Piękno liturgii

Piękno liturgii

W Piśmie Świętym to, co piękne, jest równoznaczne z dobrym, ponieważ na opisanie jednego i drugiego pojęcia użyto tego samego słowa – greckiego kalos. Taka terminologia ma sens, jeśli spojrzymy na Księgę Rodzaju, w której wszystko, co Bóg stwarza z niczego (łac. ex nihilo) i porządkuje na swój sposób, jest dobre i piękne, jako że w Raju panuje pełna harmonia aż do momentu popełnienia grzechu pierworodnego[1].

Można stwierdzić, iż w świętej liturgii Kościoła Bóg działa poniekąd w tożsamy sposób jak przy dziele stworzenia i historii naszego zbawienia. Wobec tego, trzeba tutaj jasno podkreślić, że ów pierwotny, pozbawiony samowystarczalności ład musi być kompatybilną częścią sprawowanych obrzędów i całej ich istoty. Liturgia jest przestrzenią, która zakłada w swej głębi harmonię i wspólnotowość, tak daleką od nieuporządkowanego i pozbawionego sensu chaosu jak to tylko możliwe. Posiada swój określony porządek będący wyrazem piękna, łacińskie ordo, co również wskazuje nieodwołalnie na jej istotę[2]. Liturgia Kościoła w żadnym razie nie może być upraszczana. Nie może też jednak charakteryzować się bezsensownym przesytem – Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum concilium wspomina o jej szlachetnym pięknie, nie zaś o źle pojmowanym bogactwie czy prostactwie zamiast prostoty[3].

Nie ulega wątpliwości, że liturgia – a idąc dalej, przede wszystkim Ten, na którego jest ona w całości i od początku nakierowana – zasługuje na określony ład jej sprawowania. Nie chodzi tutaj wyłącznie o estetyzm, ale o realne, dobrze pojęte i wyważone piękno niemające wspólnego rdzenia z duchem tego świata, który coraz częściej w każdym aspekcie życia ludzkiego propaguje brzydotę, nazywając błędnie pięknem to, co pozbawione wyczucia, karykaturę. Według Benedykta XVI jest ono zresztą jedną z dróg, przez jakie sam Bóg przemawia do człowieka i chce spotkać się z przyjmującym słuchaniem. Piękno ma wywoływać określone reakcje, ma poruszać, a co za tym idzie – pomagać ludowi chcącemu wznieść się w kierunku Pana w realizacji jego pragnienia. Ówczesny papież podczas swojego spotkania z artystami w Kaplicy Sykstyńskiej w listopadzie 20019 r. mówił o tej charakterystycznej drodze (łac. via pulchritudinis) w ten sposób:

„Piękno uderza, lecz właśnie w ten sposób przypomina człowiekowi o jego ostatecznym przeznaczeniu, sprawia, że wyrusza w dalszą drogę, napełnia nową nadzieją, dodaje odwagi do wykorzystania do końca jedynego daru życia (…) Jeżeli pozwolimy, by piękno poruszyło nas do głębi, by nas zraniło, by otworzyło nam oczy, to odkryjemy na nowo radość oglądania, zdolność uchwycenia głębszego sensu naszego istnienia”[4].

Zatem piękno ma za zadanie w pewnym sensie otwierać oczy na to, co wcześniej było dla nich niewidoczne; zwiększać świadomość, a ponadto sprawiać, że będziemy zdolni dostrzec głębszą istotę wszechrzeczy. Bez niego niemożliwym stałoby się aktywne uczestniczenie człowieka w świętych obrzędach Kościoła, byłaby to karykatura pozbawiona ładu. Liturgia jest w pewnym sensie otwarciem się Nieba dla ziemi i siłą rzeczy posiada w sobie ślad i  pamiątkę piękna samego Chrystusa przemieniającego się wobec uczniów na Górze Tabor (por. Mk 9,2). Owo piękno nie może być traktowane bezmyślnie jako dekoracja czy jedynie pusty, bezrefleksyjny dodatek do publicznego kultu Bożego – ono stanowi podstawowy i konstytutywny czynnik liturgii, ponieważ zarówno sam Pan, jak i Jego udzielanie się Kościołowi charakteryzują się niezmierzonym pięknem i dobrem[5]. Jego znamiona muszą więc nosić także święte obrzędy.

