Kiedy kończy się liturgia? Czy da się nią żyć?

Kiedy kończy się liturgia? Czy da się nią żyć?

Pod koniec każdej liturgii mszalnej można usłyszeć słowa rozesłania. Kapłan lub diakon zwraca się wówczas do wiernych ze słowami: ,,Ite, missa est!”, ,,Ite, ad Evangelium Domini annuntiandum!”, ,,Ite in pace, glorificando vita vestra Dominum!”, ,,Ite in pace!”[1]. Słowa te mają głęboki wymiar i są niezmiernie istotne. Dlatego w tej publikacji warto się zastanowić nad tym, kiedy właściwie kończy się liturgia.

Z pewnością słowa te dla większości wierzących są uroczystym zakończeniem obrzędu, bądź też rozesłaniem wiernych do domów. Jednak ich przesłanie jest zupełnie inne. Można je spokojnie utożsamić z wezwaniem Chrystusa:

,,Jak Ociec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”[2].

Driscoll w tych słowach zauważa potęgę tajemnicy trynitarnej, wszak jest tutaj ukazana rola Chrystusa względem ludzi i względem Ojca[3]. Bóg Ojciec zatem, przez Swojego Syna, posyła każdego wiernego do dzielenia się Bożą miłością, którą uobecniła liturgia. Podobnie stało się dwa tysiące lat temu, gdy Chrystus przychodząc na świat podzielił się z ludźmi miłością Ojca. Naśladując Mistrza należy czynić podobnie – iść w świat (do miejsc pracy, szkoły, domu, przyjaciół) i przekazywać im tą miłość. Czymże będzie nabożeństwa Kościoła, które nic nie wnosi do życia człowieka? Przecież w samej etymologii najczęściej sprawowanej liturgii w kościołach – Mszy św., widnieje motyw posłania. Słusznie zatem J. Driscoll utrzymuje, że celem ostatecznym liturgii mszalnej jest misja[4]. Owszem, Msza św. (jak i inne celebracje liturgiczne) ma jeszcze inne cele, ale w wymiarze ziemskim to jest jeden z ważniejszych przesłań tychże obrzędów. Wszyscy ochrzczeni ludzie, którzy biorą udział w nabożeństwach sprawowanych m.in. w niedzielę są Kościołem. Wielu niewierzących traktuje Mistyczne Ciało Chrystusa, jako zwykłą instytucję (najczęściej utożsamianą z grzechami i samymi złymi stronami jej działalności). Wielu ludzi Kościoła jednak podobnie Go traktuje. Zdaje się, że taki stan rzeczy dzieje się z prostej przyczyny – ci, którzy deklarują się katolikami i uczestniczą np. we Mszy św. oddzielają życie prywatne, zawodowe czy rodzinne od liturgicznego. Jakże mają oni świadczyć o miłości Boga w liturgii i tym samym ukazać wspólnotę Kościoła, jako świadków życia Trójjedynego, jeśli w ogóle nie wiedzą o tym bądź też nie żyją tą relacją? Właśnie dlatego

,,Kościół nie ma światu niczego do zaoferowania, jeśli wcześniej sam nie ulegnie przeistoczeniu i nie stanie się jednym Ciałem Chrystusa, w którym uczestniczy w życiu trynitarnym[5].

Przeto sformułowanie lud kapłański odnoszące się do wiernych Kościoła, stanowi swoisty nakaz kontynuowania misji Jezusa Chrystusa – tym kim był dla świata Chrystus ma być teraz Kościół[6].

Obecny Katechizm Kościoła Katolickiego poucza:

,,Bóg, w samym sobie nieskończenie doskonały i szczęśliwy, zmysłem czystej dobroci, w sposób całkowicie wolny stworzył człowieka, aby uczynić go uczestnikiem swego szczęśliwego życia”[7].

Stwórca nie potrzebuje człowieka, ani również nie jest mu potrzebne uwielbienie człowieka. Niemniej, Absolut w swej mądrości i miłości stworzył przed wiekami pierwszą istotę ludzką, którą wyróżnił spośród reszty przyrody. Jej również nadał wiele praw, ale i obowiązków. Cały zbawczy akt stwórczy może dostarczyć odpowiedź na pytanie: po co Bóg stworzył człowieka? A. Wojtyniak odpowiada na to pytanie następująco:

,,On […] chce, abyśmy istnieli – to nasze istnienie cały czas podtrzymując”[8].

