Posługi urzędowe a funkcje zastępcze – Problem współegzystencji

Posługi urzędowe a funkcje zastępcze – Problem współegzystencji

Dzisiaj w wielu parafiach, co w sposób szczególny widać na przykładzie Kościoła w Polsce, służą młodsi i starsi ministranci, którzy zazwyczaj nie posiadają żadnych posług liturgicznych, gdyż spełniają jakieś zastępcze funkcje (np. ministranta słowa Bożego, ministranta ołtarza czy nadzwyczajnego szafarza Komunii św.). Jednakże czynności te są w większości głównymi zadaniami osób, które po dłuższej formacji przyjmują w obrzędzie ustanowienia dwa szczególne urzędy, przez co mają nieco inną podmiotowość prawną od tych poprzednich służących. Otóż wedle kanonu 230 Kodeksu Prawa Kanonicznego osoby świeckie mogą przyjąć na stałe posługę lektoratu i akolitatu[1]. Te dwa stopnie (wraz z nowo utworzoną posługą katechisty) odróżniają się od pozostałych czynności kilkoma cechami: przyjmowaniem ich na stałe, udzielaniem ich przez biskupa lub wyższego przełożonego zakonnego, zawieraniem modlitwy błogosławieństwa, koniecznością dłuższej formacji[2]. Te dwa stopnie są wszakże jedynymi pozostałościami dawnych święceń niższych. Problem jednak w tym, że obecnie w Kościele istnieje dość kuriozalna sytuacja, na którą warto zwrócić uwagę.

O co właściwie chodzi? Otóż mało kto się w ogóle zastanawia nad tym, że funkcje stałych lektorów i akolitów, którzy muszą się przygotowywać do pełnienia tych urzędów przeważnie przez trzy lata (choć istnieją diecezje, gdzie czas ten jest skrócony), uczęszczając na różne wykłady i nauki dotyczące teologii i liturgii, są de facto spełniane dzisiaj przez osoby nieposiadajace tych posług (w tym głównie przez dzieci)[3]. Tuż przed reformą święceń niższych jeden z niemieckich teologów zauważył, że skoro wówczas czynności ministrancie były spełniane przez świeckich ministrantów, a przynależały do duchownych, to należy zrobić wszystko, aby duchowni zajęli miejsce świeckich[4]. Jednakże do tego nie doszło i – warto napisać to wprost – dojść nie mogło[5]. Czy więc nikt wówczas nie zauważał, że stopnie te są niejako fikcją? Otóż zauważali to głównie seminarzyści i młodzi mężczyźni służący przy ołtarzu. Znamienny jest tutaj przykład seminarzystów, którzy zbuntowali się przeciwko swojemu biskupowi, odmawiając przyjmowania święceń niższych, gdyż uznali je za absurdalne i niepraktyczne[6]. Również świadectwo B. Botte’a (+1980), który zrelacjonował, że odpowiedzią biskupów na wyświęcanie ostiariuszy z grona zakrystianów (czyli osób powszechnie spełniających funkcje tych wyświęconych mężczyzn) był śmiech, wskazuje na to, że również hierarchowie widzieli pewną fikcję w istnieniu tych urzędów[7]. Wszak tak naprawdę święcenia niższe od XVII do XX w. miały znaczenie tylko w prawie Kościoła[8].

Czy jednak dzisiaj jest inaczej? Owszem, być może klerycy nie buntują się swoim biskupom przed przyjmowaniem posług lektoratu i akolitatu, ale trzeba tu zauważyć, że cały czas panuje pewne nieporozumienie w kwestii tych stopni. Tak naprawdę cała reforma, choć słuszna i potrzebna, za wiele w tym temacie nie zmieniła. Ilu bowiem jest dzisiaj stałych lektorów i akolitów w parafiach? Niektórzy słysząc to pytanie wpadną w zakłopotanie, bo wyraz ,,akolita” jest praktycznie nie znany przez zwykłych wiernych. Obecnie funkcje akolitów określa się po prostu ministranturą, więc dla wiernych ten, kto służy przy ołtarzu w albie, to po prostu ministrant. Natomiast słowo ,,lektor” jest przez wiernych aż nadto znane, gdyż jest najczęściej niewłaściwie stosowane, poprzez odnoszenie tego sformułowania do ministranta odczytującego lekcje mszalne[9]. Widać więc, że dla wiernych nie ma zbyt wielkiej różnicy, czy ktoś posiada posługę czy funkcję. Ważne, że po prostu jest i służy. Skąd takie myślenie zagościło w umysłach wielu ludziach? Być może dlatego, że przez zwykłych wiernych dostrzeżenie istotnych różnic między ustanowionym lektorem czy akolitą a ministrantem pobłogosławionym są praktycznie niemożliwe do dostrzeżenia.

