Przyglądając się różnym dokumentom kościelnym, spośród których należy wymienić chociażby wytyczne dotyczące liturgii z udziałem dzieci, można zastanawiać się, jaką rolę odgrywa człowiek w liturgii. To pytanie jest o tyle ważne, o ile dotyczy przecież każdego wierzącego, biorącego udział w celebracji liturgicznej. W poniższym artykule zostanie zatem przedstawiona kwestia ,,miejsca” człowieka w akcie liturgicznym, a więc antropologii liturgicznej.
Po Soborze Watykańskim II (1962-1965) zaczęto kłaść dość duży nacisk na miejsce człowieka w świecie, teologii, liturgii czy historii zbawienia. M. Kunzler zupełnie trafnie wzmiankuje, że nowe nurty teologiczne, jak i samą teologię XX wieku, można nazwać ,,teologią zwrotu antropologicznego”[1]. K. Rahner (+1984) uważa, że dywagacje na temat Absolutu i Objawienia streszczają się odtąd do pytania człowieka o własną egzystencję[2]. Wchodząc zaś na grunt egzystencji, bardzo często można dojść do wzorców filozoficznych, które same w sobie nie są złe, lecz zdaniem L. Scheffczyka (+2005) zbliżanie do nich teologii, jest niewłaściwe[3]. Niemniej takie pojmowanie Objawienia nie jest nowością, gdyż już Tomasz z Akwinu (+1274) pouczał: ,,Gratia supponit naturam”, a w innym miejscu: ,,Fides supponit rationem”[4]. Oznacza to, że Boże Objawienie czy w ogóle inicjatywa zbawcza, potrzebuje podmiotu w naturze, a jest nim właśnie człowiek. Zatem osoba ludzka jest czynnie włączona w Objawienie Boże, co najpełniej objawiło się w człowieczeństwie Chrystusa[5]. Podobna rzecz ma miejsce w liturgii, w której człowiek jest adresatem katabatycznego zwrócenia się Boga względem natury (jej przedstawicielem jest istota ludzka). O ile przez wieki uważano, że obecność wiernych podczas ceremonii liturgicznych jest głównie ,,cultus debitus”, w którym człowiek oddaje Bogu należną Mu cześć, co jest wpisane w żywot człowieka, o tyle teraz zaczęto odchodzić od tego (głównie jednostronnego) kultycznego pojmowania służby Bożej na rzecz teorii dialogu liturgicznego. Teoria ta, która ma odzwierciedlenie w praktyce, zakłada, że człowiek jest elementem zbawczego działania Boga w liturgii, lecz – co najważniejsze – nie jest podmiotem konstytutywnym, gdyż to Bóg inicjuje kontakt, na który człowiek odpowiada lub nie. Szczególnie mocno zostało to odzwierciedlone w Encyklice ,,Mediator Dei” Piusa XII (+1958) z 1947 r., w której podkreślono, że skutkiem czynności liturgicznych jest oddanie chwały Bogu i uświęcenie człowieka[6]. To później zostało także przedstawione przez soborową Konstytucję o Liturgii Świętej ,,Sacrosanctum Concilium” z 1963 r., gdzie zauważono, iż w liturgii – zwłaszcza eucharystycznej – dokonuje się dzieło odkupienia człowieka[7]. W tej perspektywie tym mocniejsze stają słowa, świadczące o tym, że Bóg ustanowił liturgię dla przywrócenia godności, wartości i polepszenia życia człowieka[8]. Istota ludzka może więc dostąpić wielkiej łaski, o ile tylko zechcę ją przyjąć od Boga, który podczas każdej liturgii wychodzi ku niej ze swoimi darami.