Należy jednak pamiętać, że zarówno sprawowanie liturgii, jak i wyposażenie świątyń ma być uwolnione od zbytniej dowolności i nieprzemyślanej, skierowanej na samego siebie indywidualności:

„Wolność sztuki, która musi istnieć również na dokładniej określonym obszarze sztuki sakralnej, nie utożsamia się z dowolnością. […] Bez wiary nie ma sztuki odpowiedniej do liturgii. Sztuka sakralna ma się kierować imperatywem Drugiego Listu do Koryntian: Wpatrując się w Pana «za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu» (2Kor 3,18)”[6].

 Jest to więc solidny argument w dyskusji z tymi, którzy próbują zaprzeczyć konieczności istnienia dobrze pojmowanej sztuki i piękna w sprawowanej liturgii lub z ludźmi sądzącymi, iż dwudziesty pierwszy wiek sprzyja dowolności i źle rozumianej „wolności” i „tolerancji” nie tylko w świecie, ale i w sferze sacrum.

Współcześnie wobec postępującej laicyzacji społeczeństwa oraz polityki antyeklezjalnej niejednokrotnie możemy spotkać się z oskarżeniem o zbytnie bogactwo i przepych liturgii chrześcijańskiej. Z drugiej jednak strony bywa, iż pojawia się we wspólnotach parafialnych przykra tendencja do zbędnego praktycyzmu jako przejawu ignorowania Prawdy o Bogu obecnym w Kościele. Przejawia się on nie tylko w bylejakości celebracji, ale również w upraszczaniu wszystkiego – gestów liturgicznych, wyposażenia świątyni etc. – dla własnego komfortu kapłana i/lub wiernych[7]. Jest to wyraz nie tylko tandety i wygodnictwa, ale też niezrozumienia sensu celebrowania świętych obrzędów. Istnieje mnogość przykładów, dlatego wymieńmy tylko kilka z nich: używanie szat liturgicznych mających niewiele wspólnego z dobrze pojmowanym pięknem nakierowanym na Boga, pomijanie istotnych części liturgii dla skrócenia jej czasu, pomijanie homilii w niedziele i uroczystości, używanie niegodnych Krwi Pańskiej kielichów, odnawianie wizerunków Maryi i świętych na modłę współczesną lub by „zaszokować” wiernych, fałszywy śpiew zaburzający koncentrację ludu na akcji liturgicznej, wykorzystywanie w liturgii świeckich piosenek mających znamiona profanum zamiast sacrum…

W przestrzeniach świętych nie ma miejsca na bylejakość, bezrefleksyjne naśladownictwo czy przeciętność. Mają one odznaczać się szlachetnym pięknem, aby mogły być jak najbardziej godne sprawowanych w nich obrzędów. Dotyczy to chociażby dzieł sztuki, których kwestię Konstytucja o liturgii świętej podejmuje w następujący sposób:

„Biskupi niech czuwają, aby stanowczo nie dopuszczać do kościołów i innych miejsc świętych takich dzieł sztuki, które nie licują z wiarą, obyczajami i chrześcijańską pobożnością oraz obrażają uczucia religijne czy to z powodu nieodpowiedniej formy, czy też niskiego poziomu artystycznego, przeciętności lub naśladownictwa”[8].

Należy pamiętać, że święta liturgia nie jest również przestrzenią do kreowania show przez samego celebransa, teatrem jednego aktora, podobnie jak świątynia nie może być w żadnym razie traktowana jako sala koncertowa czy miejsce okazji do autoreklamy dla zespołów i grup używających w trakcie Mszy świętej instrumentów mających konotacje ze światem świeckim w imię „wolności” artyzmu.

