Kazania pasyjne: Wziął chleb i odmówił dziękczynienie

Po umyciu uczniom nóg i wstaniu od stołu, Jezus zapytał: czy rozumiecie co Wam uczyniłem? Wtedy zaczął mówić do uczniów – tak odprawił Liturgię Słowa. Gdy Jezus skończył mówić, wziął kielich i odmówił modlitwę dziękczynną… Następnie wziął chleb i odmówił modlitwę dziękczynną… Ostatnia wieczerza Jezusa wchodzi w kolejny etap. Zgodnie ze zwyczajem, Jezus bierze chleb w swoje ręce i odmawia modlitwę dziękczynną, zwaną birkat ha mazon. Dla Apostołów i tych, którzy słuchali potem ich opowieści było jasne co zawiera się w zdaniu „dzięki składał”. To była właśnie ta modlitwa.
Szukając autentycznych słów Jezusa w trakcie Mszy Świętej, zazwyczaj koncentrujemy się tylko na słowach konsekracji. To są jego słowa. To z całą pewnością są jego słowa, które w najstarszym brzmieniu przekazuje nam św. Paweł mówiąc: otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem. Ale nie są to jedyne. Odnowiona liturgia przez Sobór Watykański II w momencie przygotowania darów podaje teksty zaczerpnięte właśnie z obrzędów paschy żydowskiej, oparte o schemat modlitwy birkat ha mazon. Możemy więc wręcz z pewnością stwierdzić, że właśnie tymi słowami modlił się Jezus, gdy wziął kielich, gdy wziął chleb i odmawiał modlitwę dziękczynną.
Kapłan unosi nieco nad ołtarz patenę z chlebem i modli się słowami: Błogosławiony jesteś Panie, Boże wszechświata, bo dzięki twojej hojności otrzymaliśmy chleb, który jest owocem ziemi i pracy rąk ludzkich, tobie go przynosimy, aby stał się dla nas chlebem życia.
Istotą tego momentu podczas paschy żydowskiej było dostrzeżenie, jak hojnym dawcą jest Bóg. Że nie tylko daje życie, ale też je podtrzymuje w bardzo subtelny sposób. Przez prawa przyrody, które pozwalają ziemi wydawać plony, ale też przez zaproszenie człowieka do udziału w pracy, aby ziemię czynił sobie poddaną. Dlatego w tym prostym zwrocie uwielbiamy Boga za to, że to wszystko po prostu działa. Że ziemia daje nam chleb, że nie chodzimy głodni, że nasza praca przynosi konkretne efekty. Uwielbiamy Boga za to, że możemy razem z nim współpracować, a ta współpraca przynosi konkretne owoce. To wszystko, więc i pracę, i jej owoce oddajemy Jezusowi.
Następnie kapłan bierze ampułkę z winem, wlewa ją do kielicha, dodając do niej kilka kropel wody mówiąc: przez to misterium wody i wina, naj nam Boże udział w bóstwie Chrystusa, który przyjął nasze człowieczeństwo. Zmieszanie wody i wina to nie tylko kwestia teologicznej symboliki, ale przede wszystkim wierności temu, co przekazał nam Jezus. Wieczerzę paschalną spożywano właśnie z winem wymieszanym z wodą. Takie wino Jezus przemienia w swoją krew. Takie samo wino, jego krewni używają by sprawować Pamiątkę Jego Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Takie samo wino, jakiego używał Jezus. Tak samo, jak robił to Jezus.
Ale moment ten ma także symboliczne znaczenie. Dodanie wody do wina symbolizuje połączenie w Jezusie dwóch natur – boskiej i ludzkiej. Jezus to Bóg – Człowiek. Wino symbolizuje boską naturę, woda ludzką. Wlanie wody do wina można rozważać jako symbol dołączenia naszych wysiłków do tego, co dla nas czyni Bóg. Tego wszystkiego co robimy, żeby po prostu żyć lepiej, inaczej. Może wręcz, żeby żyć. Dodanie wody do wina to modlitwa o to, by Bóg był obecny w naszym życiu, w tym co zwyczajne i ludzkie, bo po to stał się człowiekiem. Ale też i same proporcje pokazują nam, do czego dążymy. Wina jest więcej niż wody – czyli Boga, ma być więcej w naszym życiu niż naszych wysiłków. To On nas zbawia, to On daje i podtrzymuje nam życie. Moment przygotowania darów, to koncentracja na obecności Boga w moim życiu. Na Jego wysiłkach o to, bym odkrył Jego obecność w swoim życiu.
