Myśl homilii na Dzień Zaduszny? Czy raczej rachunek sumienia dla wszystkich, którzy ciągle korzystają z czarnego ornatu?
„I jeśli są dozwolone, to [dla chrześcijan] nie są właściwe”. Zostanie tu zaprezentowane jedno z kazań Jana Chryzostoma (+407) dotyczące przydatności czarnych szat żałobnych.
Jednak nawiasem mówiąc: kolorem alternatywnym dla czerni nie jest fiolet, ale czerwień. Dlatego papieża i kardynałów grzebano w czerwonych szatach, a na wielu terenach chrześcijańskich nie mówi się o „czerwonym winie”, lecz o „czarnym winie”.
Kolor czerwony jest też dzisiaj kolorem Wielkiego Piątku. Wprowadzenie do liturgii czerni, pochodzącej z kręgów pogańskich, dokonało się dopiero w średniowieczu na północy Alp. Wówczas zaadoptowano do liturgii ten kolor, mający odtąd wyrażać żałobę.
Kolory czarny i fioletowy były zamienne w pierwszych, bardzo zróżnicowanych średniowiecznych kanonach kolorów liturgicznych i oba były używana tak podczas Mszy pogrzebowej, jak i w czasie pokuty.
Dwa kazania „De consolatione mortis” („O pocieszeniu w obliczu śmierci”), które przypisuje się Janowi Chryzostomowi, zachowały się dzisiaj jedynie w języku łacińskim. Poniżej przedstawiono tłumaczenie 6. rozdziału drugiego kazania:
Jan Chryzostom, O pocieszeniu wobec śmierci:
Znakomity przykład Dawida. Czarne szaty w żałobie.
Niech te słowa, bracia, wystarczą, abyśmy wzgardzili śmiercią i umocnili naszą nadzieję na przyszłość. Pozostaje mi przytoczyć jeden stary przykład, który przyniesie nam wszelką pociechę. Chciałbym, aby wszyscy cierpliwie uszami serca go wysłuchali.Wielki król Dawid, kochający swojego ukochanego syna jak własną duszę, niecierpliwie znosił jego cierpienie z powodu choroby (2 Sm 12,16). Gdy ludzkie wsparcie nie przynosiło żadnych efektów, zwrócił się do Pana. Porzucił królewską chwałę, usiadł na ziemi, leżał w worze, nie jadł ani nie pił, modląc się do Boga przez siedem dni, by być może syn został mu przywrócony. Przybyli starsi jego domu, pocieszając go. Prosili, aby zjadł chleb, obawiając się, że pragnąc żyć dla syna, sam umrze wcześniej. Nie mogli go do tego zmusić ani nakłonić, bo niecierpliwa miłość zwykle lekceważy niebezpieczeństwa. Król leżał w nędzy, odziany
w wór, obok chorego syna. Ani słowa nie przynosiły pocieszenia, ani potrzeba jedzenia nie była w stanie go przekonać. Umysł karmi się smutkiem, serce odnawia się bólem, oczy wylewają łzy jak z napojów. Wśród tego wszystkiego stało się to, co Bóg postanowił: chłopiec umiera. Żona pogrążona w żałobie, cały dom lamentuje, przerażeni słudzy nie wiedzą, co robić. Nikt nie odważył się powiadomić pana o śmierci syna, obawiając się, że ten, który tak niecierpliwie opłakiwał jeszcze żyjącego, słysząc o jego śmierci, mógłby popełnić samobójstwo. Podczas gdy słudzy rozmawiali między sobą, smutni i niepewni, czy mówić, czy milczeć, Dawid zrozumiał, wyprzedził posłańców i zapytał, czy jego syn wyzionął ducha. Nie mogli zaprzeczyć, ich łzy wyjawiły prawdę. Powstało niezwykłe zamieszanie, wielkie oczekiwanie
i strach, aby pobożny ojciec nie wyrządził sobie krzywdy.Król Dawid natychmiast wstał z worka pokutnego, radosny, jakby usłyszał, że jego syn jest zdrowy. Poszedł zażyć kąpieli, umył ciało, udał się do świątyni, oddał cześć Bogu, ucztował
z przyjaciółmi, stłumił westchnienia, pozbył się wszelkiego lamentu, a jego oblicze stało się radosne. Domownicy są zdumieni, a przyjaciele zaskoczeni nową i nagłą przemianą. Ostatecznie odważają się zapytać, dlaczego tak bardzo opłakiwał syna za życia, a po jego śmierci już nie? Odpowiedział ten wspaniały człowiek o wielkiej duszy: gdy syn jeszcze żył, konieczne było się upokorzyć, pościć i żałować w obliczu Pana; była bowiem nadzieja na otrzymanie życia. Ale kiedy wola Pana została spełniona, głupotą i grzechem byłoby marnować duszę na bezużyteczne lamentowanie: tak mówił: Ja pójdę do niego, on do mnie nie wróci
(2 Sm 12,28).Oto przykład wielkoduszności i cnoty. Jeśli Dawid, będący jeszcze pod prawem, pod tą koniecznością lamentowania, oddzielił swoją duszę od irracjonalnego smutku i opanował swój smutek i smutek swoich bliskich: to tym bardziej my, którym wszelki smutek jest zakazany, będąc pod łaską i mając pewną nadzieję na zmartwychwstanie, jakże więc możemy opłakiwać naszych zmarłych na wzór pogan, wznosząc szalone żale, odsłaniając piersi po rozdarciu tunik, śpiewając puste słowa i lamenty wokół ciała i grobu zmarłego? Wreszcie, dlaczego barwimy nasze szaty na czarno, jeśli nie po to, aby pokazać, że jesteśmy prawdziwie niewierni
i nieszczęśliwi, nie tylko poprzez łzy, ale także przez odzienie? Te rzeczy są nam obce, bracia, nie są nasze, nie są dozwolone. A nawet gdyby były dozwolone, nie byłyby odpowiednie. Jednak niektórzy z braci i sióstr, choć ich własna wiara i przykazanie Pana czynią ich silnymi, są osłabiani i łamani przez opinię rodziców i sąsiadów. Aby nie być ocenianymi jako bezlitośni i okrutni, jeśli oszczędzą odzienie i nie będą szaleć w niepohamowanym smutku. Jakże to jest próżne i nieodpowiednie, aby myśleć o opiniach błądzących ludzi, a nie obawiać się, że osłabi to naszą wiarę! Dlaczego ktoś taki nie uczy się większej tolerancji? Dlaczego nie uczy się ode mnie wiary ten, kto jest pełen wątpliwości? Nawet jeśli ból serca jest tak wielki, powinien po cichu kierować żalem, a nie lekkomyślnie go ujawniać.
Ks. prof. Markus Tymister
Autor: Ks. prof. dr hab. Markus Tymister
Tłumaczenie: Dawid Makowski
Publikacja oryginału: 28 października 2021 r.
Publikacja tłumaczenia polskiego: 25 listopada 2024 r.
Comments are closed