Natomiast B. Migut zaznacza, że

,,stworzenie powstało ze względu na człowieka. Stąd wypływa zobowiązanie wobec Stwórcy, aby żyjąc i przemieniając świat, oddawał go nieustannie Bogu w akcie miłości i służby”[9].

W tej perspektywie widać, że skoro już człowiek istnieje, to ma on poznawać życie Boga, o czym informuje Katechizm. Natomiast życie Boże, relacja miłości Trójjedynego Boga ma miejsce w liturgii, która ze swej strony wprowadza człowieka w tę miłość. W jednym z poprzednich tekstów podano przyczynę stworzenia kultu oraz liturgii – tylko przez nie dążenie do Boga jest bezpieczne. Podczas liturgii można doświadczać Boga, poprzez gesty, postawy, znaki, symbole, słowa, czynności, itd. To wszystko wskazuje na Boga. Słusznie zatem św. Tomasz z Akwinu – powtarzając za Augustynem, tłumaczy:

,,Sakrament jest świętym znakiem, albo znakiem rzeczy świętej”[10].

Natomiast R. Guardini podkreśla:

,,Wynika z tego, że znak posiada określoną sygnifikację tylko w odniesieniu do pewnego systemu treściowego aktywnie zakotwiczonego w naszej świadomości, czyli systemu treściowo-przeżyciowego, który tę świadomość kształtuje i rozwija”[11].

Właśnie dlatego w liturgii nie można wszystkiego pojmować umysłem, który jest ograniczony. Trzeba to raczej pojmować wiarą (chociaż przyjęcie wiary jest również aktem rozumu[12]), wszak pisali Ojcowie Kościoła, że tą rzeczywistość

,,można pojąć nie zmysłami, lecz jedynie przez wiarę, która opiera się na autorytecie Bożym”[13]

oraz:

,,Nie ma tu tego, co ukształtowała naturę, lecz co uświęciło błogosławieństwo, a błogosławieństwo to większą posiada moc aniżeli natura, ponieważ zmienia samą nawet naturę”[14].

Widać zatem, że tutaj kładziony jest nacisk na wiarę, która umożliwia poznanie[15]. Boga w liturgii można poznać na wiele sposobów, o czym świadczy ilość modlitw w książeczkach, wielość nauk nt. Boga w danych obrzędach czy też ogrom myśli świętych na ten temat.

W artykule pt.: ,,Po co człowiekowi liturgia” autor serii poruszał temat liturgii w życiu człowieka. Zostało tam napisane bardzo wiele na temat istoty liturgii. Jednak niektóre elementy zostały szerzej poruszane w innych tekstach, nie inaczej będzie i w tej publikacji. W tamtym tekście przytoczono pojmowanie liturgii metodą R. Guardiniego oraz J. Ratzingera, którzy utożsamiali ją z grą. Skoro jakaś zabawa oddala od nas doczesne troski, to jest w niej jakiś element uzdrawiający[16]. W dobrze sprawowanej liturgii można odkryć i zachwycić się Bożą miłością, która ma właściwości lecznicze. Wówczas nawet ten, kto ma problemy z nawiązaniem relacji międzyludzkich ma możliwość nawiązania dialogu z Bogiem, który nie patrzy oczami świata (tj. nie zwraca uwagi na to, jaki ktoś ma dom, pieniądze, prace, itd.), lecz widzi wzrokiem miłości (tj. zwraca uwagę na stan duszy człowieka, jego przeżycia, psychikę), dzięki czemu łatwiej Mu dotrzeć do danej osoby. Dlatego nie należy pojmować liturgii jako uzdrowienia jedynie przez pryzmat Mszy św. ze wspólnotami, które modlą się o łaski, lecz raczej jako ,,miejsce”, gdzie każdy może nawiązać dialog ze Stwórcą i swoje troski powierzyć Bogu, który może się wówczas stać weselem i radością człowieka[17]. Słusznie zatem K. Grzywocz zauważa, że w liturgii nawiązuje się relację tak z Bogiem, jak i z drugim człowiekiem oraz z samym sobą[18].