Przygotowanie darów jest momentem wybrania. Spośród wszystkich owoców naszej pracy wybieramy właśnie ten chleb i właśnie to wino. Wyłączamy je z jakiegokolwiek codziennego użytku i przeznaczamy by to właśnie one, stały się dla nas Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa. To i właśnie to, to i tylko to, ma stać się Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa. Jest to też ponowny moment uświadomienia sobie swojego wybrania. Bóg właśnie mnie wybrał, żebym był częścią tej wymiany. Nie świadkiem, nie uczestnikiem, jej częścią. Bo w konsekwencji, to co Bogu teraz przekazuję, On mi zwróci, aby i mnie przemienić w siebie.
Przygotowanie darów jest wypełnieniem słów Apostoła Pawła, który w liście do Kolosan napisał: Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół [Kol 1, 24]. Dla Boga wszystko co przeżywamy jest ważne, wszystko czym żyjemy ma stać się przestrzenią doświadczania zbawienia. Bóg nie wyłącza niczego ze swojej obecności, a przez wcielenie Jezusa znosi podział na święte i ludzkie – wszystko jest święte, wszystko może stać się święte, a każde cierpienie dobrze przeżyte, może stać się drogą do uświęcenia – czyli uchrystusowienia – czyli stania się podobnym do Chrystusa, we wszystkim, tak jak On stał się podobny do mnie we wszystkim, z wyjątkiem grzechu. Taka jest logika tego obrzędu – przynosimy to, co zwyczajne, aby mocą Ducha Świętego stało się ciałem i krwią Jezusa, a więc całym Jezusem. Przynosimy naszą pracę, trudy i cierpienia, aby to wszystko stało się miejscem obecności Jezusa.
Po tym wszystkim, kapłan głęboko pochylony modli się: przyjmij nas panie stojących przed Tobą w duchu pokory i z sercem skruszonym, niech nasza ofiara tak się dokona przed tobą panie Boże aby się tobie podobała. Dobrze przeżyty moment przygotowania darów, pozwala odnaleźć się w historii Abrahama. W jednym z żydowskich komentarzy do tego fragmentu czytamy następującą opowieść: Gdy Izaak zapytał swojego ojca, gdzie jest baranek, ten odpowiedział: przed Panem został przygotowany baranek na ofiarę całopalną. Jeśli nie, to ty będziesz barankiem. Gdy doszli na miejsce, Abraham zbudował ołtarz, ułożył na nim drwa i swojego syna Izaaka. A Izaak wtedy powiedział: Ojcze, zwiąż mnie dobrze, abym cię nie kopnął, abym nie sprzeciwił się temu, czego pragnie Bóg. Wiemy dobrze, jak ta historia się skończyła, była to tylko próba wiary Abrahama. Ale dobrze oddaje jaka jest istota tego momentu liturgii. Chleb i wino są ważne. One staną się Ciałem i Krwią Jezusa. Ale ważniejszy jestem ja.
Przygotowanie darów to moment, kiedy ma dojść do nas to, co gdzieś podskórnie czujemy, ale pewnie nigdy nie pozwoliliśmy tej myśli dojść do głosu. Bogu chodzi o mnie. To ja mam mu się oddać w tym momencie. Ja mam pozwolić mu, by wybrał mnie ze świata i uświęcił. By było tak, jak on chce. By cały mój wysiłek, wszystko co robię, myślę, mówię było na jego chwałę, by moje życie jemu się podobało. By moją postawą, wobec tego, czego chce dla mnie Bóg nie był opór, wierzganie nogami, ale to co powiedział Izaak: zwiąż mnie dobrze. Zwiąż, bo wiem, że Ty chcesz dla mnie lepiej niż ja dla siebie. Do tego ma nas prowadzić ten obrzęd. To jakby połowa celebracji. Usłyszeliśmy o dobroci Boga, przypomnieliśmy sobie, że nie są to tylko słowa, ale Bóg naprawdę się o nas troszczy. Przeszliśmy od dostrzeżenia hojności i dobroci Boga, przez włączenie w to wszystko swojej pracy, próbę zastąpienia siebie chlebem i winem – czyli postawą, że oddam Ci Boże moją pracę i jej owoce, ale może nie siebie, – aż do zachwytu nad swoim wybraniem i pragnieniem, żeby oddać Bogu wszystko, to czym żyję, to kim jestem. Całego siebie. Ze świadomością, że na tej wymianie nic nie stracę. Ale wszystko zyskam. Tylko taka postawa, pragnienie oddania wszystkiego Bogu, pozwoli mi przyjąć jego dar, jego oddanie, jego ofiarowanie się dla mnie.
Ks. Rafał Orzech
situs gacor kampungbet situs slot toto slot toto slot monperatoto monperatoto