Kilka słów o pobożności ludowej
Kościół nie odrzuca pobożności ludowej, lecz niezmiennie każe ją doceniać i szanować. W maju, który w sposób szczególny jest pełen jej wyrazów (zwłaszcza w pobożności maryjnej), warto pochylić się nad tą kwestią. Patrząc na wszelakie nabożeństwa, okoliczne religijne zwyczaje, liczne procesje etc. może zrodzić się pytanie – czy naprawdę zdajemy sobie sprawę z tego, w jakim celu w tym uczestniczymy? Czy nie jest tak, iż momentami zapominamy o tym, że to właśnie liturgia – a nie same, choćby i najszczersze praktyki ludowe – stanowi szczyt, do którego dąży cała działalność Kościoła, jak i źródło, z jakiego wspólnota chrześcijańska czerpie moc?[1] W niniejszym artykule zostanie podjęta refleksja nad tym, czym jest prawdziwa pobożność ludowa, do czego powinna prowadzić i czym w żadnej mierze nie może się stać, aby nie zmarnować swego potencjału i nie okazać się jedynie bezcelowym wymysłem.
Można powiedzieć, iż zrodziła się ona pewnym sensie już w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy to apostołowie spotkali się z tłumami ludzi wywodzącymi się z różnorodnych kultur i wielu narodów (por. Dz 2,5-11)[2]. Zawierają się w niej wielorakie formy i przejawy kultu tak prywatnego, jak i wspólnotowego, wynikające z wyznawanej wiary chrześcijańskiej, które uzewnętrzniają się według duchowości i kultury poszczególnych grup czy narodów, lecz w żadnym razie nie na sposób liturgiczny. Jednocześnie obie te formy – pobożność i liturgia – powinny istnieć ze sobą w harmonii, z ciągłym jednak zaznaczeniem, iż święte obrzędy Kościoła zawsze mają pierwszeństwo i zdecydowaną, niekwestionowaną wyższość[3].
W tym miejscu warto wspomnieć krótko o przyczynach rozwoju pobożności ludowej. W czasach, gdy nie sprawowano Mszy świętej w językach narodowych, wierni często wykazywali niewielką znajomość łaciny czy też znaczenia gestów liturgicznych wykonywanych przez kapłana, co doprowadzało do tego, iż czuli się biernymi widzami idącymi „wysłuchać Mszę świętą”, a nie w niej świadomie uczestniczyć. Wybierali więc i tworzyli różnorodne nabożeństwa lub pisali pieśni wpasowujące się bardziej w ich realia, w znajomym, bliskim języku. Ponadto istniała mniejsza wiedza na temat powszechnego kapłaństwa, co prowadziło do tego, iż wierni woleli brać udział w modlitwach, w których mieli poczucie bycia bardziej zaangażowanymi. Nie ulega też wątpliwości, iż kolejnym powodem wykształcenia się form religijności ludowej była niska świadomość wobec istoty wydarzeń paschalnych Chrystusa – wobec tego kierowano uwagę na łatwiejsze w zrozumieniu wydarzenia z życia Syna Bożego, Jego Matki i świętych[4].
Trzeba przyznać, iż na zjawisko pobożności ludowej kładą się zarówno blaski, jak i cienie. Do tych pierwszych bez wątpienia należy fakt, że w wielu krajach świata owa pobożność przyczynia się od wieków do podtrzymania tożsamości religijnej i narodowej oraz jest pomocą w wytrwaniu w wierze, zwłaszcza w trudnych doświadczeniach takich jak wojna, głód, katastrofy naturalne, prześladowania. Do cieni jednak z pewnością można zaliczyć to, iż jej rozmaite, pełne uczuciowości formy nie zawsze mają rzetelne podparcie w Piśmie Świętym czy w Tradycji apostolskiej, na co należy zwracać szczególną uwagę, by uniknąć błędu i zagrożeń duchowych. W pobożności ludowej (zwłaszcza maryjnej) granice między tym, co irracjonalne, a tym, co realnie chrześcijańskie, mogą być bardzo łatwo przesuwane, co wciąż stanowi dla Kościoła prawdziwe wyzwanie[5].
Celem pobożności ludowej nie jest w żadnym razie zastąpienie celebracji, która w sposób jasny przewyższa je pod każdym względem, lecz swoista kontynuacja życia liturgicznego[6]. Jak nadmienia Paweł VI w swojej adhortacji, ta kwestia nie może zostać zaniedbana, ponieważ w formach pozaliturgicznych także kryje się człowieczy głód Boga. Papież przypomina jednak, że także ta pobożność domaga się zarówno ewangelizacji, jak i rzetelnej katechezy pomagającej odkrywać niezafałszowane treści i wartości[7]. Ponadto musi ona czerpać natchnienie ze Słowa Bożego – w nim bowiem zawierają się określone wzorce chrześcijańskiej modlitwy będącej miłej Panu, jak również mnogość tematów do rozważania[8]. Poza tym pozaliturgiczne formy kultu powinny charakteryzować się zwiększaniem świadomości co do obecności Trójcy Świętej.