Warto teraz zwrócić uwagę na elementy związane z liturgią, które zaczęły dominować w XX wieku, a które mają związek z człowiekiem w miejscu celebracji liturgii. W sposób szczególny widać to w ,,nowej erze liturgiki”, jaką zainicjował Pius XII (+1958) przez swoją Encyklikę, gdzie po raz pierwszy zauważono, że czynności liturgiczne wypełniane przez świeckich są aprobowane przez Stolicę Apostolską. Dotąd bowiem oficjalnie nie można było posiłkować się świeckim ministrantem podczas Mszy świętej. O ile poszczególne diecezje z braku duchownych niższych szczebli pozwalały na to, o tyle Stolica Apostolska wyrażała aż do XX w. dezaprobatę dla takich praktyk[9]. Dopiero decyzja Piusa XII (+1958), a następnie Świętej Kongregacji Obrzędów, która w 1949 r. wydała Instrukcję o ministrancie do Mszy świętej, zmieniła tę praktykę[10]. Jeśli więc zaczęto dopuszczać do ołtarza świeckich mężczyzn, co przecież aprobowała później soborowa Konstytucja, to zaczęły się także pojawiać głosy na temat dopuszczania do niektórych funkcji kobiet, co z kolei zaczęły aprobować późniejsze dokumenty, spośród których można wymienić chociażby Instrukcje wykonawcze[11]. Dość mocno uwypuklił to też ostatnimi czasy papież Franciszek, który zmieniając 230 kanon Kodeksu Prawa Kanonicznego postanowił, że do posług lektora i akolity mogą przystępować również kobiety[12]. Abstrahując od komentowania tych posunięć, warto zauważyć, że na nowo zaczęto powracać do dawnego rozumienia liturgii – głównie kultycznego. O ile dawniej nie miało to zbyt negatywnego wydźwięku, wszak w katechizmach istniało polecenie ,,Mszy św. nabożnie wysłuchać”, które wielu niesłusznie uważa za przyjmowanie biernej postawy, o tyle obecnie zmiany w liturgice oraz złe pojmowanie ,,czynnego udziału”, sprowadziły do jej czysto kultycznego rozumienia. Dlatego T. Bać podkreśla:
,,Konsekwencje takiej teologii stały się bardzo widoczne w praktyce liturgicznej oraz w pobożności eucharystycznej wiernych […]. Na pierwszym miejscu zamiast Boga stanął człowiek […], co spowodowało, że liturgia – przynajmmniej w jej zewnętrznej, widzialnej sferze – przestała być odbierana jako sacrum, czyli jako coś, co przekracza, co jest niezależne, większe, głębsze od człowieka […]. I taka liturgia – ludzka, a nie Boża – przestała być w końcu człowiekowi potrzebna”[13].
Jawi się zatem pytanie, zapożyczone z tytułu jednej książki J. P. Strumiłowskiego: co jest ważniejsze – Bóg czy człowiek? Na to pytanie trzeba sobie w końcu odpowiedzieć.
Można stwierdzić, że współczesny człowiek przesiąknięty postmodernizmem jest zdolny do wszystkiego, co tylko nie pozbawia go jakiejś cząstki siebie. Dlatego też ofiara czy dar jest niechętnie składany. Boleje nad tym J. P. Strumiłowski, który podkreśla, że przeciętny katolik przychodzący na Mszę świętą, znajduje się tam z obowiązku lub przez pryzmat tego, że odnosi podczas niej jakąś korzyść[14]. Jednak zamiast poprzez prawidłową formację przygotować takie osoby do prawidłowego postrzegania wartości w obrzędach Kościoła, bardzo często zaczyna się modyfikować liturgię, tworząc tym samym ,,ryty przyjazne dla konsumenta”[15]. Przez to człowiek pomału zaczyna gubić istotę liturgii, zwłaszcza mszalnej, w której chodzi przecież o to, by dać coś z siebie Bogu. Zamiast tego pojawia się – uważane przez wielu za normalne i konieczne – pragnienie odnoszenia wielkich korzyści emocjonalnych. Przez to ,,zwykła Msza św.” sprawowana bez ,,dodatków” może wydawać się czymś