Łacina w Mszy świętej

Łacina w Mszy świętej

Czy język łański bezwzględnie należy do Mszy rzymskokatolickiej? Jeszcze kilka lat temu ludzie spontanicznie odpowiadaliby na to pytanie twierdząco. Jednak jeśli uczestniczylibyśmy w służbie Bożej sprawowanej w trzecim czy czwartym wieku we wspólnotach milionowego miasta Rzymu, zdziwilibyśmy się, że to nie łacinę słyszymy, lecz grekę.

Język grecki (,,Koine”) był wówczas językiem całego świata, a więc jednocześnie językiem Nowego Testamentu i najstarszych tekstów liturgicznych. Już dwa wieki przed Chrystusem w Aleksandrii przetłumaczono Stary Testament z hebrajskiego na język koine. Na początku czwartego wieku ponownie zagościł w Rzymie stary, ojczysty język – łacina. Dokonało się to po tym, jak cesarz Konstantyn wybrał za nową stolicę Bizancjum. Dlatego właśnie język ten znalazł również drogę do liturgii. W zasadzie tylko powszechnie znane ,,Kyrie eleison” zostało nieprzetłumaczone na łacinę. Podobnie uczyniono ze słowami: ,,Amen”, ,,Alleluja”, ,,Hosanna”. Było to bowiem trzy słowa zaczerpnięte z trzech języków, w których zapisano rodzaj winy na krzyżu Zbawiciela (Łk 28, 38). Teraz zostały one zachowane w naszej Mszy św.

Nowa liturgia łacińska w Rzymie była nie tyle tłumaczona z greki na łacinę, ile zaczęła zawierać elementy formuł liturgicznych z północno-afrykańskiego Kościoła. Tu w Afryce Północnej od czasów Tertuliana panowała łacina w liturgii, a także Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu było znane w wersji łacińskiej. W zasadzie liczy się tutaj przede wszystkim Tertulian – faktyczny twórca łaciny jako języka liturgicznego Kościoła.

Łacina od greki używanej w Rzymie różni się zwłaszcza zwięzłością, klarownością i szykownością. Z tego względu Augustyn powiada, że łacina jest ,,augustissima et castissima” (,,całkowicie czysta i wspaniała”). Była ona kształtowana również poprzez klasyczną retorykę rzymską, w wyniku czego jest dość trudna do przetłumaczenia na współczesne języki.

Łacina pozostała językiem liturgicznym Kościoła zachodniego nawet wtedy, gdy przestała być używana przez ludy romańskie, kształtujące we wczesnym średniowieczu własne języki, podczas gdy na północ od Alp język germański mógł się jeszcze obronić. Tak naprawdę wówczas tylko osoby wykształcone, duchowni, mnisi i ci z wyższych klas społecznych rozumieli łacinę.

Absolutną nowością było tłumaczenie fragmentów liturgii łacińskiej na język słowiański, co dokonało się w IX wieku. Wówczas dzięki Cyrylowi i Metodemu, którzy pochodzili z Tesaloniki i prowadzili dzieło chrystianizacji Słowian, papież zgodził się – aczkolwiek niezbyt chętnie i mając zastrzeżenia – na używanie w liturgii mszalnej języka słowiańskiego. Te słowiańskie mszały (tzw. ,,głagolickie”) istnieją na niektórych obszarach wybrzeża Dalmacji do dziś.

Około siedemset lat po Cyrylu i Metodemu, gdy odbywał się Sobór Trydencki, każdy, kto odważył się powiedzieć, że Msza św. powinna być sprawowana tylko w językach narodowych, był ekskomunikowany (Sesja 22, kanon 9). Ważne jest tutaj słówko ,,tylko” (łac. ,,tantum”). Mimo to zostało to wkrótce – świadomie lub nie – pominięte. Gdyby dostęp do języka ojczystego był ograniczony, to pewnie dzieje liturgicznego rozwoju potoczyłyby się nieco inaczej.

Na końcu XVI w. na dworze cesarskim w Pekinie żył jezuita Matteo Ricci (+1610), który starał się włączyć chrześcijaństwo do chińskiej kultury. Chciał też przetłumaczyć niektóre części Mszy rzymskiej na język chiński. Otrzymał na to pozwolenie od kurii, choć nie wolno tego było robić w Rzymie. Jednakże jego misja w tamtym czasie była skazana na niepowodzenie. W jaki sposób mogłyby się wówczas rozwinąć Chiny!

Dzisiaj po II Soborze Watykańskim wyłączne używanie języka ojczystego w liturgii jest z pewnością nieporozumieniem i jawi się jednocześnie jako oznaka prawdziwego prowincjonalizmu – w świecie, w którym miliony turystów ciągle podróżują, a kolejne miliony ludzi zarabiają na chleb w innych krajach, uchodźcy zaś szukają spokojnego życia w innych państwach. Za sprawą samolotów dległości między krajami dzisiaj zmalały. Na świecie niedługo będzie jeden Babel [chodzi o pomieszanie języków/współegzystowanie wielu języków na jednym terytorium – przyp. red.].

Nie można tutaj mówić jedynie o wyłącznym użytku języka łacińskiego w Kościele rzymskokatolickim, gdyż dotychczas nie był to jedyny język liturgiczny Kościoła. Warto zauważyć tutaj chociażby wiele języków liturgicznych Kościoła na Wschodzie. Używanie jedynie języka łacińskiego byłoby na pewno oznaką bezruchu. Głoszenie słowa Bożego w czytaniach liturgicznych, wyznanie wiary przez wiernych w Symbolu, a także niektóre modlitwy (m.in. modlitwa powszechna czy modlitwa Pańska) i hymny kościelne oraz pewne części sakramentów powinno być roztropnie sprawowane w języku ojczystym.