Wypływająca z dojrzałej i nieskażonej błędem wiary pobożność ludowa, jak wspomina choćby Jan Paweł II, „(…) nie jest niezależnym uczuciem, pozbawionym solidnej podstawy doktrynalnej, jak gdyby jakąś niższą formą religijności. Przeciwnie, wielokroć jest prawdziwym wyrazem duszy ogarniętej łaską i ukształtowanej w szczęśliwym spotkaniu dzieła ewangelizacji i miejscowej kultury”[9]. Jeśli owa pobożność jest szczera, to, po pierwsze, nie może być jedynie przejawem kultury danego terenu czy grupy[10]. Ma wynikać nade wszystko ze świadomie, roztropnie wyznawanej wiary będącej cnotą, dzięki której mamy zdolność wierzenia nie tylko w Boga i Jego Słowo, ale także w to, co Matka Kościół podaje nam do wierzenia[11]. Po drugie – co zdaje się być istotne wobec refleksji liturgicznej – nie może ona nigdy kwestionować centralnej funkcji celebracji kultu Bożego. Nie należy stawiać jej na tym samym poziomie, co świętych obrzędów. Nie może dojść do sytuacji, w której nabożeństwa majowe czy czerwcowe traktuje się jako istotniejsze od samej liturgii eucharystycznej. Wówczas zarówno pobożność, jak i sama wiara stałyby się okaleczone, wybrakowane, niepełne; wypływałyby z ludzkiej nieświadomości i mogłyby wprowadzać innych wiernych w błąd skutkujący zamętem i zgorszeniem. Pobożność ludowa ma sprzyjać rozwojowi religijnemu ludu i nastawić go na celebrację świętych obrzędów Kościoła. Koniecznie musi dążyć do zbliżenia się w kierunku liturgii, w której osiąga swoje oczywiste zwieńczenie i szczyt.[12]. Musi prowadzić do Chrystusa. W przeciwnym wypadku stanie się jedynie otoczonym kwiatami i wstęgami zabobonem, afirmacją samej siebie, mechanicznym danse macabre wokół złotego cielca, kręceniem się wkoło dla samego kręcenia, bez świadomości, w Kogo właściwie wierzymy, do Kogo płyną nasze modlitwy, w jakim celu uczestniczmy w nabożeństwach. Czy tylko dlatego, że „tak było od wieków”? Czy tylko po to, by „było ładnie”? By zakrzyczeć (czy też „zaśpiewać”) Boga przerostem formy nad treścią? Warto pochylić się nad tymi pytaniami. Nikt nie odmawia pobożności ludowej jej szczególnego piękna i wartości jeśli jest ona świadoma, chrystocentryczna. Wówczas staje się pomocą i może prowadzić nas wyżej, ku liturgii, ku Eucharystii, przez jakiej celebrowanie zespalamy się już tu, na ziemi, z liturgią niebieską[13].
Ewa Chybin
Bibliografia
- Benedykt XVI, Adhortacja apostolska Verbum Domini, Watykan 2010.
- Benedykt XVI, Przemówienie do uczestników sesji plenarnej Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej(8.04.2011),w:https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/przemowienia/komlac_08042011
- Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii. Zasady i wskazania, Watykan 2001.
- Madeja St., Główne linie teologiczne Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii, „Seminare”, 20(2004), s. 135-144.
- Paweł VI, Adhortacja apostolska Evangelii nuntiandi, Watykan 1975.
- Sobór Watykański II, Konstytucja apostolska o liturgii świętej Sacrosanctum concilium, Watykan 1963.
- Szostek A., Jan Paweł II o Matce Bożej 1978-1998, t.2, Warszawa: 1998.
- Wojtczak A., Zasady pobożności maryjnej w nauczaniu Jana Pawła II, „Salvatoris Mater”, 5(2003), s.105-140.
[1] Zob. Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium, nr 10.
[2] Zob. A. Wojtczak, Zasady pobożności maryjnej w nauczaniu Jana Pawła II, „Salvatoris Mater”, 3(2003), s.112.
[3] Zob. Sacrosanctum Concilium, nr 13.
[4] Zob. St. Madeja, Główne linie teologiczne Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii, „Seminare”, 20(2004), s.139.
[5] Zob. Jan Paweł II, Pobożność maryjna a kult obrazów, w: Katechezy maryjne, Częstochowa: 1998, s. 293.
[6] Zob. KKK 1675.
[7] Zob. Paweł VI, Adhortacja apostolska Evangelii nuntiandi, nr 48.
[8] Zob. Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii. Zasady i wskazania (17.12.2001), nr 87; Benedykt XVI, Sugestie i konkretne propozycje dotyczące animacji liturgicznej, w: posynodalna Adhortacja apostolska Verbum Domini, nr 65.
[9] A. Szostek, Jan Paweł II o Matce Bożej 1978-1998, t.2, Warszawa: 1998, s. 21.
[10] Zob. Benedykt XVI, Przemówienie do uczestników sesji plenarnej Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej (8.04.2011), w: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/przemowienia/komlac_08042011 (dostęp: 8.05.2024).
[11] Zob. KKK 1814.
[12] Zob. Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Dyrektorium…, 4-5.
[13] Por. KKK 1324.
Tags: Człowiek, Człowiek a liturgia, Pobożność liturgiczna, pobożność ludowa, Teologia, Teologia liturgii