Papieże XX wieku a liturgia

Papieże XX wieku a liturgia

Dom Antoni Coelho, benedyktyn, redaktor portugalskiego czasopisma liturgicznego ,,Opus Dei”, wydał niedawno znakomite dzieło, pt. ,,Liturgia rzymska”, które zaraz wyszło we francuskim tłumaczeniu. Ostatni rozdział tej książki poświęcił czcigodny autor papieżom XX-go wieku i ich działalności na polu reform liturgicznych.

Pobożność kończącego się wieku XIX-go, nie licząc się z rozkwitem nauk liturgicznych, cechujących drugą połowę tego stulecia, nie była – ogólnie biorąc – liturgiczną. Wierni uczęszczali na Mszę św., przystępowali do sakramentów, ale nie żyli liturgią, czerpiąc pokarm duchowy z pobożnych dzieł czysto ludzkiego pochodzenia.

Dwie główne przyczyny spowodowały ten stan rzeczy: modernizm i dewocjonizm.

Modernizm jest urodzonym wrogiem liturgii: jak luteranizm, opiera on religię na uczuciu, a nie na oświeceniu umysłu przez Boga. Jak filozofia Kanta, której synem duchowym jest modernizm, jest anty-dogmatyczną i anty-intelektualną, a za to wybitnie sentymentalną. Według Kanta religia rodzi się z potrzeby Boga, która objawia się podświadomie, i to poczucie jest właśnie wiarą. Bóg jest immanentny, tj. mieszka w świątyni naszej duszy, a kult polega tylko na odczuciu tej Bożej obecności. Modernizm przeto odrzuca wszelki zewnętrzny kult, moralny i oficjalny, odrzuca więc liturgię. Immanentyzm, przenikając nieznacznie umysłowość wiernych, redukuje pobożność chrześcijańską do sentymentalizmu, do doświadczalnej znajomości świata nadprzyrodzonego do życia poufnego z Bogiem, ale Bogiem samym, bez Kościoła, bez hierarchii, bez Ofiary, bez sakramentów i sakramentaliów.

Katolik zarażony immanentyzmem popada siłą rzeczy w indywidualizm. Musi wprawdzie przyjąć i częściowo przynajmniej praktykować liturgię katolicką, ale nawet wśród nabożeństwa publicznego, liturgicznego, łączącego w jedno całą chrześcijańską rodzinę, zamyka oczy i zatyka uszy, aby się izolować ,,sam na sam” z Bogiem.

Prócz modernizmu, immanentyzmu i indywidualizmu, maiła liturgia w XIX wieku jeszcze jednego wroga, niebezpieczniejszego, bo ukrytego pod pozorami świątobliwości. Jest nim dewocjonizm, od słowa ,,dewocja” – przesadna pobożność.

Tutaj Dom Coelho tłumaczy najpierw prawdziwe znaczenie słowa devotio (od votum, vovere – ślubować coś komuś). Potem mówi, że obok prawdziwej dewocji-pobożności (po polsku to piękne słowo przybrało niestety pewne ujemne znaczenie) namnożyło się wiele dewocji, które dzieli na: liturgiczne, aliturgiczne i antyliturgiczne. Te ostatnie zagracają nasze ołtarze, robiąc z nich wystawę złotniczą, półkę z gablotkami lub w najlepszym razie oranżerię; zachwaszczają rok kościelny różnymi dniami, miesiącami, rocznicami i obchodami tak, że linie architektoniczne roku kościelnego giną w powodzi tych aliturgicznych uroczystości.

Te ,,dewocje” nie nawracają dusz, nie uczą ich, nie kształcą, nie oświecają umysłu, nie wzmacniają woli, ale działają wyłącznie na uczucie i podniecają pewien mglisty sentymentalizm. Dom Besse nazywa je wprost ,,wariacjami wyobraźni i uczuciowości na temat religijny”.

Wszyscy przyjaciele liturgii oczekiwali z upragnieniem reformy na tym polu. Miała ona być dziełem Piusa X.

Józef Sarto, którego hasłem było od początku: ,,Instaurare omnia in Christo”, zrozumiał już jako patriarcha wenecki, gdzie należy szukać lekarstwa na chorobę społeczności chrześcijańskiej, i znalazł je w powrocie do tradycji czysto katolickiej, a więc liturgicznej. Tej myśli daje on wyraz w swym Liście pasterskim z dn. 1. V. 1895 r. A skoro tylko zasiadł na Stolicy Piotrowej wywołuje pamiętnymi aktami potężny ruch liturgiczny w Kościele. Aktami tymi są: ,,Motu Proprio o muzyce kościelnej” z dn. 22. XI. 1903 r., ,,List do Kardynała Wikarego Rzymu” w tej samej kwestii z 8. XII. 1903 r., ,,Dekret Urbis et orbis” z 8. I. 1904 r. oraz drugie ,,Motu Proprio” z 25. IV. 1914 r. na kilka miesięcy przed śmiercią wydane.