nużącym. Dlatego wiele osób uprawia tzw. ,,churching”. Słowo to można rozumieć na wiele sposobów. W kontekście poruszanego tematu jest to wędrowanie po różnych kościołach, w celu poszukiwania duchowych uniesień. Niektórzy spośród takich ,,poszukiwaczy”, gdy nie osiągną postawionego przez siebie celu, wpadają w konsternację i nie wiedzą, po co trwają wierze, gdyż według nich cechą wiary jest odczuwanie większych lub mniejszych korzyści emocjonalnych. Dla osób przyjmujących taką postawę (trwających w swoistej mglistości istnienia) wszelkie ryty i znaki wydają się być skostniałą formą pobożności, gdyż liczy się bardziej ,,przyjemność” i ,,przyjazność” akcji liturgicznej. To jest także źródłem wszystkich udziwnień, które ,,żądają błyskawicznych skutków teologicznych”[16]. W kontekście teologicznym taka sytuacja, a więc rzeczywistość, w której człowiek nie czując obecności Bożej, pozostaje w ramach własnego ,,ego”, co również staje się jego życiowym wyznacznikiem (kierowanym przez subiektywne emocje, odczucia, wrażenia), jest czymś tragicznym[17]. Czy takie działania są człowiekowi potrzebne? Czy naprawdę wyznacznikiem wiary są udziwnienia, które żądają szybkich skutków? Na pewno nie. Przecież takie działania będą powodowały tylko ciągłe pragnienia ,,więcej”, aż w końcu przerodzi się to we własne tworzenie liturgii, co prowadzi do celebracji jedynie wspólnoty, a nie Boga. Pisał o tym chociażby obecny papież-emeryt:
,,Niektórzy eksperci liturgiczni, pochłonięci zabiegami służącymi uatrakcyjnieniu liturgii, nadaniu jej większej komunikatywności włączeniu w nią coraz większej liczy osób, zapomnieli całkowicie o tym, że liturgię <<sprawujemy>> dla Boga, a nie dla siebie samych”[18].
Stąd też niezrozumiałe staje się pisanie listów do sióstr zakonnych przez księży, którzy proszą o ocenienie tego, jak sprawowali liturgię[19]. Jest to jawny znak, że nawet niektórzy kapłani nie rozumieją istoty i roli człowieka w liturgii. Jawi się też tutaj pytanie, czy celebracja versus populum nie sprawia pokusy celebrowania wspólnoty? Jeśli odniesieniem stają się ludzie – co nigdy nie miało miejsca – to nic dziwnego, że duszpasterze usuwają z ołtarza wszystkie ,,zbędne” elementy, jak chociażby krzyż czy świece. Kiedyś sformułowano piękną zasadę: lex orandi, lex credendi – prawo modlitwy, prawem wiary. Istnieje też podobna zasada, którą sformułował Prosper z Akwitanii (+ok. 455): Ut legem credendi lex statuat supplicandi – kościół wierzy tak, jak się modli. W tym wymiarze widać, że sprawowanie liturgii odzwierciedla wiarę wspólnoty. Do grona tych dwóch pojęć dodaje się także lex vivendi – prawo życia, a więc: jak ktoś się modli, tak też wierzy i żyje[20]. Chcąc zatem dobrze się modlić, wyznawać nieskażoną wiarę i wieść dobre oraz moralne (co nade wszystko obecnie istotne) życie, trzeba Boga stawiać na właściwym miejscu[21]. Zmiana miejsc, którą spowodowała nowa antropologia jest katastrofą dla liturgii:
,,Dla wielu przestała być ona Służbą Bożą, a jej istotą nie jest już adoracja Boga, lecz wzajemna adoracja uczestników celebracji”[22].
Gdy wielu duszpasterzy się głowi, jak tu przyciągnąć ludzi na liturgię, rzadko kiedy zadają sobie pytanie, czy sami ją dobrze rozumieją i sprawują. Jeśli bowiem sami kapłani, którzy przecież odprawiają i przewodniczą świętym tajemnicom, nie będą rozumieć tego, co celebrują, to ich wysiłek będzie podobny do słów Ewangelii:
,,Jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną”[23].