Liturgii nie trzeba wątpliwie uatrakcyjniać, podobnie jak sama Najświętsza Ofiara nie wymaga asysty „fajerwerków”, ponieważ charakteryzuje się nieprzemijającym pięknem, które winno być obecne także w samej celebracji – lecz nie jako jej karykatura. Jak pisał Benedykt XVI, liturgia Kościoła jawi się jako veritatis splendor, blask prawdy[9]. To w niej objawiają się największe tajemnice chrześcijaństwa, przez które Syn Boży wzywa nas do komunii. W drugiej Osobie Trójcy Świętej, powtarzając za św. Bonawenturą, „(…) kontemplujemy piękno i blask początków”[10]. Wobec tego należy być świadomym oraz rozbudzać w innych tę świadomość, iż mamy do czynienia z wydarzeniami paschalnymi, najważniejszymi z życia Jezusa i Kościoła. Zasługują one, by być celebrowane w świętej liturgii w odpowiedni, godny tych tajemnic sposób – w drodze piękna. Podsumowując, warto w tym miejscu przypomnieć łacińskie powiedzenie – Sancta sancte tractanda sunt! Sprawy święte mamy obowiązek traktować na sposób święty. Przyzwalanie na kościelną tandetę w kwestiach liturgicznych czy też propagowanie jej, niewłaściwe, bezrefleksyjne podejście do świętych obrzędów (z czego wywodzą się inne uchybienia i nieścisłości) sprawia, iż rodzi się pytanie o indywidualny stosunek każdego z nas – zarówno duchownych, jak i świeckich – do sfery sacrum, a, idąc dalej, także do samego Najświętszego (łac. Sanctissimus).

Ewa Chybin

Bibliografia

  1. Bać T., Nobilis pulchritudo. O pięknie liturgii, „Pro Musica Sarca” 12(2014), s. 55-70.
  2. Benedykt XVI, Opera omnia. Teologia liturgii. Sakramentalne podstawy życia chrześcijańskiego, tłum. W. Szymona, Lublin: 2012.
  3. Benedykt XVI, Sacramentum caritatis, Watykan 2007.
  4. Marini P., Liturgia i piękno. Nobilis pulchritudo, tłum. W. Dzierża, Pelpin: 2007.
  5. Mieszczak S., Piękno liturgii a miłość Chrystusa, „Sympozjum” 2(2018), s. 77-91.
  6. Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum concillium, Watykan 1963.

Netografia

  1. Benedykt XVI, Bądźcie zwiastunami i świadkami nadziei. Przemówienie podczas spotkania  z artystami w Kaplicy Sykstyńskiej (21.11.2009), w: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/przemowienia/artysci_
    -21112009.html (dostęp: 8.06.2024).

[1] Por. T. Bać, Nobilis pulchritudo. O pięknie liturgii, „Pro Musica Sarca” 12(2014), s.59.

[2] Por. P. Marini, Liturgia i piękno. Nobilis pulchritudo, tłum. W. Dzierża, Pelpin: 2007, s.84.

[3] Por. Konstytucja o liturgii świętej, Sacrosanctum concilium, 34.

[4] Benedykt XVI, Bądźcie zwiastunami i świadkami nadziei. Przemówienie podczas spotkania z artystami w Kaplicy Sykstyńskiej (21.11.2009), w: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/przemowienia

/artysci_21112009.html (dostęp: 8.06.2024).

[5] Por. Benedykt XVI, Sacramentum caritatis, 35.

[6] Benedykt XVI, Opera omnia. Teologia liturgii. Sakramentalne podstawy życia chrześcijańskiego, tłum. W. Szymona, Lublin: 2012, s.111.

[7] Por. S. Mieszczak, Piękno liturgii a miłość Chrystusa, „Sympozjum” 2(2018), s.84.

[8] Sacrosanctum concilium, 124.

[9] Por. Benedykt XVI, Sacramentum caritatis, 35.

[10] Tamże.

Tags: , , , , , ,

Przetłumacz stronę