Pierwsze z nich, zaczynające się od słów: ,,Inter pastoralis”, przypomina na wstępie czym jest właściwie liturgia, na czym polega urok i powaga Domu Bożego. Zbawiciel nasz zaczął swój zawód publiczny od wypędzenia handlarzy ze świątyni. Pius X, którego na wzór Mistrza ,,trawi gorliwość” święta, zaczyna swój pontyfikat od wypędzania z kościoła śpiewów niegodnych dostojności tego miejsca:

,,Uważamy zatem za Nasz najpierwszy obowiązek bezzwłocznie podnieść głos, aby zganić i potępić wszystko to, co w świętych czynnościach i obrzędach kościelnych niezgodnym jest z przepisami istniejącymi. Skoro raz jest naszym najgorętszym pragnieniem, aby prawdziwy duch chrześcijański zakwitł i utrzymał się wśród wiernych, koniecznym jest przede wszystkim zwrócić uwagę na świętość i godność świątyni, w której wierni zbierają się właśnie na to, aby ducha tego zaczerpnąć z najpierwszego i niezbędnego źródła, jakie stanowi czynny współudział w najświętszych tajemnicach i w modłach publicznych i uroczystych Kościoła”.

Dalej Piusa X wskazuje krótko zasady, które kierować winny muzyką kościelną i zbiera w jedną całość główne przepisy, wydane przeciw najpospolitszym nadużyciom na tym polu, nadając im ,,z pełni Władzy Apostolskiej moc prawną i tym odręcznym pismem zobowiązując wszystkich do najściślejszego ich przestrzegania”.

Zatem ,,Motu proprio” z 22 listopada 1903 r. jest ,,ustawą prawomocną dla muzyki kościelnej” i obowiązuje wszystkich do najściślejszego jej przestrzegania. Słowa te są jasne i kategoryczne. A jednak próbują się z pod nich wyłamać i szukają wykrętów, aby nie zrywać ze świecką, zgoła niekościelną w kościele muzyką!

Zaprawdę, trudno to zrozumieć…

Pierwsze miejsce dał Pius X śpiewowi gregoriańskiemu, nazywając go ,,śpiewem właściwym (il canto proprio) Kościoła Rzymskiego”, nie wyklucza wszakże polifonii klasycznej, ,,o ile ta się zbliża do śpiewu gregoriańskiego” i pozwala ją śpiewać obok chorału przy uroczystych nabożeństwach. Zakazuje zaś wyraźnie ,,muzyki współczesnej w stylu teatralnym, który w wieku XIX miał najwięcej powodzenia, szczególnie we Włoszech, i który z natury rzeczy samej stoi w największym przeciwieństwie do śpiewu gregoriańskiego i klasycznej polifonii, a tym samym występuje przeciw prawu zasadniczemu prawdziwej muzyki kościelnej”.

Ale wielki papież wie, że co innego teoria, a co innego praktyka. To też bezpośrednio po ,,Motu proprio” z 22. XI. 1903 r. wydaje 8 grudnia tegoż roku list ,,Quod nobis” do Kardynała Wikarego Rzymu Respighi, w którym rozkazuje z naciskiem, aby instrukcje podane w ,,Motu proprio” zostały bezzwłocznie wprowadzone w życie we wszystkich kościołach i kaplicach tak publicznych, jak i zakonnych w Rzymie. W dekrecie ,,Urbis et Orbis” wydanym w miesiąc potem, rozciąga tę reformę muzyczną na cały Kościół:

,,Ut Instructio praedicta ab omnibus accipiatur Ecclesiis sanctissimeque servetur, non obstantibus privilegiis atque exemptionibus quibuscumque, etiam speciali nomine dignis”.

Drugie ,,Motu proprio” z 25. IV. 1914 r. wprowadza wyłącznie tekst muzyczny ,,editionis Vaticanae” dla śpiewu gregoriańskiego, we wszystkich kościołach obrządku rzymskiego; nasz nowy Rytuał polski z 1928 r. dostosował się do tego rozporządzenia.

