Liturgia. Roma: 1963.
- Zalewska D.: Reforma liturgii? Służba Boża w myśli teologicznej Josepha Ratzingera. Toruń: 2018.
Netografia:
- Jurczak D.: Formacja liturgiczna, czyli o wyrabianiu liturgicznego smaku. W: ,,Liturgia” [online] https://www.liturgia.pl/formacja-liturgiczna-czyli-o-wyrabianiu-liturgicznego-smaku/, [dostęp: 09.03.2022].
- Małys K.: Duch i forma w liturgii Mszy świętej. W: ,,Opoka” [online] https://opoka.org.pl/biblioteka/M/ME/liturgia_eucharystii.html, [dostęp: 09.03.2022].
- Naszą nadzielę umacnia Wigilia Paschalna. W: ,,Jasna Góra” [online] http://www.jasnagora.com/wydarzenie-13765, [dostęp: 09.03.2022].
- Von Hildebrand D.: Duch tego, co klasyczne, w liturgii. W: ,,Teologia Polityczna” [online] https://teologiapolityczna.pl/dietrich-von-hildebrand-duch-tego-co-klasyczne-w-liturgii, [dostęp: 09.03.2022].
[1] Zob. Sacrosanctum Oecumenicum Concilium Vaticanum II (1962-1965): Constitutionis de Sacra Liturgia. Roma: 1963, nr 1.
[2] Zob. Jurczak D.: Formacja liturgiczna, czyli o wyrabianiu liturgicznego smaku. W: ,,Liturgia” [online] https://www.liturgia.pl/formacja-liturgiczna-czyli-o-wyrabianiu-liturgicznego-smaku/, [dostęp: 09.03.2022].
[3] Zob. Tamże. Chodzi tutaj o aktywizowanie mnóstwa ludzi, którzy wykonują jakąś czynność tylko po to, aby coś robić.
[4] Zob. Jurczak D., Jarczewski D.: Nerw święty. Rozmowy o liturgii. Wyd. I. Kraków: 2021, s. 29.
[5] Zob. Folsom C.: Człowiek współczesny a liturgia. Wyd. I. Red. Porosło K. Kraków: 2018, s. 110.
[6] Zob. Ratzinger J.: Duch liturgii. Przekł. Pieciul E. Kraków: 2000, s. 169. W istocie człowiek musi na nowo nauczyć się wyrażać rzeczy wewnętrzne, za pomocą znaków. Zob. Porosło K.: Wstęp. W: MMŚ. Kraków: 2021, s. 12.
[7] Zob. Kunzler M.: Liturgia Kościoła. Tłum. Balter L. Poznań: 1999, s. 258.
[8] ,,Jakże często w codzienności parafialnej aktywizm prowadzi do wyjałowienia, sprawiając, że przed liturgią ostatecznie uciekamy”. Jurczak D.: Formacja liturgiczna, czyli o wyrabianiu liturgicznego smaku. W: ,,Liturgia” [online] https://www.liturgia.pl/formacja-liturgiczna-czyli-o-wyrabianiu-liturgicznego-smaku/, [dostęp: 09.03.2022]. Zob. Kunzler M.: Liturgia Kościoła. Tłum. Balter L. Poznań: 1999, s. 261.
[9] Zob. Tamże.
[10] Trzeba tutaj także wspomnieć o tym, że Mszą św. trzeba się modlić, a nie wypatrywać błędów rytualnych. Zob. Jurczak D., Jarczewski D.: Nerw święty. Rozmowy o liturgii. Wyd. I. Kraków: 2021, s. 215.
[11] Zob. Pierskała R.: Uczestnictwo wiernych w odnowionej liturgii. W: LS. L-M-A. T. XIX. Nr 2. 2013, s. 374.
[12] Liturgia nigdy nie jest ukierunkowana na uczucia. Zob. Jurczak D., Jarczewski D.: Nerw święty. Rozmowy o liturgii. Wyd. I. Kraków: 2021, s. 225.
[13] Zob. Naszą nadzielę umacnia Wigilia Paschalna. W: ,,Jasna Góra” [online] http://www.jasnagora.com/wydarzenie-13765, [dostęp: 09.03.2022].
[14] Zob. Pierskała R.: Uczestnictwo wiernych w odnowionej liturgii. W: LS. L-M-A. T. XIX. Nr 2. 2013, s. 375.
[15] To omijanie tego, co istotne, na rzecz przeżyć człowieka czy też samego człowieka, jest katastrofą dla liturgii. Zob. Zalewska D.: Reforma liturgii? Służba Boża w myśli teologicznej Josepha Ratzingera. Toruń: 2018, s. 66. Konsekwencją grzechu było pomieszanie języków, konsekwencją odkupienia było zjednoczenie się w liturgii. Zob. Blachnicki F.: Liturgia a wspólnota. Kraków: 2015, s. 70.
[16] Zob. Balthasar H.: Die Würde der Litrugie. W: Com. Nr 7. 1978, s. 481.
[17] Zob. Małys K.: Życie i duchowość kształtowana przez liturgię – tradycja mnisza. W: DKPL. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: 2017, s. 100.
[18] Zob. Małys K.: Duch i forma w liturgii Mszy świętej. W: ,,Opoka” [online] https://opoka.org.pl/biblioteka/M/ME/liturgia_eucharystii.html, [dostęp: 09.03.2022].
[19] Zob. Grzywocz K.: Liturgia jako modlitwa. W: DKPL. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: 2017, s. 18.
[20] Tamże, s. 19.
[21] Zob. Folsom C.: Człowiek współczesny a liturgia. Wyd. I. Red. Porosło K. Kraków: 2018, s. 100; Von Hildebrand D.: Duch tego, co klasyczne, w liturgii. W: ,,Teologia Polityczna” [online] https://teologiapolityczna.pl/dietrich-von-hildebrand-duch-tego-co-klasyczne-w-liturgii, [dostęp: 09.03.2022].
[22] Zob. Tamże.
[23] Zob. Jurczak D., Jarczewski D.: Nerw święty. Rozmowy o liturgii. Wyd. I. Kraków: 2021, s. 214.
[24] Zob. Folsom C.: Człowiek współczesny a liturgia. Wyd. I. Red. Porosło K. Kraków: 2018, s. 97.
[25] Zob. Jurczak D., Jarczewski D.: Nerw święty. Rozmowy o liturgii. Wyd. I. Kraków: 2021, s. 215.
[26] Zob. Nichols A.: Patrząc na liturgię. Poznań: 2006, s. 110-111; Zalewska D.: Reforma liturgii? Służba Boża w myśli teologicznej Josepha Ratzingera. Toruń: 2018, s. 80-89.
[27] Szerzej na temat symboli, zob. Porosło K.: Przez rzeczy widzialne do niewidzialnych – Symbol właściwym językiem liturgii. W: MF. Red. Porosło K. Kraków: 2010, s. 86-109. Lepiej bowiem
[28] W procesje można fizycznie zaangażować wiele osób.
[29] Zob. Folsom C.: Człowiek współczesny a liturgia. Wyd. I. Red. Porosło K. Kraków: 2018, s. 78-81.
[30] Zob. Nichols A.: Patrząc na liturgię. Poznań: 2006, s. 117.