Tutaj wyłania się pewien dysonans: istnieje posługa i funkcja dla tego, kto w Kościele czyta lekcje. Do tej pierwszej trzeba się przez kilka lat przygotowywać, spełniać przymioty przedstawione przez Konferencję Episkopatu i miejscowego biskupa oraz mieć odpowiedni wiek, a po przyjęciu tej posługi trzeba pełnić ją dożywotnio. Natomiast tę drugą można spełniać hic et nunc w konkretnym przypadku i bez jakichkolwiek zobowiązań. Chyba nie trzeba tutaj pisać, co wydaje się dla większości wiernych ,,bardziej korzystniejsze”. Taka sytuacja ma miejsce w Kościele od dn. 7 marca 1965 r., kiedy to po raz pierwszy zezwolono na odczytywanie czytań mszalnych przez świeckiego mężczyznę (chodziło przede wszystkim o ministranta), a od dn. 5 września 1970 r. również przez świecką kobietę[10]. Trzeba tutaj także zauważyć, że taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku akolitatu[11]. Wszakże funkcje akolitów od 2004 r. – jeśli taką decyzję podejmie ordynariusz miejsca – mogą spełniać również kobiety[12]. Oczywiście, ktoś może się z tym nie zgodzić, twierdząc, że problem leży w ludziach, iż nie rozumieją oni istoty posług. Należy się z tym zgodzić, ale od razu zadać pytanie: dlaczego taka sytuacja ma miejsce? Problem bowiem w tym, że nie wszyscy nauczyciele (tj. liturgiści, teolodzy, duszpasterze (w tym biskupi)) starają się temu zaradzić.

Niedługo kobiety będą mogły zacząć formować się do posług stałych lektora i akolity. Co to więc oznacza? Dla opisywane tematu tyle, że jeśli wiele kobiet będzie przyjmowało te stopnie, to w kontekście prawnym będą miały pierwszeństwo do służby przy ołtarzu przed tymi, którzy takich posług nie mają, w czego konsekwencji niektóre parafie pozbędą się podrzędnych funkcji (nadzwyczajnego szafarza Komunii św., który nie jest akolitą; ministranta słowa Bożego; ministrantów ołtarza itd.), lecz trzeba pamiętać, że to w wielu przypadkach będzie oznaczać odejście ze służby mnóstwa mężczyzn (w tym młodych chłopców – potencjalnych powołań). Przez to celem każdego, kto poważnie zajmuje się tematyką posług niższych, powinna być chęć doprowadzenia do sytuacji, w której poboczne funkcje staną się rzeczywiście czynnościami zastępczymi a nie wiodącymi, lecz nie powinno temu towarzyszyć wprowadzenie do przestrzeni prezbiterium nowych osób, przekazując im wszystkie funkcje tych, którzy przez lata pełnili je jako ministranci. Taka sytuacja nie może mieć miejsca. Dlatego zdaje się, że najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji, powinno być przekazywanie posług niższych tym, którzy rzeczywiście urząd ten spełniają, czyli ministrantom po ukończeniu określonego wieku. Również duszpasterze powinni zatroszczyć się o to, by młodym chłopcom ukazywać, że na szkole ponadpodstawowej nie kończy się ich służba przy ołtarzu, ale że mogą ją pełnić nadal, rozwijając się intelektualnie, duchowo
i praktycznie, poprzez formację do posług stałych.

Niestety taka wizja jest na razie utopią. Widać bowiem, że w wymiarze liturgicznym (poza kilkoma wyjątkami) funkcje zastępcze ministranta ołtarza i ministranta słowa Bożego są tożsame z tymi, które pełnią ustanowieni do posług lektoratu i akolitatu[13]. Dlatego nie dziwią tutaj słowa J. Studzińskiego:

,,Wyświęcanie [obecnie ustanawianie – przyp. własny] na akolitów <<byłych ministrantów>> mija się z celem”[14].

Takie działanie ma oczywiście jakiś sens, lecz praktycznie jest ono martwe, skoro taki obrzęd zmienia przede wszystkim podmiotowość prawną wierzącego i de facto jedynie uprawomocnia ich w tym, co pełnią od dawna, zlecając im również do pełnienia pewne czynności szczególne w liturgii oraz pewne elementy działalności charytatywnej[15]. Pisano już o tym zresztą przed laty w kontekście święceń niższych[16]. Dlatego kwestia stopni niższych powinna być na nowo rozpatrzona od podstaw. Dobrze byłoby, gdyby uczyniła to Stolica Apostolska, rewidując obecną dyscyplinę względem posług liturgicznych. W praktyce bowiem stopnie te jedynie uprawomocniają to, co przecież każdy wierny (w aspekcie liturgicznym) może robić na co dzień, a przecież nie to jest celem istnienia tych stopni.

