Reforma święceń niższych okiem reformatora – Dom Bernard Botte OSB (+1980)
Dom Bernard Botte OSB (+1980) był jednym z reformatorów święceń niższych. To właśnie ten założyciel tzw. Tygodni Liturgicznych oraz Instytutu Liturgicznego w Paryżu był osobą odpowiedzialną za kształt i właściwy czas reformy stopni niższych. Warto zatem przyjrzeć się temu, o czym pisał ten benedyktyn w związku z reformą liturgiczną tonsury, święceń niższych i subdiakonatu. Uwaga tego opracowania zostanie skupiona na książce autora pt. ,,From Silence to Participation”.
Otóż Botte podkreśla, że pragnął dość szybko zająć się święceniami niższymi. Aczkolwiek powstrzymał go przed tym A. Bugnini, ostrzegając, że zbyt rychliwe zajęcie się tym tematem sprawi, że Botte straci poparcie dla swego projektu wśród członków ,,Consilium”. Dlatego też początkowo zajęto się stopniami wyższymi. Dopiero w 1968 r., kiedy to światło dzienne ujrzały nowe obrzędy święceń diakonatu, prezbiteratu i episkopatu, zaczęto prowadzić intensywne dywagacje nad reformą święceń niższych i subdiakonatu oraz ceremonii tonsury.
Bernard Botte uważał bowiem, że święcenia niższe są obecnie niepotrzebne, wszak mają znaczenie de facto tylko w prawie. Argumentował to następująco:
- Ostiariat stracił swoje znaczenie, gdyż zakrystianami są świeccy.
- Egzrocystat jest posługą tylko z nazwy, bo osoby pełniące ten urząd nie mogą egzorcyzmować.
- Lektorat obecnie przysługuje tylko klerykom w seminariach, więc trzeba powierzyć go również tym, którzy będą rzeczywiście sprawowali te czynności w parafiach.
- Akolitat nie jest potrzebny, gdyż funkcje akolitów pełnią świeccy mężczyźni i dzieci. Bezsensowna jest również praktyka udzielania go dzień przed subdiakonatem.
Benedyktyn uważał również, że funkcje zostały oddzielone od święceń i przyjęcie konkretnego urzędu staje się bezsensowne, skoro równie dobrze można pełnić funkcje danego święcenia bez wchodzenia w stan duchowny i przyjmowania konkrentej władzy święceń.
Dom Botte wyszedł także naprzeciw tym, którzy mówili, że tradycja Kościoła musi zostać zachowana. Po swoich badaniach stwierdził, że urzędy o których mowa, są przypisywane papieżowi Gajuszowi (+296), uznanemu przez Sobór w Trydencie (1545-1563) za autentyczne źródło stopni niższych, co jest istotnym fałszem, gdyż wzmiankuje o tym jedynie apokryf z VIII w., którego autentyczność jest obecnie niepewna. Autor wskazywał tutaj na fakt, iż w pierwszych wiekach Kościoła święcenia niższe były przeznaczone dla tych, którzy mieli zaradzać potrzebom wspólnoty, choć dla niektórych były to stopnie w drodze ku kapłaństwu, lecz kandydat przez długi czas musiał spełniać niższą funkcję, tak iż stopnie mniejsze były żywe i obecne we wspólnocie. Dopiero później urzędy te stały się wyłącznie przygotowaniem do święceń wyższych, co w czasach Soboru Watykańskiego II (1962-1965) sprawiało negatywne odczucia, gdyż stało się dla młodych pewnego rodzaju fikcją.
Podczas rozmów spotkali się zwolennicy dwóch rozwiązań: usunięcia wszelkich niższych stopni lub zachowania wszystkich niższych święceń. Według autora to, co dokonało się w 1972 r., było pewnego rodzaju kompromisem ,,połowy drogi” – zachowano dwa z czterech niższych święceń. Chciano początkowo zachować ostiariat i akolitat. Stopnie te zostały przedstawione komisji. Botte zapytał się wówczas biskupów, czy są gotowi udzielić święceń ostiariatu swoim zakrystiom – odpowiedzią na to pytanie był śmiech.
Kiedy zdecydowano udzielić się święceń diakonatu żonatym mężczyznom, kardynał Samoré (prefekt Kongregacji Sakramentów) zaznaczył w swoim liście, że nie ma przeciwwskazań do usunięcia stopni niższych.