W dzisiejszej praktyce liturgiczno-pastoralnej często widać ,,dostosowywanie” celebracji do człowieka. Takie działanie ma negatywne skutki, o czym było już powiedziane pod kątem antropologii. Te naiwne działania, mające rzekomo zachęcić ludzi do brania udziału w misterium, które de facto od początku jest im błędnie przedstawiane, sprawiają, że wiara – wyrażana przez liturgię – zaczyna być w mniejszym lub większym stopniu ,,kształtowana” przez człowieka, który odrzuca obiektywizm Objawienia Bożego[24]. Takie ,,kształtowanie” prowadzi przecież do subiektywnego przedstawiania i pojmowania Bożego Objawienia, historii zbawienia, a nawet Pisma Świętego, które zaczyna być odczytywane w duchu świata, który (jak wiadomo) nie jest Duchem Bożym. Widać to szczególnie w obecnych czasach, gdy struktury Kościoła na Zachodzie tak zbratały się ze światem, że Ewangelia nie jest już odczytywana w świetle Ducha Bożego, lecz w świetle ducha świata – dostosowania się do ludzkich oczekiwań. Również herezja relatywizmu, która głosi, że wszystkie wartości mają charakter względny sprawia, że sama religia jako taka skazana jest na poszukiwanie prawdy razem z innymi wierzeniami. Stąd też prawdziwa wiara Kościoła, zaczyna być pojmowana jako jedna z wielu prawdziwych, bo przecież jakaś tam część prawdy jest również obecna w innych religiach czy wierzeniach. Proszę zauważyć, jak szybko to wszystko szybko ewoluuje i zaczyna przekształcać się w różne kacerstwa. A zaczęło się to wszystko od złego pojmowania liturgii. Jeśli bowiem człowiek jest ,,konstruktorem” rytu, a więc dzieła Bożego, to czyż nie może być konstruktorem lub cenzorem Bożych prawd? Zaprawdę, konstruowanie rytu nigdy nie ma na względzie Boga, o czym dobitnie napisał J. Ratzinger, porównując samowolne eksperymenty liturgiczne do kultu cielca. Wspomniał on wówczas, że Izraelitom ostatecznie nie chodziło o to, aby oddać cześć Bogu, lecz by stworzyć swój alternatywny świat[25]. Widać zatem, że podążanie w stronę świata jest oddalaniem się od Boga. Takiemu działaniu bardzo często towarzyszy ,,populizm liturgiczny” – pogląd głoszący, że liturgia powinna być dostosowana do człowieka i świata, a także, że powinna być przewidywalna (tego przykładem są np. Msze św. z udziałem dzieci). W takiej celebracji nie ma miejsce na łacinę, chorał i inne elementy, które zalecała soborowa Konstytucja, gdyż nie odpowiadają one ,,większości zgromadzonych osób”. Człowiek zatem zaczyna być wyrocznią w sprawach kultu Bożego! To myślenie zawarło się tak mocno w mentalności ludzi, czy to świeckich, czy kleru, że czasem argumentem za nie używaniem kadzidła jest niechęć ludzi do dymu. Przecież to nie dla człowieka ten dym powstaje, lecz dla Boga! Widać więc znaczące pomieszanie miejsc podmiotów celebracji. To też jest przyczyną jedynie horyzontalnego patrzenia na celebrację, które nie uznaje zwrotów wertykalnych. Stąd też brak łaciny w liturgii, która przecież przeszkadza takiemu rozumieniu rytu. Podobna rzecz ma miejsce zwłaszcza w nowych kościołach, które przypominają raczej pomieszczenia socjalne, niż świątynie chrześcijańskie, w których odbywa się kosmiczny dramat. Takie działanie ma też miejsce w dziedzinie szat liturgicznych, które niektórzy uważają nawet za zbyt okazałe tak, że należy je zmienić lub w ogóle znieść, by wierni nie czuli dysonansu między sobą a kapłanem, bo przecież wszyscy powinni być równi – co za nonsens[26]. Sam bowiem Sobór Watykański I (1869-1870) orzekł następująco:
,,Kościół Chrystusowy nie jest […] społecznością równych osób, w której wszyscy wierni mają te same prawa. Jest on społecznością nierównych, i to nie tylko dlatego, że spośród wiernych jedni są duchownymi, a inni świeckim, lecz dlatego przede wszystkim, że w Kościele istnieje dana przez Boga władza, która jednym została udzielona dla uświęcania, nauczania i kierowana, a innym nie”[27].