Nie dość na tym. Pius X wznawia dawny zwyczaj pierwotnego Kościoła, częstej a nawet codziennej Komunii św., dekretem ,,Sacra Tridentina Synodus” z 20. XII. 1905 r. Opiera się w nim na znanym przepisie Soboru Trydenckiego:

,,Ut in singulis Missis fideles adstantes non solum spirituali affectu, sed sacramentali etiam Eucharistiae perceptione communicarent”.

[Chodzi więc o to] aby wierni obecni na Mszy św. przyjmowali nie tylko Komunię duchową, ale w sposób sakramentalny. Godnymi uwagi są słowa: ,,in singulis Missis” (a nie poza Mszą św., chyba [że] w razie koniecznej potrzeby). To samo zaleca Rytuał Rzymski:

,,Communio autem populi intra Missam statim post Communionem Sacerdotis celebrantis fieri debet, nisi quandoque ex rationabili causa post Missam sit facienda”.

Komunia św. ma być podawana ludowi podczas Mszy św., zaraz po kapłańskiej Komunii, chyba że dla jakiejś ważnej i rozumnej przyczyny należałoby ją rozdawać po Mszy św.

Komunia św. jest teologicznie, historycznie i liturgicznie zależną od Ofiary Mszy św. Protestantyzm odłączył Komunię od Ofiary, którą zresztą zniósł, a zachował tzw. ,,Wieczerzę” (das Abendmahl).

Nie naśladujemy zatem protestantów i nie komunikujemy się poza Mszą św., jak tylko w razie prawdziwej, koniecznej potrzeby.

Dekret ,,Quam singularis” z 8. VIII. 1910 r. dopuszcza do Stołu Pańskiego małe dziatki, mające pewne użycie rozumu, i odróżniające Chleb Anielski od zwykłego pokarmu. Prorocze słowa Piusa X, wypowiedziane przy wydaniu tego dekretu: ,,Będą święci pomiędzy dziećmi”, spełniają się na naszych czasach: mamy takiego 11-to letniego Guy de Fontagalland, 5-cio letniego Livietto Capocelatro, 11-to letnią Anne de Guigne, 4-ro letnią małą Nelly, naszego Henia Żuchniewskiego i naszą Lenkę Dąbrowską.

Dekretem 7. XII. 1906 r. papież pozwala w pewnych wypadkach na Komunię św. chorym nie mogącym zachować postu eucharystycznego oraz udziela dyspensy kapłanom celebrującym bardzo późno uroczyste nabożeństwo i nie mogącym tak długo pozostać na czczo. Te rozporządzenia dały również nowy impuls ruchowi liturgicznemu.

Wspomnijmy tu o reformie brewiarza (Bulla ,,Divino afflatu” z dn. 1 listopada 1911 r.) przywracającej starą praktykę nabożeństwa ,,de tempore” (liturgia chrystocentryczna), a nie cześć świętych, którzy w ostatnich wiekach tak kalendarz kościelny zapełnili, że nawet niedziele nie miały swego officium i swej Mszy.

Dom Beauduin pisze w ,,Questions liturgiques” II, 1912:

,,Kalendarz kościelny jest jak palimpsest o dwóch tekstach: dawniejszy powstały między III a VII wiekiem, zatarło tak, że stał się prawie nieczytelnym pod tekstem nowym, od XVI w. coraz gęściej pisanym. Dodajmy, że w najnowszych czasach narosła jeszcze trzecia warstwa, ze swymi ,,miesiącami”, nowennami, dewocjami i innymi uroczystościami, będącymi w ciągłym konflikcie z właściwym kalendarzem liturgicznym, a zwłaszcza z cyklem ,,te tempore”. Pius X miał więc przed sobą niełatwe zadanie (nad którym biedził się na próżno w XVIII w. uczony papież Benedykt XIV), a rozwiązał je w sposób najszczęśliwszy: przez nowy rozkład psalmów brewiarzowych umożliwił odmówienie całego Psałterza w przeciągu każdego tygodnia, przywrócił wszystkie lekcje z Pisma Świętego, oficja niedzielne, a zwłaszcza ferie Wielkiego Postu – wszystko to bez redukowania Sanktorału i przedłużenia pacierzy kapłańskich, przeciwnie: skrócił je nawet nieco”.

