Prymat Boga w liturgii

Prymat Boga w liturgii

Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek trzeba zabiegać o prymat Boga w liturgii, która – jak wiadomo – jest Jego celebracją. Co to jednak oznacza, że konstytutywną cechą liturgii jest jej zakotwiczenie w życiu Trójjedynego? Pytanie to jest o tyle istotne, o ile tematyka poniższej publikacji nie może zostać zawężona jedynie do przedstawienia horyzontalnej wizji liturgii, bo takowa wizja nie odpowiada terminowi, do której się ją odnosi. Pytając o liturgię, pyta się bezpośrednio o Boga. Warto więc poruszyć tę tematyką właśnie w ten sposób: odnosząc liturgię do osoby Boga (trzeba dodać: Trójjedynego Boga), bo dopiero wtedy możliwe będzie dostrzeżenie Bożego prymatu w liturgii.

Na początku należy zająć się istotą Boga. Skąd w ogóle wiadomo, że On istnieje? Jednym z bardziej popularnych dowodów na istnienie Boga, który został nazwany przez Tomasza z Akwinu (+1270) pierwszą z pięciu dróg poznania Absolutu, jest tak zwany argument ex motu[1]. Zakłada on, że skoro wszystko jest w ruchu, to musi być coś lub ktoś, będące/y poruszycielem innych rzeczy[2]. W tym twierdzeniu widać więc, że skoro Bóg jest Poruszycielem, to wszystko – łącznie ze stworzeniem – istnieje dzięki Niemu. Stoicki filozof Epiklet (+135) w swoich Diatrybach pouczał, że człowiek posiada cząstkę najwyższego bytu, gdyż niezależnie od własnych przekonań posiada on pokrewieństwo z tymże największym bytem[3]. Rozwinięcie tej myśli w kontekście teologii chrześcijańskiej podał w III w. Nowacjan (+258), który w swoim dziele O Trójcy podkreślił, iż człowiek posiada ciało z ziemi, zaś istotę otrzymał od Boga przez Jego tchnienie[4]. To zaś ukazuje, że skoro istnieje stworzenie, to tym bardziej istnieje Stworzyciel. Odzwierciedla się to w biblijnych słowach samego Boga, który przemówił do Mojżesza: ,,Jestem, który Jestem” (Wj 3, 14). Słowa te w oryginale hebrajskim są zapisane w formie niedokonanej, co wskazuje na to, że Bóg istnieje, istniał i będzie istniał, a owo istnienie jest Jego imieniem, bo On jest Istnieniem[5]. J. Ratzinger wytłumaczył to w ten sposób, że sformułowanie: ,,Bóg jest”, oznacza nic innego, jak przede wszystkim fakt, iż jest On w każdym bycie na sposób niezmienny i niezawodny, gdyż istnieje On poza czasem[6]. W tej perspektywie istotnie Bóg jest Poruszycielem, gdyż gdyby było inaczej, to jakby autor natchniony mógł napisać, że w Nim wszystko istnieje (Mdr 1, 7)?

Chcąc powoli przechodzić w stronę człowieka, trzeba jeszcze na chwilę zatrzymać się nad Trójjedynością Boga. Ta kwestia ma bowiem wielkie znaczenie w aspekcie obecnej liturgii. Na potrzeby tego artykułu warto przybliżyć tutaj klasyczną definicję Trójcy: Ojciec nie jest Synem, ani Syn nie jest Ojcem; Ojciec nie jest też Duchem Świętym, ani Duch Święty nie jest Ojcem; Podobnie Syn nie jest Duchem Świętym, ani Duch Święty nie jest Synem; wszyscy zaś są Bogiem. W ten sposób można pisać o jednej substancji w trzech Osobach (mia ousia treis hypostaseis)[7]. Tę substancję św. Jan w swoim Liście nazwał Miłością (1 J 4). Termin ten wymaga jednak pewnego sprecyzowania. Owa Miłość jest pisana z dużej litery, gdyż nie jest ona w żadnym sensie uczuciem, a stanem. Pisząc, że ,,Bóg jest Miłością”, uznaje się, że treścią Bożego istnienia jest Miłość, gdyż – co należy zauważyć – każda Osoba istnieje korelatywnie, w odniesieniu do ,,Ty”[8]. To zaś pozwala przejść do owej relacji, którą niektórzy nazywają grą Miłości[9]. W tym dialogu trzy Osoby Boskie się wzajemnie miłują: Ojciec miłuje Syna miłością stwórczą, Syn odwzajemnia to swoim posłuszeństwem, zaś Duch Święty jest wymianą miłości[10]. Stąd wynika, że skoro Syn istnieje ze względu na Ojca, a Ojciec ze względu na Syna, to Duch istnieje ze względu na to, iż jest On darem Ojca oraz Syna (ex patre et filio procedit)[11]. Mimo że każda z tych Osób przenika się wzajemnie, to jednak nigdy nie dochodzi do zatracenia swojego jestestwa: Duch zawsze jest Duchem, Syn zawsze Synem, Ojciec zawsze Ojcem. Dopiero z tego immanentnego działania, wypływa działanie ekonomiczne, znane ludziom poprzez Objawienie, które ze swej strony daje każdemu możność poznania Trójcy Świętej, pamiętając jednak przy tym, że ludzki język nigdy nie powie nic precyzyjnego o Bogu (Deus est mysterium stricte dictum)[12]. Jan Duns Szkot (+1308) był zdania, że w zasadzie jedynym właściwym pojęciem, którym człowiek może określić Boga, jest sformułowanie: ,,Byt Nieskończony”[13].