Kościół jest zatem z natury swej hierarchiczny i nie ma w nim (jak i w świecie oraz w niebie i piekle) tak rozumianej równości. Modernistyczna przesłanka ,,równości” jako sprzeciw wobec właściwej i funkcjonalnej hierarchizacji jest irracjonalna i błędna.
Niektórzy mogli by zatem powiedzieć, że aby ,,uzdrowić” tę chorobę, z którą mierzy się dzisiaj służba Boża, należałoby przywrócić chorał, łacinę, celebrowanie w stronę krzyża czy versus Deum, a już najlepiej cofnąć się do liturgii sprzed reformy soborowej. Nic by to jednak nie dało. Jeśli dzisiaj katolik nie wie, czym jest Msza św., to uczestnictwo nawet w najpiękniejszej liturgii, nic mu nie da[28]. Może znowu to będzie powtórzone, ale trzeba to napisać – bez katechez liturgicznych nic się nie zmieni. Właściwa antropologia liturgiczna powinna zakładać wykład liturgii, który przedłoży się na życie ludzkie, a co za tym idzie – na jakość i rozumienie wiary. Dzisiaj jest obecny kryzys liturgii, Kościoła, kapłaństwa, życia rodzinnego itd. Jednak tym, co mogłoby go powstrzymać (przynajmniej w pewnej mierze) tak przed Soborem Watykańskim II, jak i dzisiaj, są katechezy liturgiczne, których brakowało tak wtedy, jak i dziś. Trzeba bowiem podkreślać do znużenia, że liturgia jest dziełem Boga (opus Dei). Rola człowieka ogranicza się do przyjęcia łaski przez Niego dawanej i odpowiedzi na nią. Tylko tyle i aż tyle. Pozostałe zaś czynności, jak: śpiew, odpowiedzi, przyjmowanie poszczególnych postaw ciała czy spełnianie jakichś zewnętrznych działań liturgicznych – to rzeczy drugorzędne i wtórne względem porządku duchownego. Prawdziwa aktywność liturgiczna jest daniem pozwolenia Bogu na to, by Ten działał w człowieku i go uświęcał[29]. Prawdziwa teologiczna wizja antropologii liturgicznej zawiera zatem uwypuklenie dwóch wymiarów kultu – anabatycznego i katabatycznego, spośród których ten drugi jest konstytutywny i pierwotny. Dlatego antropologia teologiczna czy też liturgiczna będzie dobrze uprawiana, jeśli mowa o człowieku nie będzie oderwana od mowy o Bogu, tzn. gdy człowiek będzie przedstawiany jako stworzenie teandryczne, stworzone przez Boga na Jego wzór i podobieństwo, poprzez które realizuje się przebóstwienie świata, by ostatecznie ,,Bóg był wszystkim we wszystkich”[30]
Widać zatem, że o ile samo zwrócenie się w stronę człowieka, a tym samym zainteresowanie jego rolą, nie jest niczym złym, o tyle rozumienie (zwłaszcza w obecnej epoce) tego działania, może przynieść odwrotne skutki. Dlatego należy pamiętać, że człowiek w liturgii nie jest podmiotem konstytutywnym, gdyż nim jest Bóg. Natomiast od człowieka zależy, czy łaska Boża przystąpi do niego, czy też nie. Dlatego uczestnictwo człowieka w czynnościach liturgicznych powinno być tak wewnętrzne, jak i zewnętrzne oraz uporządkowane, tzn. człowiek musi wiedzieć, że ma on specjalną rolę do spełniania w nabożeństwie, lecz nie może jako ,,aktor” czy ,,uczestnik” wchodzić w zadania ,,reżysera”, bo inaczej taka ceremonia będzie wypaczeniem Bożego działania[31].
Dawid Makowski
Bibliografia:
- Bać T.: Świadome, owocne i czynne uczestnictwo w liturgii według Konstytucji
o liturgii świętej ,,Sacrosanctum Concilium” Soboru Watykańskiego II. W: ,,Resovia Sacra”. 18-20. 2011-2013 (s. 105-118). - Biblia Tysiąclecia. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Poznań: Pallottinum, 2003.