Jeśli zatem bierze się udział w liturgii, to należy samemu też się dokształcać tak, aby ten udział był właściwy. Oprócz poznania teoretycznego (np. czytania artykułów na temat liturgii) ważne, a może nawet i o wiele ważniejsze jest poznawanie praktyczne – modlenie się liturgią. Wbrew pozorom nie jest to łatwe, gdyż chcąc modlić się Mszą św., brewiarzem, sakramentami, słowem Bożym czy sakramentaliami, trzeba kształtować swoją moralność w oparciu o te obrzędy. Traktując np. Mszę świętą, jako jedynie dodatek do niedzieli i świąt nakazanych, nie pojmuje się jej tak, jak tego wymaga jej natura. Zwraca na to uwagę B. Migut:

,,Jeżeli zostanie ona [liturgia – przyp. własny] zdefiniowana wyłączenie jako działanie rytualne służące <<dekoracji życia chrześcijańskiego>>, wówczas automatycznie jawi się jako nieistotna, a nawet zbędna”[19].

Można zatem porównać teraz liturgię do teatru, który wykładał by podobną sztukę co tydzień (zmieniając jedynie drobne elementy). Nawet najwięksi fani danych aktorów czy też całej sytuacji przedstawianej na scenie po jakimś czasie by się tym znudzili. Można również domniemywać, że sami aktorzy nie wiedzieliby dlaczego po raz kolejny grają to samo i niektórzy by zapewne odeszli z pracy szukając czegoś lepszego bądź podążając do innego teatru w celu wystąpienia w innych sztukach. Czyż nie jest tak z liturgią traktowaną jako dodatek życia? Nieważne czy człowiek jest kapłanem czy świeckim, obydwa stany są tak samo narażone na porzucenie liturgii i odsunięcie jej na boczny plan życia ze względu na brak rozumienia tej rzeczywistości. Taka sama sytuacja będzie miała miejsce wówczas, gdy ktoś zachowuje się niemoralnie. Liturgia ipsa per se wymaga moralnego zachowania. Nie da się zrozumieć dobrze tej rzeczywistości, bez odwołania się do historii zbawienia[20]. Również nie da się jej właściwie pojmować, bez dostrzeżenia związku czynności kultycznych z aktem stwórczym Boga. Kapłan, który występuje w liturgii in persona Christi, powołany jest do tego, aby zanosić Bogu ofiary mężczyzn i kobiet. Stwórca bowiem stworzył dwie płcie, które są ukoronowaniem dzieła stworzenia[21]. Każdy kto inaczej to pojmuje żyje w błędzie. Podobnie jest z innym kwestiami. Dlatego każdy, kto żyje niemoralnie prędzej czy później sprawi, że jego osobista modlitwa stanie się pustką, a liturgia czymś tajemniczym i bezsensowym[22]. Właśnie dlatego wierni, którzy składają Bogu duchowe ofiary łącząc je z darem ofiarowanym przez kapłana, muszą również przekazywać na ofiarę swoje życie. To właśnie wtedy będą mieli możliwość dostąpienia przebóstwienia, o którym w poprzednich tekstach było już wspominane. Przypominając sobie ofiary Abla i Kaina można dostrzec, że ofiara tego drugiego nie została przyjęta z prostego powodu – złego życia. Trzeba powiedzieć wprost – brak moralności Kaina spowodował, że jego ofiara nie została przyjęta. Sam Bóg powiedział do niego:

,,Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną”[23].

Kain jednak był zazdrosny i dlatego zabił Alba. W istocie ta historia jest również dzisiaj aktualna. Wiele osób stawia sobie pytanie: czy jest sens chodzenia do kościoła? Czy liturgia mi coś daje? Jednak przeważnie nie zadają sobie oni pytania o własną moralność. Oczywiście nie tylko moralność jest czynnikiem wpływającym na złe pojmowanie przez ludzi liturgii, lecz jest ona dość istotna zwłaszcza w obecnych czasach. Widać zatem, że życie prywatne (nawet to, które przebiega w samotności) oddziałuje na liturgię (i odwrotnie). Ważne jest tutaj prowadzenie życia sakramentalnego, zgodnego z nauką Kościoła oraz bogatego w modlitwę. K. Porosło zaznacza:

,,Mistrzowie duchowi podkreślają, że być przyjacielem kogoś, to chcieć tego, czego on chce, a nie chcieć tego, czego on nie chce. Być przyjacielem Jezusa to chcieć tylko tego, czego On chce, to naśladowanie Go, Jego sposobu bycia, Jego myślenia, Jego wrażliwości, Jego postrzegania rzeczywistości, jego pragnień, patrzenie Jego oczami, posiadanie Jego serca, Jego wrażliwości”[24].