Wychodząc od tej tezy Doktora Subtelnego, dość prosto przechodzi się do tematyki człowieka, gdyż skoro Bóg jest Bytem Nieskończonym, to człowiek jest bytem skończonym, choć wyższym od pozostałych elementów stworzenia, gdyż został stworzony na obraz Boży (Rdz 1, 27). Jest on jednak ograniczony, podlega czasowi, a w konsekwencji grzechu pierworodnego również cierpieniu oraz nieuniknionej śmierci[14]. Jednak człowiek od zarania dziejów jest tym, którzy patrzy w górę (ánthropos)[15]. Dzisiaj owo patrzenie w górę, staje się dla wielu czymś obcym, gdyż świat przedstawia ludziom inny punkt patrzenia – horyzontalny. Człowiek wierzący nie może jednak postępować w ten sposób, gdyż dla osoby wierzącej życie ziemskie jest przygotowaniem do wieczności. W sposób szczególny przejawia się to w antycypacji nieba – ziemskiej liturgii, celebracji kosmicznej, Boskiej celebracji. Człowiek potrzebuje bowiem liturgii. Fenomen kultu jest obecny we wszystkich wierzeniach i religiach świata od samego początku. Jednak liturgia chrześcijańska nie posiada świeckiego rodowodu jak większość kultów pogańskich. Święte obrzędy, w których dane jest dzisiaj uczestniczyć, zostały podarowane człowiekowi przez Chrystusa w momencie Wcielenia[16]. Bóg podzielił się zatem z człowiekiem swoim największym dobrem, gdyż od tego momentu, wewnątrzytrynitarny dialog został otwarty dla człowieka. Co jest bowiem sensem liturgii ziemskiej? Czyż nie jest nim chęć przebóstwienia człowieka i świata? Czyż nie jest nim uświęcenie człowieka i oddanie czci Bogu? Ale Bóg wcale tej czci nie potrzebuje! To jest kolejny ważny aspekt. Bóg dzieli się z człowiekiem swoimi darami bezinteresownie, szanując wolną wolę każdej osoby[17]. Człowiek w swojej wolnej woli może odpowiedzieć na Boże wezwanie zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Gdy odpowie pozytywnie, jest pobudzany łaską Bożą do tego, aby uczestniczyć w chwale Bożej, a więc niejako w teofanii (J 17, 1-5). Warto tu zauważyć, że nawet Maryja nie była do niczego przymuszana, lecz niejako sama zdecydowała o tym, że pocznie Syna Bożego (Łk 1, 38). Także Abraham w próbie wiary nie został przymuszony do posłuszeństwa Bogu, lecz sam zdecydował o tym, że będzie posłuszny, czym zyskał zasługę (Rdz 22, 1-12). Takich przykładów można by podać więcej. Jednak wspólne dla nich wszystkich jest to, że osoby te służą Bogu z własnej, nieprzymuszonej woli. Właśnie dlatego przed wiekami powiedziano, że chwałą Boga jest żyjący człowiek, a z kolei życiem człowieka – oglądanie Boga[18]. P. Maciaszek rozwija to, wyjaśniając, że człowiek po to żyje, aby oddawał cześć Bogu i dobrze wykorzystywał ziemski czas, co z kolei pozwoli mu osiągnąć zbawienie[19]. Stwórca bowiem pragnie szczęścia dla swojego stworzenia, dlatego cały czas wypowiada w jego stronę nacechowane miłością: ,,Pragnę” (J 19, 28). R. Woźniak użył tu sformułowania ,,pathos” dla określenia tego, co Bóg przeżywa w stosunku do człowieka[20]. Również prorok Izajasz świadczy o tym, że Stwórca nigdy nie zapomina o człowieku (Iz 49, 15). To raczej człowiek zapomina o Bogu!