- Borkowska M.: Oślica Balaama. Apel do duchownych panów. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2018.
- Greshake G.: Być kapłanem dzisiaj. Przekł. Szymon W. Kraków: Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze, 2010.
- Instrukcja Świętej Kongregacji Obrzędów o ministrancie do Mszy świętej. Rzym: 1949, pkt. III-V. W: AAS. XLI. 1949, s. 506-508.
- Koch W.: Bóg szuka człowieka. Objawienie, Pismo Święte, Tradycja. Przekł. B., M. Szlagor. Opr. Balter L. Poznań: Pallottinum, 2000.
- Kołodziej M.: Zgromadzenie liturgiczne jako rzeczywistość teologiczno-kanoniczna
w ministerialnym posługiwaniu Kościoła. Wrocław: 2012. - Konstytucja o Liturgii Świętej ,,Sacrosanctum Concilium”. Rzym: 1963. W: Sobór Watykański II. Konstytucje, dekrety, deklaracje. Wyd. I. Red. Przybył M. Poznań: Pallottinum, 2002 (s. 48-78).
- Kunzler M.: Liturgia Kościoła. Tłum. Balter L. Poznań: Pallottinum, 1999.
- Matczak B.: Konstytucja ,,Sacrosanctum Concilium” a reforma liturgiczna – refleksje subiektywne. W: ,,Źródło i szczyt. Konstytucja o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium dzisiaj”. Wyd. I. Red. Tenże. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2011 (s. 207-233).
- Nichols A.: Patrząc na liturgię. Przekł. Glanz T. Poznań: Klub Książki Katolickiej, 2005.
- Pietras D.: Nadzwyczajna Forma Rytu Rzymskiego. Status prawny liturgii i wspólnot. Dębogóra: Wydawnictwo Dębogóra, 2021.
- Pius XII: Encyklika ,,Mediator Dei et hominium“. Rzym: 1947, IV, 2. W: AAS. Vol. XIV. Typis Polyglotis Vaticanis: 1947, s. 547-563.
- Porosło K.: Zamiast wstępu. W: ,,Źródło i szczyt. Konstytucja o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium dzisiaj”. Wyd. I. Red. Tenże. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2011 (s. 13-29).
- Rahner K.: Theologie und Anthropologie. W: Tenże: ,,Schriften zur Theologie”.
VIII. Einsiedeln: 1967. - Ratzinger J.: Duch liturgii. Przekł. Pieciul E. Kraków: Wydawnictwo AA, 2000.
- Scheffczyk L.: Die Frage nach der Gottebenbildichkeit in der Modernen Theologie. W: ,,Der Mensch als Bild Gottes”. Red. Tenże. Darmstadr: 1969.
- Sochacki K.: Josepha Ratzingera antropologia i antropologia liturgiczna. Lublin: 2015.
- Strumiłowski J. P.: Bóg czy człowiek. Duchowość, liturgia, sztuka. Warszawa: Wydawnictwo Sióstr Loretanek, 2021.
- Szybowska A.: ,,Homo liturgicus”: ,,antropologiczny zwrot” w opisach eklezjalnych po Soborze Watykańskim II. W: ,,Antropologia kultury – antropologia literatury”. Red. Kosowska E., Jaworski E. Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2005
(s. 136-145). - Śniadoch G.: Msza Święta Trydencka – Mity i prawda. II (uzup., popr.). Ząbki: Centrum Kultury i Tradycji, 2014.
- Trzecia Instrukcja wykonawcza do Konstytucji o Liturgii Świętej ,,Liturgica instaurationes”, Rzym: 1970, pkt. 7a. W: AAS, LXII, s. 962-704, dz. 5. IX. 1970.
- Zalewska D.: Reforma liturgii? Służba Boża w myśli teologicznej Josepha Ratzingera. Toruń: Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, 2008.