Na temat upodobnienia swego życia do Chrystusa powstało w historii wiele książek, traktatów czy ćwiczeń duchowych. Nie sposób teraz wszystkich omawiać. Warto jednak skoncentrować się na tym, co dla wszelakich autorów jest wspólne – jest nią liturgia. Ona również jest szkołą moralności. Właśnie dlatego jeśli człowiek przyjmie Boże zaproszenie do dialogu i pozwoli się prowadzić Duchowi Świętemu, to jakim by nie był człowiekiem, zawsze może stać się lepszym, a co więcej – Duch przemieni go w życie Boże, tj. upodobni do Boga[25]. Modlitwa zatem zakłada jakąś ofiarę – czasem z własnych przyjemności. Nie ma dobrej modlitwy bez ofiary[26]. Podobnie nie ma dobrej modlitwy wówczas, gdy nie szanuje się drugiego człowieka:

,,Jak możesz czcić Ciało Pana na ołtarzu, jeśli nie czcisz Go w twoim bracie? To jest to samo ciało”[27].

Podobnie naucza św. Jan Chryzostom:

,,Skosztowałeś Krwi Pana, a nie zauważasz nawet swego brata. Znieważasz ten stół, jeśli nie uznajesz za godnego w twoim pożywieniu tego brata […]. Bóg uwolnił cię od wszelkich grzechów i zaprosił do swego stołu, a ty nawet wtedy nie stałeś się bardziej miłosierny”[28].

Życia liturgicznego i prywatnego nie sposób odseparować od siebie. W religii objawionej nie ma czegoś takiego, jak strefa sacrum profanum. D. Ostrowski zwraca uwagę na to, że taki podział sprawiłby rozdwojenie człowieka w jego wnętrzu lub byłby przyczyną herezji[29]. O ile do zaakceptowania jest używanie tego podziału w jakichś dziełach sztuki (co ma najczęściej zastosowanie w ukazanie różnicy pomiędzy jakimiś elementami), o tyle nie da się tego zaakceptować w kontekście chrześcijaństwa. J. Pierszon trafnie zauważa, że

,,we Wcieleniu nastąpiło całkowite przekroczenie kategorii bosko-ludzkiej”[30].

Dlatego św. Paweł ucząc, że każdy ochrzczony jest świątynią Boga ukazuje owe przekroczenie granic, którego dokonał Bóg[31]. Zatem celebracja liturgii jest przedłużona również w życiu człowieka. Skoro ,,człowiek wiodący prawe życie jest uwielbieniem Boga”[32], wówczas i dar składany przez taką osobę zostanie przez Niego przyjęty. W tym momencie została udzielona odpowiedź na obydwa tytułowe pytania (1. Liturgia kończy się nie w kościele czy kaplicy, a w życiu człowieka (trwa tak długo, jak tylko człowiek na nią zezwala); 2. Tak, da się żyć liturgią). Należy jednak rozszerzyć jeszcze tematykę odpowiedzi na drugie pytanie.

Życie liturgią nie ogranicza się jedynie do fascynacji obrzędowością. W zasadzie sama fascynacja obrzędami, formami liturgicznymi czy przepisami ma niewiele wspólnego z życiem liturgicznym. Będzie ona miała dopiero coś wspólnego wtedy, gdy do formy zewnętrznej dojdzie element wewnętrzny (tj. własne przeżycia i uczucia). Niemniej zewnętrzne elementy mogą kształtować w człowieku życie liturgiczne: ilość świec, dym kadzidła, piękne szaty, łacina – to wszystko może wpływać (i wpływa) na przeżycia uczestników liturgii. Dlatego warto teraz skupić się na kilku kwestiach, które być może pozwolą rozpocząć życie liturgiczne, tj. prawidłowe ,,wynoszenie” jej z Kościoła:

  1. Chrystus – Nie osiągnie się prawidłowego życia liturgią wówczas, gdy w centrum zamiast Boga ustawi się człowieka. Już na wstępnie trzeba pamiętać, że liturgia jest dziełem Boga danym ludziom, w celu nawiązania kontaktu ze Stwórcą. W liturgii Jezus Chrystus jest obecny w: osobie szafarza (stąd np. w Nadzwyczajnej Formie Rytu Rzymskiego całuje się dłonie kapłana); sakramentach (zwłaszcza w postaciach eucharystycznych (tam jest obecny trwale i substancjalnie); w słowie Bożym; w zgromadzeniu liturgicznym. Każdy wierzący musi sobie uzmysłowić, że w liturgii naprawdę jest obecny żywy Bóg, który się za każdego wierzącego ofiarowuje i daje Siebie na pokarm. Kiedy ludzie poznają wartość Eucharystii to sami padną przed Bogiem, a kościoły będą pełne. Niestety przez nierozumienie faktu, że na ołtarzu jest żywy Bóg, dzisiaj wielu dopuszcza się już nie tyle braku zrozumienia istoty Mszy św., ale nawet profanacji (np. zabierając komunikanty do domu i prowadząc w domu adorację)[33]. Trzeba na nowo uzmysłowić sobie, jak wielkie misterium dzieje się na ołtarzu. Jeśli człowiek zrozumie choć cząstkę tego, że tam wydarza się misterium Kalwarii, to będzie on mógł lepiej przygotowywać się do Komunii św., a przez to będzie prowadził życie sakramentalne i moralne.
  2. Człowiek – bez własnej inicjatywy wiernego, na nic zda się katecheza, piękna liturgia czy też wzniosłe pisanie o niej. Chcąc naprawdę żyć tym, w czym się uczestniczy, należy samemu wyrazić chęć przyjęcia tego daru, tj. liturgii. Bez odpowiedzi na Bożą łaskę, nic się nie zdziała. Do wszystkiego jest potrzebna Boża pomoc. Dlatego należy zacząć od siebie – samemu dobrze przygotowywać się na przyjęcie łaski Bożej, przez co możliwe będzie zrozumienie misterium Mszy św. oraz poprowadzenie się przez Ducha, który będzie kształtował w człowieku Boże życie.
  3. Liturgia słowa – trzeba poznać, że liturgia słowa jest autentycznym głosem Boga do człowieka. Lektor, diakon czy kapłan w czasie odczytywania słów samego Boga staje się Jego posłańcem. Usługujący użycza głosu Bogu, który w tym głosie umieszcza Swoje słowo. Te słowa mają za zadanie przeniknąć duszę człowieka, niejako wzbudzić u niego pewną refleksję na dany temat. Słowo niedzielnie może przecież towarzyszyć wierzącemu przez cały tydzień. Po wyjściu z kościoła można na spokojnie je jeszcze rozważyć. Problem jest niestety w tym, że mało kto pamięta o czym było czytanie zeszłej niedzieli, jak i również niewiele osób taką praktykę zachowuje. Jednak słowem Boga można żyć także na inny sposób – odmawiać Liturgię Godzin. Chrześcijanin, który rano odmawia jutrznię, może rozważać jakiś jej fragment podczas dnia i tym samym cały czas żyć tym słowem. Natomiast podczas wieczornych nieszporów może on podsumować dzień pracy i przyjąć nowe słowo od Boga, które rozważy sobie np. przed snem. W ten sposób – jak to już zostało omówione w poprzednim artykule – uświęci dany czas dnia i przy okazji zyska możliwość uświęcenia siebie samego. Wystarczy tylko wygospodarować sobie chociażby dwadzieścia minut rano i dwadzieścia minut wieczorem. W perspektywie całego dnia to naprawdę niewiele.
  4. Znaki – sprawując liturgię w sposób uroczysty wierny może dostrzegać w poszczególnych elementach liturgii piękno Boga. Może on dostrzec modlitwę, która wznosi się do Boga, niczym woń kadzidła ku sklepieniu; blask świec jako element zapowiadający coś ważnego; znak krzyża na ołtarzu jako symbol ofiary Chrystusa i zarazem element nadający sens całej Mszy św.; śpiew chorału/polifonii jako coś wzniosłego i zarazem pięknego, jakby śpiew anielski wznoszony ku Bogu w miejscu Jego świątyni; łacinę jako specjalny język liturgii, którym posługiwali się wierzący na przestrzeni mnóstwa wieków; piękny krój szat liturgicznych jako uzmysłowienie powagi sytuacji oraz ukazanie, że należy Najwyższemu dać najpiękniejsze wyroby ludzkie; układ prezbiterium i kościoła, który wskazywałoby na rzeczywistość nadprzyrodzoną; piękna służba ministrantów i dbałe odprawianie liturgii jako prawdziwa troska o najdrobniejszy element Najświętszej Ofiary. Zasadniczo warto zapamiętać, że znak oddziałuje na przeżycia uczestnika. Dlatego warto dbać o szczegóły.