Taka zasada miała miejsce jeszcze we wczesnym średniowieczu w Rzymie, gdzie perykopy i pewne hymny oraz formuły podczas sprawowania sakramentów, odmawiano w dwóch językach: greckim i rzymskim. Odmawiano je również po grecku, ze względu na wielu Bizantyjczyków mieszkających w Rzymie.

Wyłączne używanie języka łacińskiego w Kościele rzymskokatolickim było oznaką potrydenckiej ciasnoty i zarazem krótkowzroczności, co poprowadziło do dzisiejszego pojmowania liturgii, gdzie chętnie całe formuły tekstów chce się uczynić wolnymi.

Potem, niczym wahadło, wszystko odwróciło się w drugą stronę – zażądano całkowitego zniesienia łaciny. W tym niektórzy odnieśli sukces. Być może Msza łacińska była nadal tolerowana w większe obchody liturgiczne lub – zgodnie z życzeniem ojców soborowych – co cztery tygodnie. Czy to jednak spełnia życzenie Soboru, aby językiem liturgicznym nadal była łacina? Kto będzie za dwadzieścia lub trzydzieści lat odprawiał Mszę po łacinie, gdy już wszyscy zapomną, jak śpiewać i odmawiać święte teksty?

Widać dzisiaj, że wszystkie religie świata mają swój święty język, który stoi ponad wszelkim innym idiomem. Żydzi mają hebrajski, islam posiada klasyczny język arabski, buddyści język pali, hindusi sanskryt. Nawet Kościoły wschodnie mają swoje języki (głównie grekę i język słowiański). Natomiast sprawując rzymską liturgię używają łaciny.

Sobór Watykański II nie nakazał usunięcia z kultu tego starożytnego języka. Artykuł 36 Konstytucji o Liturgii stanowi dokładnie coś innego – mianowicie, że należy zachować łacinę, przy jednoczesnym (mniej lub bardziej szerokim) zaadoptowaniu do pewnych części liturgii języka ojczystego, jeśli miałoby to służyć dobru wiernych. Natomiast artykuł 54 wymaga, aby wierzący potrafili odmawiać lub śpiewać po łacinie poszczególne części Mszy św. (chodziło przede wszystkim o responsoria). Jest to wyraźny znak współistnienia Mszy łacińskiej i posługiwania się językiem narodowym.

Dzisiejsza sytuacja dla wielu katolików staje się dość ciekawa, gdyż uświadamiają oni sobie, że stara Msza łacińska nie była dla nich tak niezrozumiała i obca – była raczej pożyteczna i płodna, była ich pewnego rodzaju domem i bezpieczeństwem.

Dawniej język łaciński był dla wszystkich katolików elementem jednoczącym w liturgii rzymskiej. Każdy katolik na całym świecie czuł się jak w domu. Wszędzie słyszał bowiem te same teksty, śpiewy i słowa, co w swoim kraju i parafii. Jakiego języka należałoby dziś używać, aby w jednym wielkim nabożeństwie zgromadzić wierzących z Europy, Stanów Zjednoczonych i krajów Trzeciego Świata? Czyż nie należy użyć właśnie łaciny?

Łacina musi być nadal kultywowana, bo inaczej stanie się ,,językiem martwym”. W przeszłości duchowni posiadali żywą znajomość łaciny, chociażby poprzez codzienne odprawianie łacińskiej Mszy św. i korzystanie z łacińskich modlitw brewiarzowych. Dzisiaj z trudem potrafią przetłumaczyć kilka zdań z łacińskiego psałterza.

Nie wolno nam też zapominać, że wszystkie wielkie dzieła kultury muzycznej: od chorału gregoriańskiego i wczesnej polifonii, aż po wielkich mistrzów epoki renesansu, baroku i klasycyzmu, opierają się na łacińskich tekstach mszalnych, zwanych godziną modlitwy. Czy te dzieła powinny być w przyszłości słyszane tylko w sali koncertowej, do której w ogóle nie zostały stworzone? Czy ponad tysiącletni chorał gregoriański – to jedyne w swoim rodzaju świadectwo zachodniej muzyki sakralnej (jako autentyczna muzyka liturgiczna, a może nawet jako absolutnie najwyższy jej poziom) – powinno być obecne dzisiaj tylko dzięki nagraniom? Jakże biedna byłaby nasza liturgia!

Michael Sailer, urodzony w oświeceniu, dobrze rozpoznał problem języka ojczystego w liturgii, który był na pierwszym planie tak wtedy, jak i teraz, gdy napisał w swoich Nowych wykładach do kształcenia duchowieństwa następujące słowa:

,,Kto chce zreformować liturgię, musi rozpocząć od dobrego kształcenia księży.. Nie oczekuj zbyt wiele od niemieckiego słowa. Przy wszystkich nowych śpiewnikach i próbach liturgicznych kościoły protestanckie stają się coraz bardziej puste. Tak samo może być z naszym. Martwię się, że odpędzamy naszych starych wiernych, nie zyskując zbyt wielu nowych”.

Ks. Klaus Gamber
(Tłumaczenia tekstu dokonała redakcja strony)

Artykuł pochodzi z książki Klausa Gambera pt. ,,Alter und neuer Messritus: der teologische Hintergrund der Liturgiereform” (1983, s. 57-62)

Tags: , , , , , , , , , , ,

Przetłumacz stronę