Netografia:
- Eholzer T.: Der Dienst der Ministranten. W: ,,Pfarrei st. Willibald Oberwiesenacker“ [online] https://oberwiesenacker.bistumeichstaett.de/fileadmin/pfarreien/pfarrei/oberwiesenacker/Ministrantendienst_korr.pdf, [dostęp: 26.04.2021].
- Franciszek: List Apostolski Motu Proprio Spiritus Domini. Rzym: 2021.
W: ,,L’Osservatore Romano” [online] https://www.osservatoreromano.va/en/news/2021-01/ing-003/spiritus-domini.html, [dostęp: 26.04.2021]. - Strumiłowski P. J., Brodacki W., G.: Liturgia i zbawienie. W: ,,Christianitas” [online] http://christianitas.org/news/liturgia-i-zbawienie/, [dostęp: 01.09.2021].
[1] Kunzler M.: Liturgia Kościoła. Tłum. Balter L. Poznań: Pallottinum, 1999, s. 9. Szerzej o tym, zob. Scola A.: Osoba ludzka. Antropologia teologiczna. Przekł. Blater L. Poznań: Pallottinum, 2005, s. 20-22.
[2] Zob. Rahner K.: Theologie und Anthropologie. W: Tenże: ,,Schriften zur Theologie”. T. VIII. Einsiedeln: 1967, s. 50.
[3] Zob. Scheffczyk L.: Die Frage nach der Gottebenbildichkeit in der Modernen Theologie. W: ,,Der Mensch als Bild Gottes”. Red. Tenże. Darmstadr: 1969, s. 9.
[4] Cyt. za: Koch W.: Bóg szuka człowieka. Objawienie, Pismo Święte, Tradycja. Przekł. B., M. Szlagor. Opr. Balter L. Poznań: Pallottinum, 2000, s. 46.
[5] Zob. Tamże. Warto tutaj przywołać słowa: ,,Nie ma […] prawdziwej antropologii bez chrystologii, ani chrystologii bez antropologii”. Sochacki K.: Josepha Ratzingera antropologia i antropologia liturgiczna. Lublin: 2015, s. 50.
[6] Zob. Pietras D.: Nadzwyczajna Forma Rytu Rzymskiego. Status prawny liturgii i wspólnot. Dębogóra: Wydawnictwo Dębogóra, 2021, s. 24.
[7] Zob. Konstytucja o Liturgii Świętej ,,Sacrosanctum Concilium”. Rzym: 1963, pkt. 2. W: Sobór Watykański II. Konstytucje, dekrety, deklaracje. Wyd. I. Red. Przybył M. Poznań: Pallottinum, 2002, s. 48.
[8] Zob. Porosło K.: Zamiast wstępu. W: ,,Źródło i szczyt. Konstytucja o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium dzisiaj”. Wyd. I. Red. Tenże. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2011, s. 27.
[9] Zob. Eholzer T.: Der Dienst der Ministranten. W: ,,Pfarrei st. Willibald Oberwiesenacker“ [online] https://oberwiesenacker.bistumeichstaett.de/fileadmin/pfarreien/pfarrei/oberwiesenacker/Ministrantendienst_korr.pdf, [dostęp: 26.04.2021].
[10] Zob. Instrukcja Świętej Kongregacji Obrzędów o ministrancie do Mszy świętej. Rzym: 1949, pkt. III-V. W: AAS. XLI. 1949, s. 506-508; Pius XII: Encyklika ,,Mediator Dei et hominium“. Rzym: 1947, IV, 2. W: AAS. Vol. XIV. Typis Polyglotis Vaticanis: 1947, s. 547-563.
[11] Zob. Konstytucja o Liturgii Świętej ,,Sacrosanctum Concilium”. Rzym: 1963, pkt. 29. W: Sobór Watykański II. Konstytucje, dekrety, deklaracje. Wyd. I. Red. Przybył M. Poznań: Pallottinum, 2002, s. 56; Trzecia Instrukcja wykonawcza do Konstytucji o Liturgii Świętej ,,Liturgica instaurationes”, Rzym: 1970, pkt. 7a. W: AAS, LXII, s. 962-704, dz. 5. IX. 1970.