W Piśmie Świętym jest jeden szczególnie piękny opis, który można z pożytkiem przyrównać do świętej liturgii. Skoro wyjaśniono już pokrótce immanentne życie Boże, to teraz owa perykopa będzie jaśniejsza. Otóż w rozdziale 22 św. Jan opisuje wizję wody życia (Duch Święty), która wypływa od Boga (Ojciec) i Baranka (Syn), i która nawadnia drzewo (liturgia), a jego liście rodzą owoc (łaska), leczący narody (Kościół). Ta perykopa wskazuje na wiele aspektów. Przede wszystkim na ten fundamentalny: gdyby nie było relacji wewnętrztrynitarnej, żadna rzeka by nie wypłynęła. Innymi słowy: gdyby nie Boska inicjatywa, Duch Święty nie zostałby dany ludziom. Z tego względu na pierwszym miejscu jest Bóg[21]. Dopiero później jest nawadniane drzewo (liturgia). Jeśli wyrzuca się Boga ze świętych obrzędów, to wówczas spożywa się owoc, ale nie ma on w sobie żadnej mocy, ni smaku, w czego konsekwencji ostatecznie spożywanie tego owocu niczego człowiekowi nie daje. Dlatego właśnie autor natchniony poucza, że to dzięki łasce Bożej ludy są leczone owocem drzewa, gdyż to nie ludzie sami siebie leczą, lecz Bóg ich leczy. Pierwszeństwo Bożego działania jest tutaj kluczowe. Kościół na przestrzeni wieków uprawiał to drzewo: podcinał gałęzie, doglądał, troszczył się o dobry rozwój. Tego uczy historia liturgii. Jednak nigdy Kościół nie ingerował w korzenie drzewa, nigdy nie ingerował w koryto rzeki. Smutnym jest, że tak wielu pragnie w to ingerować. Przed kilkoma wiekami problem ten zauważył H. Powodowski, który uznał, że ludzie często stają się sędziami spraw, o których nie mają dostatecznego pojęcia[22]. Apostoł pyta przecież: ,,Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą?” (Rz 11, 34). W tym pytaniu kryje się to, co jest istotne – prymat Boga. Dlatego przez wieki tę świętą celebrację określano mianem dzieła Bożego (Opus Dei). To właśnie On pierwszy obdarowuje człowieka[23]. Nie ma nic gorszego, jak nawadnianie drzewa swoim własnym płynem, choćby najczystszym i najpiękniejszym. Jest to bowiem uzurpowanie sobie praw do czegoś, co człowieka całkowicie przerasta. Dlatego tak bardzo bolą wszelkie nadużycia liturgiczne oraz chęci przywództwa we wspólnotach. To wszystko utwierdza w przekonaniu, że osoby egoistyczne nie potrafią Boga poznać, zaś osoby zbyt bardzo emocjonalne zewnętrznie (np. hałaśliwe) nie mogą Go znaleźć[24].

Obecnie wielu duszpasterzy głowi się nad tym, jak zachować współczesnych wiernych w ławach kościelnych i przyciągnąć nowych (zwłaszcza młodzież). Choć ich motywacje są zazwyczaj dobre, to wielu ulega pokusie populizmu i zbytniego antropocentryzmu do tego stopnia, że celebracja (ale w ogóle wiara) jest im przedstawiana w najbardziej ,,odpowiedni” sposób, a więc dostosowuje się celebrację do człowieka. Trzeba w tym miejscu napisać, że to błędna droga[25]. Współczesny Kościół nie może ulegać modzie czy nastrojom społecznym, dostosowując prawdy wiary czy celebrację do człowieka. Jest to potężne wypaczenie tego, o czym wyżej zostało napisane. Dopóki Kościół będzie ukierunkowany na Pana i będzie wołał jak apokaliptyczna Oblubienica: ,,Przyjdź!” (Ap 22, 17), dopóty będzie on znakiem ,,czegoś więcej”[26]. Dlatego wszelkie przepisy liturgiczne nie mogą być przyjmowane przez wiernych jako coś obcego, skostniałego, będącego obciążeniem ,,kreatywności” czy ,,działalności” człowieka, lecz jako pomoc w doskonałym uczestnictwie i sprawowaniu świętych obrzędów. Cała ta rama (czyli obrzędowość) ma chronić ten piękny obraz (czyli treść liturgii) przed zepsuciem. Przekładając to na poprzednio używany symbol drzewa, cała siatka i kije wzmacniające gałęzie, mają chronić roślinę przed jej zniszczeniem. Zdumiewające jest, że liturgia staje się dla wielu polem konfliktu czy też elementem władzy. To sprzeniewierza się epiklezie! Również arbitralne podejście do tej transcendentnej rzeczywistości, polegające na osądzaniu, co się w liturgii ,,przyda”, a co nie, jest błędnym podejściem[27]. Niestety, liturgia nie jest dla wielu wiernych niczym ważnym, zadziwiające jest iście manichejskie podejście do świętych obrzędów, które przejawia się m.in. w spirytualistycznym pojmowaniu świętych obrzędów. Z drugiej strony jednak ukryta opcja pelagianizmu dotyka zwolenników przesadnego ceremonializmu. Są to dwie skrajne postawy, których trzeba się wyrzekać, a jednak wielu traktuje je jako normę życia duchowego.

