Dzień zaduszny należy bezsprzecznie do grona tych świąt, które pod względem religijnym wywierają szczególny wpływ na człowieka. Wszak to dzień poświęcony pamięci zmarłych, tych wszystkich, co tu byli, lecz teraz ich nie ma. Stąd nic dziwnego, że w tym dniu zawadzą o progi kościelne czy o ziemię pełną krzyżów nagrobnych, tacy nawet, którzy już dawno zerwali z Kościołem, a może i ze wszelką religią. Wędrówka po mogiłach, a zwłaszcza po grobach osób najdroższych musi nasunąć (nawet najbardziej obojętnemu człowiekowi) jeśli nie grozę obrachunku z Bogiem, to w każdym razie tę prawdę, że wszyscy mijamy, zdążamy do grobu. A co potem? Świat dziś jest zmaterializowany, ale jeszcze tkwią w nim jakieś iskierki duchowości, które raz w roku – właśnie na Dzień Zaduszny – żywiej się jarzą, a nieraz rozpalają w ogień wiary i powrotu do Kościoła. Dziwny i nieuchwytny zachodzi związek między żyjącymi a zmarłymi. Ten związek, ta łączność przyprowadza w Dniu Zadusznym do Kościoła nawet wrogów religii lub całkiem obojętnych w wierze. Słusznie tedy w tym dniu, ludzie nieznający i niechcący znać Kościoła, szukają mimowolnie swego kościoła.
Jest to bardzo ważny moment w pracy duszpasterskiej, by takie nawiedzanie czy szukanie Kościoła przez zgubione owieczki, wykorzystać dla dobra ich duszy. Żeby jednak Dzień Zaduszny z większą korzyścią oddziaływał na umysły wiernych, trzeba najpierw samą Uroczystość Wszystkich Świętych należycie rozumieć i obchodzić tak, jak tego wymaga samo święto i dogmat o Świętych obcowaniu.
Gdy weźmiemy pod uwagę teksty liturgiczne brewiarza i mszału na te dwie uroczystości, to zaraz spostrzeżemy, że w nastrojach i treściach te dwa dni zupełnie się od siebie różnią. Tylko zewnętrzne okoliczności, jak bezpośrednie następstwo jedno po drugim, podobne tematy (Kościół triumfujący i Kościół cierpiący) zdają się nie przegradzać w niczym tych dwóch dni. Praktyka nowoczesna co innego wskazuje i wbrew woli liturgii (co zwalczać należy!) wierni, nawet najpobożniejsi, znają i wiedzą oraz obchodzą tylko Dzień Zaduszny. Rzeczywiście dla większej liczby wiernych dzień Wszystkich Świętych i Zaduszny stanowią całość nierozłączną o jednym nastroju i temacie. Dlatego w dzisiejszych czasach święto Wszystkich Świętych przechodzi niepostrzeżenie, bez wpływu na duchowne życie, po prostu bez echa w duszy nowoczesnego człowieka, który stracił zmysł smaku w rzeczach nadprzyrodzonych i świętych. Na takie obchodzenie Uroczystości Wszystkich Świętych złożyło się wiele przyczyn:
- Za ogólnie traktuje się dogmat o ,,Świętych obcowaniu”, mało się tłumaczy ludowi na czym polega kult Świętych i jakie jest jego uzasadnienie, nie zwraca się w naukach i kazaniach uwagi wiernym na corpus mysticum Christi.
- Nawet samą uroczystość 1-go listopada przyćmiono zakończeniem październikowego nabożeństwa różańcowego (Suma z wystawionym Najświętszym sakramentem, kazanie o Różańcu, procesja).
- Ponieważ dzień Wszystkich Świętych jest świętem nakazanym, a Dzień Zaduszny dniem roboczym, dlatego cały świat zdobi groby i grobowce wieńcami w samą uroczystość, a czasem już rano lub poprzedniego dnia. Ubieranie i strojenie grobów zajmuje tak naczelne miejsce w przygotowaniu do Dnia Zadusznego, że ogół dzisiejszych zupełnie zignorował znaczenie Uroczystości Wszystkich Świętych. Wieńce i kwiaty zdają się być ważniejsze od innych momentów. O niczym się nie myśli nawet w dzień Wszystkich Świętych, jak o złożeniu wieńców i zapaleniu światła na grobach.
- Nieszpory żałobne następują zaraz po Nieszporach o Wszystkich Świętych [tak było przez reformą posoborową – przyp. red.] i z tego powodu wierni nie znający zwyczaju zaczyniania dnia liturgicznego wieczorem pierwszymi Nieszporami, sądzą, że święto Wszystkich Świętych również jest dniem żałobnym. Nadto na pogorszenie sytuacji, niektórzy rektorowi kościołów ustawiają katafalk na pierwsze Nieszpory żałobne, a ponieważ nieszczęsna rubryka brewiarza każe je zaczynać po ,,Benedicamus Domino” w Nieszporach o Wszystkich Świętych, więc na przyrządzenie i ustawienie katafalku nie ma czasu. Dlatego w ten sposób sobie radzą niektórzy, że jeszcze przed Nieszporami o Wszystkich Świętych przygotowują cały aparat żałobny. I tu zupełnie zaciera się charakter właściwy święta Wszystkich Świętych.