W swym ,,Motu Proprio Abhinc duos annos” z dn. 23 października 1913 r. oraz w Dekrecie ,,Cum Sanctissimus” z dn. 28 października 1913 r. Pius X przyrównuje się do budowniczego, który odbudowuje kamień po kamieniu dawny gmach liturgii starożytnej: najpierw oswobadza główną nawę kościoła tak zatarasowaną mnóstwem bocznych ołtarzy i posągów, że trudno było dojrzeć prezbiterium i wielkiego ołtarza, a przywraca kult świętych w nawach bocznych i kapliczkach. Innymi słowy: oswobadza niedzielę ze świąt poniżej duplex II-giej klasy i przywraca oficjum niedzielnemu należne miejsce.

W czasie 11-to letniego panowania Piusa X-go wyszły nowe wydania prawie wszystkich ksiąg liturgicznych, i tak: Kyriale seu Ordinarium Missae (1905), Graduale (1907), Officium pro Defunctis (1909), Cantorinus (1911), Antiphonale diurnum (1913), Brevarium (1914).

Tegoż roku śmierć zabrała świętego papieża, zanim zdołał dokończyć wielkiego dzieła, którego był inicjatorem.

Benedyk XV prowadził dalej rozpoczęte dzieło. Listy jego do Kongresu liturgicznego w Montserrat (Hiszpania), do padewskiej ,,Rivista liturgica” są tego wymownym dowodem. Podziela on w zupełności zapatrywania swego wielkiego poprzednika na muzykę kościelną, gdy pisze np. przez kardynała Gasparriego do Kongregsu w Strasburgu:

,,Jego Świątobliwość wie, jak bardzo śpiewy kościelne, zwłaszcza gregoriańskie, przyczyniają się do budzenia, podsycania i utwierdzania pobożności u wiernych; Ojciec święty winszuje zatem wszystkim stowarzyszeniom cecyliańskim we Francji, iż posłuszne dekretom papieskim, starają się o coraz większe wydoskonalenie tej części liturgii”.

W liście do kardynała Vanutelliego z okazji odsłonięcia pomnika Palestriny w 1921 r. pisze Benedykt XV między innymi:

,,Nie chcemy, aby czas zatarł z biegiem lat skuteczność prawideł tak mądrych i zbawiennych, które ustanowił w swym Motu proprio z 22 listopada 1903 r. nieśmiertelnej pamięci nasz poprzednik Pius X, i które nazwał <<kodeksem prawnym muzyki kościelnej>>“.

Wydawcy turyńskiemu Marietti, który wydał pierwszy mszał włosko-łaciński dla wiernych, Benedykt XV posyła błogosławieństwo i zachętę, a kończy tymi słowy:

,,Dwie główne przyczyny nie pozwalają pobożnemu ludowi korzystać w pełni z uczęszczania na Mszę św.: nieznajomość języka łacińskiego i nieznajomość liturgii. Ten nowy Mszał umożliwi mu czynny, świadomy i rozumny współudział w najświętszych Tajemnicach”.

Akta pontyfikalne Benedykta XV, odnoszące się do liturgii, to:

– Konstytucja ,,Incruentum altaris Sacrificium” z dn. 10 sierpnia 1915 r., pozwalająca wszystkim kapłanom odprawiać trzy Msze w dzień Zaduszny (co dotąd było przywilejem diecezji hiszpańskich).

– Dekret z dn. 9 kwietnia 1919 r., wprowadzający do Mszału Rzymskiego dwie nowe prefacje: o św. Józefie i żałobną.

– Dekret z dn. 25 lipca 1920 r., aprobujący wydanie topiczne nowego Mszału, zreformowanego przez Piusa X.

Nowe święta wzbogacają cykl sanktoralny, jak święto Serca eucharystycznego Pana Jezusa Chrystusa i święto Matki Bożej Pośredniczki łask wszelkich; zaś uroczystości św. Rodziny, św. Archaniołów Gabriela i Rafała, św. Ireneusza, które dotychczas były tylko pro aliquibus locis stają się obowiązujące dla całego Kościoła.

Pius XI, zaraz na wstępie swego panowania, oświadcza, że chce dalej prowadzić dzieło odnowienia liturgii przez powrót do tradycji, śladami swych poprzedników Piusa X i Benedykta XV (List do Kardynała Dubois, arcybiskupa paryskiego o śpiewie gregoriańskim).