Dawid Makowski

Bibliografia:

  1. Botte B.: From Silence to Participation. Tłum. Sullivan J. Washington: 1988.
  2. Botte B.: La mouvement liturgique: témoinage et souvenira. Paris: 1973.
  3. Bugnini A.: The Reform of the Liturgy (1948-1975). Tłum. O’Connell J. M. Cllegebille-Minnesota: The Liturgical Press, 1990.
  4. Codex Iuris Canonici. Roma: 1983.
  5. Congregatio de Culto Divino et Disciplina Sacramentorum: Instructio de quibusdamobservandis et vitandis circa sanctissimam Eucharistiam ,,Redemptionis sacramentum, dz. 15. III. 2004 (AAS, XCVI, 549-601).
  6. Institutio Generalis Missalis Romani. Roma: 2002.
  7. Sacra Congregatio de Disciplina Sacramentorum: Instructio, dz. 1. X. 1949 (AAS, XLI, 493-514).
  8. Sacra Congregatio pro Cultu Divino: Instructio tertia ad Constitutionem de Sacra Liturgia recte exsequendam, dz. 5. IX. 1970 (AAS, LXII, 692-704).
  9. Sacra Rituum Congregatio: Decretae, CLVII, dz. 21. II. 1604 (DA, I, 40-41).
  10. Sacra Rituum Congregatio: ,,Inter Oecumenici”. Instructio (prima) ad executionem Constitutionis de sacra Liturgia recte ordinandam”, dz. 26. IX. 1964 (AAS, LVI, 877-990).
  11. Schnitzler T: W: LTK. T. VII. Red. Buchberger M. Freiburg: 1935 (s. 139-172).
  12. Studziński J.: Subdiakonat, niższe święcenia i posługi (ministeria) w Kościele rzymskokatolickim. Komputeropis. Warszawa: 2011.
  13. Wolański Ł.: Wypełnianie funkcji liturgicznych we Mszy Świętej w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego – współczesne problemy teologiczno-pastoralne. W: VLG. Red. Wulgaris P. Wyd. II (uzup.). Poznań: Hlondianum, 2021 (s. 545-582).

[1] Zob. Codex Iuris Canonici. Roma: 1983, can. 230 §1.

[2] Cele te – oprócz ostatniego – wymienia również Ł. Wolański. Zob. Tenże: Wypełnianie funkcji liturgicznych we Mszy Świętej w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego – współczesne problemy teologiczno-praktyczne. W: VLG. Red. Wulgaris P. Poznań: 2021, s. 552.

[3] Taka sytuacja w zasadzie ma miejsce od wielu wieków, początkowo była ona sprzeczna z wolą Stolicy Apostolskiej, lecz później stała się normą z przyczyn praktycznych. Zob. Sacra Congregatio de Disciplina Sacramentorum: Instructio, dz. 1. X. 1949, nr III, 4 (AAS, XLI, 493-514); Sacra Rituum Congregatio: Decretae, CLVII, dz. 21. II. 1604 (DA, I, 40-41);

[4] Zob. Schnitzler T: Ministranten. W: LTK. T. VII. Red. Buchberger M. Freiburg: 1935, s. 429. 

[5] Po pierwsze: duchownych było za mało, po drugie: wszystkich ministrantów trzeba byłoby wpleść w ramy duchowieństwa, po trzecie: dochodząca powoli do głosu nowa teologia liturgii motywowana przez Ruch Liturgiczny nie dałaby się pogodzić z takim zabiegiem.

[6] Zob. Bugnini A.: The Reform of the Liturgy (1948-1975). Tłum. O’Connell J. M. Cllegebille-Minnesota: The Liturgical Press, 1990, s. 741

[7] Zob. Botte B.: From Silence to Participation. Tłum. Sullivan J. Washington: 1988, s. 141.

[8] Zob. Tamże, s. 139-140.

[9] Choć tym sformułowaniem można określać też inne osoby wykonujące te czynności.

[10] Zob. Sacra Rituum Congregatio: ,,Inter Oecumenici”. Instructio (prima) ad executionem Constitutionis de sacra Liturgia recte ordinandam”, dz. 26. IX. 1964, nr 50 (AAS, LVI, 877-990); Sacra Congregatio pro Cultu Divino: Instructio tertia ad Constitutionem de Sacra Liturgia recte exsequendam, dz. 5. IX. 1970, nr 7a (AAS, LXII, 692-704).

[11] Zob. Institutio Generalis Missalis Romani. Roma: 2002, nr 100-101.

[12] Zob. Zob. Congregatio de Culto Divino et Disciplina Sacramentorum: Instructio de quibusdamobservandis et vitandis circa sanctissimam Eucharistiam ,,Redemptionis sacramentum, dz. 15. III. 2004, nr 47 (AAS, XCVI, 549-601).

[13] W przypadku lektoratu tym wyjątkiem jest wnoszenie Ewangeliarza w procesji, czego nie może robić ministrant słowa Bożego. Natomiast w przypadku akolitatu takim wyjątkiem jest puryfikacja naczyń mszalnych.

[14] Studziński J.: Subdiakonat, niższe święcenia i posługi (ministeria) w Kościele rzymskokatolickim. Komputeropis. Warszawa: 2011, s. 30.

[15] Zob. Tamże.

[16] Zob. Botte B.: La mouvement liturgique: témoinage et souvenira. Paris: 1973, s. 173

Tags: , , , , ,

Przetłumacz stronę