Trudno dziś zmieniać zakorzenione zwyczaje i przenosić całe nabożeństwo żałobne na sam Dzień Zaduszny. Mniemanie bowiem, że pierwszy dzień listopada popołudniu jest przeznaczony na żałobne obchody już tak utkwiło w umysłach większości ludzi, że nie chcą zrozumieć, jak można przenosić Dzień Zaduszny na poniedziałek, o ile święto Wszystkich Świętych przypadnie w sobotę. Tak zwykle sądzą ludzie, którzy z biegiem lat zatracili znajomość przepisów Kościoła oraz ducha liturgii.
Co na zewnątrz z pewnej wygody i przyzwyczajenia stało się niby obchodem ku wspomnieniu zmarłych, to wewnątrz (w Kościele, w liturgii) wbrew wyraźnym wskazówkom mszału i brewiarza nie powinno być regułą.
Ze względów pastoralnych oraz liturgicznych, przynajmniej w kościele, trzeba zaznaczyć różnicę między tymi dwoma dniami. Uroczystość Wszystkich Świętych trzeba oddzielić od nabożeństwa żałobnego tam, gdzie czyni to sama liturgia: a zatem między drugimi Nieszporami o Wszystkich Świętych a Nieszporami żałobnymi. Dzień Wszystkich Świętych jest świętem Kościoła zwyciężającego i tryumfującego, zaś Dzień Zaduszny rzewną i nastrojową rocznicą wszystkich wiernych zmarłych. W pierwszym dniu rozwija się u nas świadomość, że jesteśmy członkami mistycznego Ciała Chrystusowego, którego cząstki czyli święci w niebie są wzorem, chlubą i ozdobą naszą. Zaś drugi dzień prowadzi nas na groby najbliższych osób i tam wśród ciszy i powagi cmentarza przypomina nam dług wdzięczności oraz miłosierdzia względem tych, którzy nam niegdyś dobrze czynili, a teraz od nas oczekują pomocy. Wszystkich Świętych to uroczystość radosna i tak pełna pociechy w swych czytaniach i śpiewach o Świętych obcowaniu. Dzień Zaduszny to cząstka tylko tej prawdy. My jednak więcej i żywiej odczuwamy nabożeństwo Dnia Zadusznego, bo uczucie żalu i tęsknoty za drogimi osobami wywołuje w nas samo przez się poważny i elegijny nastrój. Powiedziałbym, że w dzisiejszym i nowożytnym obchodzeniu Dnia Zadusznego jest więcej beznadziejnego smutku, fatalizmu, a przede wszystkim pogaństwa czy ducha światowego, który z jednej strony dąży do wprowadzenia praktyki palenia ciał, a z drugiej strony troskę o zmarłych ogranicza tylko do palenia światła i wystawnego zdobienia grobów kwiatami i wieńcami. Modlitwa zaś, owe niezrównane i głębokie myśli Officium Defunctorum (nabożeństwa żałobnego) są całkiem wyeliminowane z programu w obchodzi Dnia Zadusznego. Tylko na wsi jeszcze więcej uwagi przywiązują do modlitwy niż do zewnętrznych objawów wdzięczności względem zmarłych. Ale i tam jest wiele szczegółów w tej dziedzinie trudnych do zrozumienia.
Drugi moment w zaznaczeniu różnicy między Dniem Zadusznym a Uroczystością Wszystkich Świętych to obchodzenie tego dnia zgodnie z liturgią. I i II uroczyste Nieszpory, Msza św., kazanie (nie powinno się go opuszczać) i homilie oparte na tekstach mszalnych (lekcja, ewangelia, ofiarowanie) i brewiarzowych (antyfony, hymny Placere, Christe, antyfony do Pieśni Maryi w pierwszych Nieszporach oraz responsoria z Jutrzni).
Najważniejszą jednak rzeczą będzie uwydatnić różnicę i kontrasty między drugimi Nieszporami Wszystkich Świętych a żałobnymi, które po nich następują: zmienić nastrój i zaznaczyć, że oficjum o Świętych skończyło się, a zaczęła się poważna liturgia żałobna; usunąć kwiaty i ozdoby z ołtarza, mniej światła, śpiewy poważne, niezbyt przeciągłe.
Dzień Wszystkich Świętych w uroczystych szatach liturgicznych, a Dzień wspomnienia dusz w czarnych, poważnych, stosownie do żałobnego nastroju dnia. Ten ostatni moment trzeba wykorzystać popołudniu święta Wszystkich Świętych.
Nie dysponujemy jeszcze [rok 1931 – przyp. red.] ani mszałem polskim do codziennego użytku, ani popularnym wydawnictwem tekstów liturgicznych czy odpowiednich pieśni na Dzień Wszystkich Świętych oraz Zaduszny. Nie mamy jeszcze ministrantów i służby kościelnej tak wyszkolonych liturgicznie, dlatego na razie nie można myśleć o należytym i w duchu liturgii obchodzeniu tych dwóch uroczystości.
Mimo to nie ulega wątpliwości, że należy stosować wszelkie możliwe i zgodne z liturgią środki, aby wiernym uwidocznić namacalnie znaczenie tych świąt oraz głęboką różnicę między nimi.
M.K.
(Artykuł ukazał się w czasopiśmie Mysterium Christi (Rok 2, Numer 8) w 1931 r. na stronach 1-4).