  5. Rok liturgiczny – liturgia jest podzielona na poszczególne okresy liturgiczne, w których upamiętania się jakieś elementy zbawienia. Warto zatem zgłębiać się w poszczególne okresy liturgiczne i żyć nimi. Dlatego: w Adwencie można chodzić na roraty, zagłębiać się w lekturę proroka Izajasza oraz (zwłaszcza od 17 do 24 grudnia) odmawiać nieszpory; w czasie Bożego Narodzenia poznawać misterium Narodzenia Pana Jezusa oraz brać udział w liturgii Mszy św. w czasie oktawy; w Wielkim Poście chodzić na nabożeństwa Drogi Krzyżowej i Gorzkich Żali (choć to nie jest liturgia), a także zagłębiać się w tematykę tego okresu; w czasie Triduum Paschalnego brać udział w liturgiach wówczas sprawowanych; w okresie Wielkiej Nocy zagłębić się w życie pierwszych wspólnot chrześcijańskich oraz brać udział w liturgiach dni powszednich oktawy; w Okresie Zwykłym chodzić na adoracje Najświętszego Sakramentu, brać udział w liturgiach również w tygodniu oraz nie zaniedbywać obowiązku niedzielnego. Można oczywiście mieć także inny sposób życia misteriami roku liturgicznego. Ten powyżej jest tylko przykładem[34].
  6. Paramenta liturgiczne i budowa kościoła – warto poznawać znaczenie: szat (i ich kolorów), naczyń, przedmiotów do wykonywania kultu, budowli w kościele, kształtów kościoła itd. Jest to istotne z tej racji, że poznanie poszczególnych elementów wyposażenie prezbiterium wzbudzą u wierzącego pewien respekt dotyczący tego, że są to elementy obcujące ze Świętym i nie można ich używać nigdzie indziej.
  7. Świadectwo – czymże byłoby branie udziału w liturgii i ukrywanie tego przed innymi? Nie chodzi przecież o to, by wyjść z kościoła i ogłaszać wszystkim, że było się w kościele. Chodzi raczej o to, by przez swoje postępowanie i przykład życia pokazać światu, że rzeczywiście żyje się liturgią. Świadectwo życia jest bardziej wyraziste niż wzniosłe nauki. Dlatego wskazane jest uczestniczenie w miejskich procesjach (np. podczas Bożego Ciała), bo jest to też wyznanie wiary w Jezusa Chrystusa.
  8. Własna praca – należy to doprecyzować: własna praca. Warto samemu zgłębiać tematykę liturgii. Można przeczytać artykuł, kupić jakąś książkę, oglądnąć jakiś film czy katechezę w Internecie na temat liturgii i samemu zgłębiać interesujące kwestie.
  9. Praktyka kultu świętych i modlitwa prywatna – wszystkie powyższe czynności muszą też w jakiś sposób być motywowane przez modlitwę prywatną (czy w domu, czy w kościele). W takiej modlitwie można stosować kult świętych, Najświętszej Maryi Panny, itd. Szczegółowe praktyki pobożności ludowej podaje Dyrektorium na ten właśnie temat[35]. Można również modlić się za zmarłych w czyśćcu cierpiących, a więc za Kościół cierpiący. Możliwości jest wiele.
  10. Miłowanie bliźniego – na nic przyjdzie wiernemu branie udziału w tysiącach Mszy św., gdy ten nienawidzi swego brata. Trafnie o tym napisał Ignacy Krasicki: ,,Dewotce służebnica w czymś przewiniła/Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła./Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,/Mówiąc właśnie te słowa: <<…i odpuść nam winy,/Jako my opuszamy>> – biła bez litości. Uchowaj, Pani Boże, takiej pobożności”[36].