Jednakże pewnego dnia Botte otrzymał projekt reformy: zniesienie ostiariatu i egzorcystatu, zachowanie lektoratu i akolitatu (rezerwując te urzędy dla przygotowujących się do kapłaństwa) oraz reformę subdiakonatu tak, żeby mógł jego funkcje pełnić akolita na wzór wschodni. Autorowi podobał się pomysł zniesienia stopni ostiariusza i egzorcysty, rzekł nawet, że jest zdumiony, iż tak długo musiał na to czekać. Natomiast nie podobało mu się zostawienie w ramach hierarchii kleru lektoratu, który uważał za stopień potrzebny na parafiach. Pisał bowiem, że sensowne byłoby zostawienie lektoratu jako stopnia dla wiernych, natomiast zostawiania go w ramach hierarchii kleru jest powrotem do fikcyjnej obecności tego święcenia w życiu Kościoła. Również to, co zostało przedstawione względem akolitatu nie spodobało się benedyktynowi, który nie kryjąc zdumienia wyznał, że taka reforma niczego nie zmieni – młodzieńcy będą nadal spełniać zadania akolity będąc jego zamiennikiem, ale o wiele powszechniejszym i częściej spotykanym przez wiernych niż sami akolici. Największe zdziwienie wywołała u niego kwestia subdiakonatu. Stopień ten był według niego całkowicie prawdziwy i potrzebny. Nie rozumiał więc sensu usuwania tego święcenia i przekazywania funkcji tego urzędu na akolitę, który ,,staje się czymś w rodzaju jednoosobowej orkiestry, której powierzono misje wzajemnie nie dające się pogodzić” (tłum. własne). Ponadto Botte wskazywał na znaczenie ekumeniczne – na Wschodzie nie istnieje akolitat, lecz istnienie subdiakonat jako stopień niższy. W czasie reformy posoborowej przeniesiono subdiakonat do grona stopni niższych, co miało zbliżyć Kościół zachodni do Kościołów wschodnich. Dlatego również zniesiono obowiązek celibatu, nakładanego wcześniej na subdiakonów, gdyż prawo Kościoła nałożyło ten obowiązek wtedy, gdy dołączyło subdiakonów do duchownych wyższych święceń. Mimo że dokument ten, który nie podobał się benedyktynowi, został wysłany do Konferencji Episkopatów, to nie zyskał on jakiegoś nadmiernego entuzjazmu.
Natomiast efekt prac reformatorskich, czyli wydanie w 1972 r. Motu Proprio Ministeria Quaedam, Bernard Botte postrzegał pozytywnie. Cieszył się, że w końcu stopnie te zostały oddzielone od ram kleru i przeznaczone dla świeckich. Stwierdził, że ten nowy etap istnienia niższych stopni posługiwania będzie lepszy i sprawi, że stopnie te zagoszczą w wielu parafiach. Na koniec Botte dodał jedno zdanie, które zostanie przytoczone w całości:
,,Można tutaj zobaczyć [w Motu Proprio – przyp. własny] jak proboszczowie w parafiach mogą skorzystać z tych nowych rozwiązań. Żałuję tylko, że tytuł akolity był lepszy niż subdiakona, ponieważ w przeciwieństwie do akolity, subdiakonat występuje wszędzie, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Jednak gdy wszystko zostało powiedziane i zrobione, to ten temat jest tylko kwestią semantyki”.
Widać zatem, że według benedyktyna reforma stopni niższych przebiegła pomyślnie i ukazała to, co jest najistotniejsze – pierwotne przeznaczenie posług, zachowując tylko najważniejsze z nich. Warto więc zauważyć, że w zasadzie obecnym problemem Kościoła jest nie tyle przeprowadzana reforma, co wprowadzenie tych zmian, które – co widać po Kościele w Polsce – nie zostało dokonane wszędzie.
Dawid Makowski
Na podstawie: Botte B.: From Silence to Participation. Tłum. Sullivan J. Washington: 1988, s. 139-143.
Tags: Bernard Botte, Niższe urzędy Kościoła, reforma liturgiczna, Reforma liturgii, Reforma posoborowa, Reforma święceń niższych, święcenia niższe