Prymat Boga jest czymś bardzo ważnym. Warto w końcu zatroszczyć się o właściwe miejsce dla Stworzyciela w świętych obrzędach, aby przypadkiem nie celebrować wspólnoty. To ryzyko jest dzisiaj szczególnie obecne, dlatego tak ważne jest poczucie sakralności miejsca świętego i owa wrażliwość, że rzeczywistość, w której bierze się udział, przekracza uczestników. Brakuje dzisiaj zdrowej bojaźni, bo zbyt wielu widzi tylko miłosierdzie, błędnie zresztą interpretowane i będące często używano jako argument na korzyść zaniedbań w dziedzinie kultu.

Dawid Makowski

Bibliografia:

  1. Bortkiewicz P.: Banalizacja liturgii to rana zadana Chrystusowi. W: ,,Pch24” [online] https://pch24.pl/ksiadz-prof-bortkiewicz-banalizacja-liturgii-to-rana-zadana-chrystusowi/, [dostęp: 10.09.2022].
  2. Chwałą Boga żyjący człowiek (2). W: ,,Opoka” [online] https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/chwala_boga2.html, [dostęp: 12.03.2022].
  3. Courth F.: Bóg Trójjedynej Miłości. Tłum. Kowalczyk M. Poznań: 1997
  4. De Paulorena J. A. G. B.: Anamneza: wspomnienie i proroctwo. W: LE. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: 2010 (s. 100-128).
  5. Epictetus: Disccourses, II, 8 (DE).
  6. Grygiel W.: Matematyczność liturgii. W: TL. Porosło K. Kraków: 2010 (s. 79-85).
  7. Häring B.: Obecność Łaski. Tłum. Serafin J. Kraków: 2009.
  8. Grabowski T.: Argument: Pan Jezus się nie obrazi. W: ,,Liturgia” [online] https://www.liturgia.pl/Argument-Pan-Jezus-sie-nie-obrazi/, [dostęp: 10.09.2022].
  9. Knoch W.: Bóg szuka człowieka. Objawienie, Pismo Święte, Tradycja. Przekł. Szlagor B., Szlagor M. Poznań: 2000.
  10. Maciaszek P.: W bliskości Boga. Jak żyć liturgią? Częstochowa: 2011.
  11. Moskal P.: Krótka apologia religii katolickiej. Pelpin: 2021.
  12. Novatianus: De Trinitate, I, 5 (ŹMT, XXXV).
  13. Picewicz J.: Koncepcja Boga na przykładzie pięciu dróg Tomasza z Akwinu. W: TiM. Vol. XIV. Nr 2. 2019 (s. 235-247).
  14. Powodowski H.: Liturgia czyli opisanie Mszy Świętej i jej obrzędów. Przekł. Makowski D. Kraków: 2022.
  15. Ratzinger J.: Bóg Chrystusa. Medytacje trynitarne. Przekł. Zychowicz J. Kraków: 2022.
  16. Ratzinger J.: Duch Liturgii. Tłum. Piecul E. Kraków: 2000.
  17. Scola A.: Osoba ludzka. Antropologia teologiczna. Przekł. Blater L. Poznań: 2005.
  18. Świderkówna A.: Jestem, który jestem. W: ,,Portal o duchowości monastycznej” [online] https://cspb.pl/jestem-ktory-jestem/, [dostęp: 10.09.2022].
  19. Thomas Aquinas: Summa Theologica (I). W: Tomasz z Akwinu: Suma Teologiczna. I. Cz. I. Przekł. Bełch P. London: 1960.
  20. Veuthey L.: Jan Duns Szkot. Myśl teologiczna. Przekł. Kaczyński M. Niepokalanów: 1988.
  21. Woźniak J. R.: Szkoła patrzenia. Rozmowy w Trójcy Świętej. Kraków: 2017.