Życie liturgią jest zatem możliwe i osiągalne, wszak liturgia kończy się w człowieku. On decyduje, czy chce nią żyć, czy też nie. Możliwości podjęcia tej formy modlitwy jest sporo. Wymienione wyżej dziesięć punktów to jedynie propozycja autora tekstu, która w pewien sposób określa najważniejsze elementy życia liturgicznego. Trzeba pamiętać, że każdy ma inną duchowość i ona można różnicować się m.in. poprzez formę modlitwy. W każdym razie, osoba wierząca musi żyć moralnie, bo tylko wtedy pozna sens Kościoła, sakramentów i życia zgodnego z Bożym przykazaniem. Niestety, wielu ludzi Kościoła szarga Jego autorytetem, ale przecież tak niewielu nie może przekreślić setek tysięcy dobrych ludzi. Nie wolno wszystkich wrzucać do jednego worka; kto tak robi, ten błądzi. Jeśli Kościół pragnie być postrzegany jako wspólnota nadprzyrodzona i rzeczywiście mająca udział w życiu Trójjedynego Boga, to musi On naprawdę żyć liturgią – Swoim pokarmem.

Dawid Makowski

Bibliografia:

  1. Ambroży: De mysteriis.
  2. Biblia Tysiąclecia. IV. Poznań: Pallottinum, 2003.
  3. Driscoll J.: Co się wydarza podczas Mszy. Przekł. Nowakowska E. Wyd. II. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2019.
  4. Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii. Poznań: Pallottinum, 2003.
  5. Grzywocz K.: Liturgia jako modlitwa. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017.
  6. Guardini R.: Znaki święte. Przekł. Birkenmajer J. Wrocław: 1982.
  7. Jan Chryzostom: Homilia do I Listu do Koryntian.
  8. Katechizm Kościoła Katolickiego. II (popr.). Poznań: Pallottinum, 2002.
  9. Migut B.: Duchowość liturgiczna jako zasada jedności. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017.
  10. Nadolski B.: Wprowadzenie do liturgii. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2004.
  11. Ostrowski D.: ,,Ciesz się i raduj, Córo Syjonu, bo już idę i zamieszkam pośród Ciebie (Za 2, 14). Świątynia – Miejsce spotkania świętego i stworzenia. W: Wolą Boga jest wasze uświęcenie. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2016.
  12. Porosło K.: Liturgia życia. Katecheza mistagogiczna. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017.
  13. Ratzinger J.: Duch liturgii. Przekł. Pieciul E. Kraków: Wydawnictwo AA, 2000.
  14. Schneider A.: Corpus Christi. Komunia święta i odnowa Kościoła. Tłum. Bałemba J. Warszawa: Wydawnictwo Sióstr Loretanek, 2015.
  15. Tomasz z Akwinu: Summa theologicae.
  16. Tomasz z Akwinu, Milcarek P.: O artykułach wiary i sakramentach Kościoła. W: Studia nad Rodziną. 17/1 (32), 2013.

Netografia:

  1. Krasicki I.: W: [online] https://literat.ug.edu.pl/ikbajk/021.htm, [dostęp: 20.02.2021].
  2. W: Missale romanum. 2008 [online] http://ordo.pallotyni.pl/index.php/missale-romanum-ad-2008/ordo-missae/961-ritus-conclusionis, [dostęp: 06.02.2021].
  3. Wojtyniak A.: Dlaczego Bóg stworzył człowieka? Czy dlatego, że nas potrzebuje? W: ,,Szkoła teologii” [onlie] https://www.szkolateologii.dominikanie.pl/quolibet/dlaczego-bog-stworzyl-czlowieka-czy-dlatego-ze-nas-potrzebuje/, [dostęp: 20.02.2021].

[1]Ritus conclusionis. W: Missale romanum. 2008 [online] http://ordo.pallotyni.pl/index.php/missale-romanum-ad-2008/ordo-missae/961-ritus-conclusionis, [dostęp: 06.02.2021].