Encyklika ,,Quos primas” (z dn. 11 grudnia 1925 r.) ustanawia święto Chrystusa-Króla z nowym oficjum, Mszą i prefacją. Encyklika ta zawiera cały ustęp o liturgii, która – jak to mówi papież – ,,bardziej poucza lud o prawdach wiary i podnosi go do radości życia wiecznego, niż wszelkie dogmatyczne wywody; te bowiem dosięgają ograniczonej liczby ludzi bardziej oświeconych – ta zaś uderza i poucza wszystkich wiernych. Liturgia działa jednocześnie na umysł i serce, na całego człowieka, złożonego przecie z ciała i duszy”.

W Encyklice ,,Miserentissimus Redemptor” (z dn. 8 maja 1928 r.) o Sercu Jezusowym, Pius XI wyznacza nową Mszę ,,Cogitationes” z nową (15-tą już w Mszale Rzymskim) prefacją.

Tegoż roku 1928, tenże papież podpisuje w sam dzień pięćdziesięciolecia swego kapłaństwa (20 grudnia) Konstytucję Apostolską ,,Divini cultus”, w której przypomina i dopełnia reformy liturgicznej Piusa X:

,,Ubolewać trzeba, że w niektórych miejscowościach te bardzo mądre ustawy nie zostały w pełni wprowadzone w czyn, a stąd nie przyniosły dotąd oczekiwanych owoców. Z doświadczenia bowiem wiadomo nam, że niektórzy twierdzą, iż te prawa, tak uroczyście ogłoszone, ich nie obowiązują!”

Na innym miejscu zaś czytamy:

,,Zaprawdę świętą rzeczą jest liturgia: przez nią bowiem wznosimy się do Boga i z Nim się łączymy, wiarą naszą wyznajemy… Stąd najściślejszy związek między wiarą a św. liturgią, a zarazem między nabożeństwem chrześcijańskim a uświęceniem ludu. Dlatego Celestyn I w czcigodnych formułach liturgicznych widział wyrażone prawidła wiary. Mówi bowiem: <<Niech prawo wierzenia wyraża się w prawie błagania. Skoro bowiem zwierzchnicy wiernego ludu pełnią posłannictwo sobie zlecone, ludzkiego rodzaju sprawę prowadzą przed Bogiem łaskawym i zanoszą usilne prośby złączone z westchnieniami całego Kościoła>> (Epistola ad episcopos Galliarum). Rzymscy papieże zawsze z wielką troskliwością opiekowali się liturgią i strzegli jej, i podobnie jak wielką wagę przywiązywali do wyrażania dogmatu odpowiednimi słowy, tak z drugiej strony starali się przepisy świętej liturgii układać, strzec i od wszelkiego wykrzywienia zachować. Jasną również jest rzeczą, czemu Ojcowie święci słowem i pismem objaśniali liturgię świętą, czyli lex orandi; i dlatego Sobór Trydencki chciał, by ją wykładano i tłumaczono ludowi chrześcijańskiemu”.

W ustępie 9 czytamy:

,,Aby zaś wierni czynniejszy brali udział w nabożeństwie, trzeba przywrócić śpiew gregoriański do użytku ludu w tym, co do ludu należy. I w rzeczy samej niezbędnie koniecznym jest, aby wierni – nie jak obcy lub niemi widzowie – do głębi przejęci pięknością liturgii tak uczestniczyli w obrzędach świętych, by w przepisany sposób śpiewali naprzymian z kapłanem lub chórem”.

W ustępie 10 Ojciec święty poleca klerowi świeckiemu i zakonnemu, aby ,,pod przewodnictwem biskupów i ordynariuszy dokładał usilnego starania o liturgiczne i muzyczne wykształcenie ludu jako związane z nauką chrześcijańską. To zaś łatwo się dokona przez uczenie liturgicznych śpiewów, przede wszystkim w szkołach, pobożnych bractwach i innych stowarzyszeniach; zakonne zaś zakłady sióstr i pobożnych niewiast niech okażą zapał, by ten cel w różnych dla wychowania i nauki sobie powierzonych instytucjach osiągnąć”.

Widzimy zatem, że Pius XI, niczego nie odwołuje ze sławnego ,,Motu Propio” Piusa X, a owsze, podkreśla je jeszcze bardziej.

Kończy się zaś ten ważny dokument papieski następującymi słowami:

,,To nakazujemy, ogłaszamy, zatwierdzamy, uznając niniejszą Konstytucję Apostolską za nienaruszalną, obowiązującą i skuteczną teraz i na przyszłość”.

S. M. R.

(Tekst pochodzi z czasopisma ,,Mysterium Christi” (R. 4. Nr 1) z 1932/3 r. (s. 11-19).

Tags: , , , , , , , , , , , , , , ,

Przetłumacz stronę