Wyjaśnienie skrótów:

DE – The Discourses of Epicletus
LE – Liturgia i Eschatologia
TiM – Teologia i Moralność
TL – Teologia żująca w liturgii
ŹMT – Źródło Myśli Teologicznej

 

[1] Zob. Picewicz J.: Koncepcja Boga na przykładzie pięciu dróg Tomasza z Akwinu. W: TiM. Vol. XIV. Nr 2. 2019, s. 237.

[2] Zob. Thomas Aquinas: Summa Theologica (I), q. 2, art. 3 (ST, I, 47-50).

[3] Zob. Epictetus: Disccourses, II, 8 (DE, s. 85-87).

[4] Zob. Novatianus: De Trinitate, I, 5 (ŹMT, XXXV, 28).

[5] Zob. Świderkówna A.: Jestem, który jestem. W: ,,Portal o duchowości monastycznej” [online] https://cspb.pl/jestem-ktory-jestem/, [dostęp: 10.09.2022].

[6] Zob. Ratzinger J.: Bóg Chrystusa. Medytacje trynitarne. Przekł. Zychowicz J. Kraków: 2022, s. 40.

[7] Zob. Courth F.: Bóg Trójjedynej Miłości. Tłum. Kowalczyk M. Poznań: 1997, s. 203.

[8] Zob. Tamże, s. 205.

[9] Tym sformułowaniem za R. Guardinim posłużył się J. Ratzinger. Zob. Tenże: Duch Liturgii. Tłum. Piecul E. Kraków: 2000, s. 15-22.

[10] Zob. Courth F.: Bóg Trójjedynej Miłości. Tłum. Kowalczyk M. Poznań: 1997, s. 291.

[11] Zob. Tamże, s. 205.

[12] Zob. Knoch W.: Bóg szuka człowieka. Objawienie, Pismo Święte, Tradycja. Przekł. Szlagor B., Szlagor M. Poznań: 2000, s. 11.

[13] Zob. Veuthey L.: Jan Duns Szkot. Myśl teologiczna. Przekł. Kaczyński M. Niepokalanów: 1988, s. 33.

[14] Zob. Moskal P.: Krótka apologia religii katolickiej. Pelpin: 2021, s. 27.

[15] Zob. De Paulorena J. A. G. B.: Anamneza: wspomnienie i proroctwo. W: LE. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: 2010, s. 110.

[16] Zob. Grygiel W.: Matematyczność liturgii. W: TL. Red. Porosło K. Kraków: 2010, s. 84.

[17] Zob. Scola A.: Osoba ludzka. Antropologia teologiczna. Przekł. Blater L. Poznań: 2005, s. 117.

[18] Zob. Chwałą Boga żyjący człowiek (2). W: ,,Opoka” [online] https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/chwala_boga2.html, [dostęp: 12.03.2022].

[19] Zob. Maciaszek P.: W bliskości Boga. Jak żyć liturgią? Częstochowa: 2011, s. 23.

[20] Zob. Woźniak J. R.: Szkoła patrzenia. Rozmowy w Trójcy Świętej. Kraków: 2017, s. 222.

[21] Zob. Ratzinger J.: Bóg Chrystusa. Medytacje trynitarne. Przekł. Zychowicz J. Kraków: 2022, s. 46.

[22] Zob. Powodowski H.: Liturgia czyli opisanie Mszy Świętej i jej obrzędów. Przekł. Makowski D. Kraków: 2022, s. 16.

[23] Zob. Häring B.: Sakramenty. Obecność Łaski. Tłum. Serafin J. Kraków: 2009, s. 12.

[24] Zob. Ratzinger J.: Bóg Chrystusa. Medytacje trynitarne. Przekł. Zychowicz J. Kraków: 2022, s. 39.

[25] Zob. Bortkiewicz P.: Banalizacja liturgii to rana zadana Chrystusowi. W: ,,Pch24” [online] https://pch24.pl/ksiadz-prof-bortkiewicz-banalizacja-liturgii-to-rana-zadana-chrystusowi/, [dostęp: 10.09.2022].

[26] Zob. Woźniak J. R.: Szkoła patrzenia. Rozmowy w Trójcy Świętej. Kraków: 2017, s. 187.

[27] Zob. Grabowski T.: Argument: Pan Jezus się nie obrazi. W: ,,Liturgia” [online] https://www.liturgia.pl/Argument-Pan-Jezus-sie-nie-obrazi/, [dostęp: 10.09.2022]

Tags: , , , , , , , , , ,

Przetłumacz stronę