[2] J 20, 21. Przekł. Za: Biblia Tysiąclecia. Wyd. IV. Poznań: Pallottinum, 2003.

[3] Zob. Driscoll J.: Co się wydarza podczas Mszy. Przekł. Nowakowska E. Wyd. II. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2019, s. 223.

[4] Por. Tamże.

[5] Tamże, s. 224.

[6] Por. 1 P 2, 5.

[7]Katechizm Kościoła Katolickiego. Wyd. II (popr.). Poznań: Pallottinum, 2002, pkt. 1.

[8] Wojtyniak A.: Dlaczego Bóg stworzył człowieka? Czy dlatego, że nas potrzebuje? W: ,,Szkoła teologii” [onlie] https://www.szkolateologii.dominikanie.pl/quolibet/dlaczego-bog-stworzyl-czlowieka-czy-dlatego-ze-nas-potrzebuje/, [dostęp: 20.02.2021].

[9] Migut B.: Duchowość liturgiczna jako zasada jedności. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017, s. 113.

[10] Tomasz z Akwinu, Milcarek P.: O artykułach wiary i sakramentach Kościoła. W: Studia nad Rodziną. 17/1 (32), 2013, s. 421.

[11] Guardini R.: Znaki święte. Przekł. Birkenmajer J. Wrocław: 1982, s. 8.

[12] Por. Porosło K.: Liturgia życia. Katecheza mistagogiczna. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017, s. 141.

[13] Tomasz z Akwinu: Summa theologicae, III, 75, 1.

[14] Ambroży: De mystriis, IX, 50.

[15] Zob. Nadolski B.: Wprowadzenie do liturgii. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2004, s. 86.

[16] Por. Ratzinger J.: Duch liturgii. Przekł. Pieciul E. Kraków: Wydawnictwo AA, 2000, s. 14.

[17] Por. Ps 43 [42], 4.

[18] Por. Grzywocz K.: Liturgia jako modlitwa. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017, s. 27.

[19] Migut B.: Duchowość liturgiczna jako zasada jedności. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017, s. 112.

[20] Takiego zdania jest m.in. B. Migut. Zob. Tamże, s. 113.

[21] Por. Tamże.

[22] B. Migut ukazuje tutaj przykład J. Ratzingera, który ukazuje kult Izraela po wyjściu Egiptu wraz z ich moralnością. Niemniej jednak skutki obydwu przykładów (autora tekstu i B. Miguta) mają ten sam skutek. Zob. Tamże, s. 113-114.

[23] Rdz 4, 6.

[24] Porosło K.: Liturgia życia. Katecheza mistagogiczna. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017, s. 143.

[25] Zob. Katechizm Kościoła Katolickiego. Wyd. II (popr.). Poznań: Pallottinum, 2002, pkt. 1127.

[26] Porosło K.: Liturgia życia. Katecheza mistagogiczna. W: Duchowość kształtowana przez liturgię. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2017, s. 146.

[27] Tamże, s. 146-147.

[28] Jan Chryzostom: Homilia do I Listu do Koryntian 27, 5.

[29] Por. Ostrowski D.: ,,Ciesz się i raduj, Córo Syjonu, bo już idę i zamieszkam pośród Ciebie (Za 2, 14). Świątynia – Miejsce spotkania świętego i stworzenia. W: Wolą Boga jest wasze uświęcenie. Red. Porosło K. Wyd. I. Kraków: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, 2016, s. 42-43.

[30] Cyt. za: Tamże, s. 43.

[31] Zob. 1 Kor 3, 16.

[32] Ratzinger J.: Duch liturgii. Przekł. Pieciul E. Kraków: Wydawnictwo AA, 2000, s. 18.

[33]Zob. Schneider A.: Corpus Christi. Komunia święta i odnowa Kościoła. Tłum. Bałemba J. Warszawa: Wydawnictwo Sióstr Loretanek, 2015, s. 62.

[34] Warto skorzystać z opracowań, które są również zamieszane w Internecie czy też wydawane w wersji książkowej.

[35] Zob. Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii. Poznań: Pallottinum, 2003.

[36] Krasicki I.: Dewotka. W: [online] https://literat.ug.edu.pl/ikbajk/021.htm, [dostęp: 20.02.2021].

Tags: , , , , , , , , , , , , , , , ,

Przetłumacz stronę