[12] Zob. Franciszek: List Apostolski Motu Proprio Spiritus Domini. Rzym: 2021.
W: ,,L’Osservatore Romano” [online] https://www.osservatoreromano.va/en/news/2021-01/ing-003/spiritus-domini.html, [dostęp: 26.04.2021].
[13] Bać T.: Świadome, owocne i czynne uczestnictwo w liturgii według Konstytucji o liturgii świętej ,,Sacrosanctum Concilium” Soboru Watykańskiego II. W: ,,Resovia Sacra”. 18-20. 2011-2013, s. 114.
[14] Zob. Strumiłowski J. P.: Bóg czy człowiek. Duchowość, liturgia, sztuka. Warszawa: Wydawnictwo Sióstr Loretanek, 2021, s. 63.
[15] Nichols A.: Patrząc na liturgię. Przekł. Glanz T. Poznań: Klub Książki Katolickiej, 2005, s. 50.
[16] Cyt. za: Tamże.
[17] Zob. Strumiłowski P. J., Brodacki W., G.: Liturgia i zbawienie. W: ,,Christianitas” [online] http://christianitas.org/news/liturgia-i-zbawienie/, [dostęp: 01.09.2021].
[18] Cyt. za: Zalewska D.: Reforma liturgii? Służba Boża w myśli teologicznej Josepha Ratzingera. Toruń: Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, 2008, s. 62.
[19] Zob. Borkowska M.: Oślica Balaama. Apel do duchownych panów. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2018, s. 33.
[20] Śniadoch G.: Msza Święta Trydencka – Mity i prawda. Wyd. II (uzup., popr.). Ząbki: Centrum Kultury i Tradycji, 2014, s. 250.
[21] M. Kołodziej zaznacza także, że codzienna egzystencja musi być odbiciem wiary i uczestnictwa w liturgii. Zob. Kołodziej M.: Zgromadzenie liturgiczne jako rzeczywistość teologiczno-kanoniczna w ministerialnym posługiwaniu Kościoła. Wrocław: 2012, s. 284.
[22] Zalewska D.: Reforma liturgii? Służba Boża w myśli teologicznej Josepha Ratzingera. Toruń: Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, 2008, s. 66.
[23] Mt 15, 14.
[24] Zob. Zalewska D.: Reforma liturgii? Służba Boża w myśli teologicznej Josepha Ratzingera. Toruń: Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, 2008, s. 69.
[25] Zob. Ratzinger J.: Duch liturgii. Przekł. Pieciul E. Kraków: Wydawnictwo AA, 2000, s. 22.
[26] Warto wspomnieć, że przez wzgląd na nowe rozumienie kapłaństwa wiernych oraz sakramentu święceń, które zostało przedstawione w dokumentach Vaticanum II, powyższy przykład można również zaliczyć do grona antropologicznych elementów teologii, które w pewien sposób zaczęły rzutować na kryzys roli kapłana, jak i w ogóle kapłaństwa. Szerzej o tym, zob. Greshake G.: Być kapłanem dzisiaj. Przekł. Szymon W. Kraków: Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze, 2010, s. 40-63.
[27] Cyt. za: Tamże, s. 40.
[28] Zob. Strumiłowski J. P.: Bóg czy człowiek. Duchowość, liturgia, sztuka. Warszawa: Wydawnictwo Sióstr Loretanek, 2021, s. 169.
[29] Zob. Matczak B.: Konstytucja ,,Sacrosanctum Concilium” a reforma liturgiczna – refleksje subiektywne. W: ,,Źródło i szczyt. Konstytucja o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium dzisiaj”. Wyd. I. Red. Tenże. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2011, s. 215.
[30] 1 Kor 15, 28; Zob. Kunzler M.: Liturgia Kościoła. Tłum. Balter L. Poznań: Pallottinum, 1999, s. 14.
[31] Zob. Szybowska A.: ,,Homo liturgicus”: ,,antropologiczny zwrot” w opisach eklezjalnych po Soborze Watykańskim II. W: ,,Antropologia kultury – antropologia literatury”. Red. Kosowska E., Jaworski E. Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2005, s. 144.